Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Papszun: Nie podobał mi się mój zespół. Kazimierz Moskal: Byliśmy bardziej konkretni i bardziej dojrzali

R. Piotrowski
Kazimierz Moskal, trener ŁKS, tym razem ma powody do radości [Fot. Krzysztof Szymczak]
- Piłkarze mocno się dziś napracowali i co najważniejsze, wywiązali się z tego, co sobie założyliśmy – chwalił swoich podopiecznych po wygranym 2:0 sobotnim meczu z Rakowem Częstochowa trener ŁKS, Kazimierz Moskal.

Szkoleniowiec Rakowa znów w Łodzi musiał obejść się smakiem. Pod koniec kwietnia, jeszcze w pierwszej lidze, jego zespół przegrał na stadionie ŁKS 0:2, tracąc oba gola w pierwszej połowie. W sobotę historia powtórzyła się w ekstraklasie.
- Gratuluję gospodarzom zwycięstwa. Spodziewałem się trudnego meczu, bo oceniam drużynę ŁKS trochę inaczej niż podpowiada to nam tabela ekstraklasy – powiedział po zakończeniu spotkania opiekun beniaminka spod Jasnej Góry. - Chcieliśmy zneutralizować silne punkty rywala, niestety, zawiodło w pierwszej połowie to, co dotąd było naszą siłą czyli dobra organizacja i determinacja. Paradoksalnie w tej części spotkania mieliśmy jednak kilka okazji do zdobycia gola i chyba powinniśmy „wycisnąć” z tego spotkania coś więcej. Piłkarsko nie podobał mi się mój zespół. Szkoda, nie tyle nawet samej porażki, co serii meczów, w których punktowaliśmy, bo te serie w ekstraklasie są kluczem do sukcesu – rzucił na koniec Marek Papszun.

Drugi raz z rzędu po meczu w al. Unii 2 zadowolony był natomiast Kazimierz Moskal. Trzy tygodnie temu ełkaesiacy odprawili z kwitkiem Koronę Kielce. W sobotę ograli Raków. Prawda, piłkarze ŁKS nie rozegrali „meczu życia”, ale na zwycięstwo z pewnością w sobotę zasłużyli.
- Mocno się dziś napracowali i co najważniejsze, wywiązali się z tego, co sobie założyliśmy – chwalił swoich podopiecznych trener ŁKS, Kazimierz Moskal. - W pierwszej połowie poza dwoma sytuacjami byliśmy zespołem bardziej konkretnym, i bardziej dojrzałym. Oczywiście w końcówce meczu była nerwówka po tym niewykorzystanym rzucie karnym, bo rywal uwierzył w to, że jeszcze może coś zdziałać, ale najważniejsze, że prowadzenie zdołaliśmy dowieźć do ostatniego gwizdka – cieszył się opiekun łódzkiego beniaminka.

Trenerowi Marku Papszunowi nie podobała się gra Rakowa. Usatysfakcjonowany postawą swojego zespołu był natomiast Kazimierz Moskal.
- Myślę, że nie tylko w tym wygranym z Rakowem meczu nie wyglądaliśmy na zespół z dolnych rejonów tabeli, przecież, wyjąwszy z tego mecze z Wisłą, Pogonią czy Arką, cały czas gramy swoje – zauważył szkoleniowiec ŁKS.

Z trzech punktów cieszą się więc kibice, cieszy się trener, w końcu cieszą się także piłkarze, a wśród nich Jan Grzesik, który tym razem do siatki rywala nie trafił, ale ponoć jeszcze więcej radości sprawiło mu to, że tym razem Arkadiuszowi Malarzowi udało się zachować czyste konto.
- Ważne, że wygraliśmy i zaczęliśmy zmierzać w końcu w dobrym kierunku. Cieszy to „zero” z tyłu, bo dawno nie udało się nam zachować czystego konta. Mówi się, że szczęście sprzyja lepszym, ale nie tylko ono w sobotę zadecydowało o naszym powodzeniu. Oczywiście przytrafiały się nam błędy, ale nie to jest ważne, że te pomyłki nadal się zdarzają, a to by odpowiednio na nie reagować – powiedział Jan Grzesik.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki