Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Niedźwiecki swoją pierwszą listę poprowadził w łódzkim radiu Żak

Anna Gronczewska
Anna Kaczmarz/Dziennik Polski/Polskapresse
Marek Niedźwiecki to bohater ostatnich dni. Ten najbardziej znany polski dziennikarz muzyczny, prowadzący od lat kultową Listę Przebojów Trójki po oskarżeniach o nieuczciwość i manipulowaniu przy wynikach listy postanowił pożegnać się z radiem.

Markowi Niedźwieckiemu zarzucono, że dokonał manipulacji, by na pierwszym miejscu Listy Przebojów Trójki znalazła się piosenka Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”.

- Marka Niedźwieckiego znam 38 lat i wiem, że to jest jeden z najuczciwszych ludzi poznanych przeze mnie w życiu - mówił w wywiadzie dla Onetu Paweł Sito, były dziennikarz „Trójki”. - Kiedy ja prowadziłem listę, zdarzało mi się jakiś „badziew” zrzucić - tak przyznaję - dla dobra sztuki bywałem szachrajem. Zaś na kilkaset list, przy których współpracowałem z „Niedźwiedziem”, nigdy nie zdarzył się akt nieuczciwości z jego strony!

Na temat Marka Niedźwieckiego wypowiedział się też na Facebooku Wojciech Grochowalski, absolwent Politechniki Łódzkiej, dziś prezes Fundacji im. Artura Rubinsteina. Przypomniał, że w latach 70. znany dziennikarz prowadził listę przebojów w Studenckim Radiu „Żak”.

- Ta „trójkowa” to zatem drugie dziecko - napisał Wojciech Grochowalski. Zacytował też post jednego z „Żakowców”.

- Marek prowadził taką audycję „20 przebojów SR Żak” - napisał do swej koleżanki Marioli Andrzejczak inny z „Żakowców” Tadeusz Czerwiński. - Było to chyba w roku 1976. Mieszkańcy Domu Studenckiego „6” zorganizowali się i wprowadzili na listę piosenkę zatytułowaną „Córka grabarza”. Szmira jeszcze gorsza niż piosenki Martyniuka. Nietrudno wyobrazić sobie reakcję „Niedźwiedzia”. Miał prawie łzy w oczach, ale piosenkę puścił , zgodnie z liczbą głosów, na pierwszym miejscu...

To właśnie w Studenckim Radiu „Żak” Marek Niedźwiecki zaczynał swoją radiową przygodę. Nie pochodził jednak z Łodzi. Dom rodzinny Niedźwieckich znajdował się przy ul. Kościelnej 8 w Szadku, niemal w samym centrum tego 2-tysięcznego miasteczka, któremu bliżej do Zduńskiej Woli niż do Łodzi. A sam Marek Niedźwiecki urodził się 24 marca 1954 roku w Sieradzu.

Niedźwieccy z Szadkiem związani są lat. Dziadkowie, Wincenty i Leokadia osiedlili się tu na początku XX wieku. Przyjechali z Rosji, gdzie byli na emigracji zarobkowej.

- Z opowieści rodzinnych wiadomo, że po powrocie z Rosji dziadkowie wysypali na stół kupkę złotych moment - opowiadał nam przed laty Piotr Niedźwiecki, młodszy o dwa lata brat Marka, który był prezydentem Zduńskiej Woli. - Za zarobione pieniądze kupili dom przy ul. Kościelnej.

To, że osiedlili się w Szadku, nie było przypadkiem. Babcia Leokadia, z domu Dzieniakowska, miała tu rodzinę. Jej mąż Wincenty prowadził w Szadku przed I wojną światową sklep masarski. W jego ślady poszedł Wojciech, tata Marka Niedźwieckiego. Fachu uczył się jeszcze przed II wojną światową. Po jej zakończeniu został szefem masarni w Szadku. Natomiast mama dziennikarza, Kazimiera, pochodziła z drugiego końca województwa łódzkiego, ze wsi Policzko koło Przedborza. Była nauczycielką historii. Po skończeniu szkoły dostała nakaz pracy w Szadku. Tu młoda nauczycielka poznała swojego przyszłego męża Wojciecha Niedźwieckiego.

Niedźwieccy byli typową, wielopokoleniową rodziną. Obok mieszkali dziadkowie. Wieczorami siadali wszyscy przy stole i grali w domino.

- Ale najbardziej lubiliśmy grać w grę planszową: „Niebo, piekło” - wspominał Piotr Niedźwiecki. - Rzucało się kostkę i przesuwało pionki. Trafiało się do nieba, piekła lub czyśćca. Było przy tym mnóstwo śmiechu! Najlepszy był zawsze brat Wojtek, niezwykle uzdolniony matematycznie.

Zresztą większość rodziny Niedźwieckich miała ścisły umysł. Marek jest absolwentem budownictwa lądowego na Politechnice Łódzkiej. Wojtek skończył wydział elektromechaniczny. Jego bliźniak Piotr wyłamał się z politechnicznych tradycji. Poszedł w ślady mamy i skończył historię na Uniwersytecie Łódzkim.

- Tyle że Marek choć skończył politechnikę, to od zawsze był artystą - twierdzi jego brat Piotr.

Marek Niedźwiecki grał na akordeonie na szkolnych akademiach, recytował wiersze, brał udział w konkursach recytatorskich

- Zaczęło się to w podstawówce, z powodu nauczycielki polskiego - opowiadał nam Marek Niedźwiecki. - Nie miałem problemów z wysławianiem się, więc gdy organizowano akademie, to wyznaczano mnie, bym je prowadził. W jednym roku dostałem nawet wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie recytatorskim. Musiałem wcześniej wygrać etap powiatowy, wojewódzki. Finał odbywał się w Koszalinie. Recytowałem wiersz Broniewskiego, ale takie były wtedy czasy.

Uważa się, że Marek Niedźwiecki to jeden z najładniejszych głosów radiowych. On sam mówił przed laty, że gdy słucha starych audycji radiowych, to myśli, że gdyby miał dalej taki głos, to pewnie nie zadebiutowałby w radiu.

- Zmienił mi się głos - mówił nam w wywiadzie Marek Niedźwiecki. - Myślę, że mi się polepszył. To są lata pracy na antenie. Poza tym z wiekiem głos się obniża. Wolę ten dzisiejszy głos niż ten, który miałem, pracując przed laty w „Żaku”. Na starych taśmach z tamtych lat brzmi strasznie. Nawet gdy słyszę się z początków pracy w „Trójce”, to też swego głosu nie akceptuję. Jest jakiś zbyt wysoki.

Marek Niedźwiecki pracował nad swoim głosem. Gdy chodził do II LO w Zduńskiej Woli, to zajęcia głosowe prowadził z nim Tadeusz Teodorczyk, aktor z Łodzi.

- Miałem też prywatne lekcje z moją ciocią ze Zduńskiej Woli, która prowadziła teatr - opowiadał nam Marek Niedźwiecki. - To pozwoliło mi ładniej mówić po polsku, nie „wycinać” końcówek. Ciocia uczyła mnie głównie poprawnej polszczyzny.

Choć Marek Niedźwiecki spędzał szczęśliwe dzieciństwo w Szadku, to ciągnęło go do wielkiego miasta. A najbliższym była Łódź.

- To musiało być bardzo dawno, pewnie na początku lat sześćdziesiątych - mówił nam w wywiadzie Marek Niedźwiecki. - Zbierałem znaczki pocztowe, a w Łodzi były sklepy, w których można było kupić takie zestawy jak na przykład: Pięćdziesiąt kasowanych, cały świat! To było wielkie szczęście, gdy stało się posiadaczem takich znaczków. Na dodatek korespondowałem z kilkoma osobami ze Związku Radzieckiego. Żeby im wysłać paczkę, trzeba było jechać na pocztę główną w Łodzi. No to się jeździło 30 kilometrów z Szadku. PKS jechał godzinę. To była cała wyprawa.

Łódź robiła na nim wielkie wrażenie. Była całym światem.

- I można tam było zjeść najlepszy na świecie krem! - śmiał się dziennikarz, wspominając wizyty w Łodzi. - To była raczej bita śmietana, ale nazywała się na przykład „krem sułtański”. W Łodzi kupowałem też widokówki, które później mogłem wysyłać znajomym z innych krajów. Łódź była kolorowa i piękna. Taką ją pamiętam. Hala Sportowa, w której oglądałem „Holiday On Ice” robiła wrażenie.

Po maturze zdecydował się studiować na Politechnice Łódzkiej. Tłumaczył, że wybrał Łódź, bo była bliżej Szadku.

- Tęskniłem i każdy weekend spędzałem z rodziną w Szadku - dodawał. - Warszawa była za daleko. Dla takiego młodziaka podróż do stolicy to była niemal wyprawa na Księżyc.

Zapewniał, że w Łodzi spędził wspaniałe lata. Mieszkał w akademiku - w szóstym, ósmym i trzecim przy Alei Politechniki.

- Szkoła życia! - śmiał się Marek Niedźwiecki. - Przyjaźnie z tamtych czasów przetrwały do dziś. Nie zawsze było co zjeść, ale nie to było najważniejsze. Cudowne lata. Zgłosiłem się na pierwsze ogłoszenie w Radiu Studenckim „Żak”, że poszukują nowych do pracy. Pracowałem w „Żaku” od 1973 do 1980 roku. Nawet po ukończeniu studiów.

W 1978 roku wygrał konkurs na spikera radiowego w Radiu Łódź.

- Dziś już prawie nie ma tego zawodu - mówił nam dziennikarz. - Ale wtedy spiker był niezbędny w radiu. Zostałem przyjęty na cały etat. Pierwszy dyżur wypadł mi 1 maja. Pewnie tego dnia na szczęście prawie nikt nie słuchał radia...

Wiele osób pewnie pamięta słynne łódzkie Rockowiska. Pierwsze prowadził właśnie Marek Niedźwiecki.

- Walter Chełstowski i Jacek Sylwin namówili mnie na prowadzenie pierwszego festiwalu - opowiadał. - Bałem się jak diabli, ale jakoś poszło. Ja wymyśliłem sygnał imprezy. Wymyśliłem? Wyciąłem fragment z płyty grupy Van Halen.

Ale przyszedł czas pożegnania z Łodzią. W 1982 roku Marek Niedźwiecki wyjechał do Warszawy. Zaczął pracować w radiowej „Trójce”, z czasem stając się legendą tej rozgłośni. Prowadził kultową Listę Przebojów Trójki. W 2007 roku ku zaskoczeniu wielu odszedł do Radia Złote Przeboje. Ale po trzech latach wrócił do swojej „Trójki”. Niestety, kilka dni temu, w dramatycznych okolicznościach, zdecydował się ją jeszcze raz opuścić...

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki