Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Pięta o Łodzi: Widzew rozsławił to miasto [WYWIAD]

Anna Gronczewska
Marek Pięta
Marek Pięta Krzysztof Szymczak
Z Marekiem Piętą, byłym zawodnikiem Widzewa Łódź, a obecnie Prezesem Polskiego Związku Piłkarzy, rozmawia Anna Gronczewska.

Pomyślał Pan, że kiedyś będzie mieszkał w Łodzi?

Czy ja wiem? Moim jedynym celem było uprawianie sportu i osiąganie jak najlepszych wyników. To oczywiście wiązało się z tym, że mogłem kiedyś opuścić swój rodzinny Wałbrzych. Nie planowałem jednak wyjazdu do Łodzi. Oba miasta dzieli ze trzysta kilometrów. Musiałbym mieszkać z dala od rodziny.

Propozycja z Widzewa była na tyle kusząca, że zdecydował się Pan jednak na przeprowadzkę do Łodzi?

Jeżeli ktoś zna nazwisko Ludwik Sobolewski to wyjaśnienie jest zbyteczne. On osobiście przyjechał do mnie do Wałbrzycha. Przekonał, a w zasadzie podebrał, nie tyle mnie, co moją rodzinę. Obiecał, że stworzy nam takie warunki, że od razu do Łodzi chcieli przeprowadzić się moi teściowie. Wiadomo, że były to czasy komunizmu, gdy wszystkiego brakowało. Od razu wzbogaciliśmy się o mieszkanie, samochód. Po takich transferach uzupełniało się rodzinny budżet. Takie były czasy...

Łódź Pan znał wcześniej, wiedział o niej więcej niż to, że grał tu Widzew i ŁKS?

Raczej mało o Łodzi wiedziałem i na początku nie byłem nią zachwycony. Przyjechałem do tego miasta w 1978 roku. Pamiętam, że widziałem wtedy w Łodzi domy, których dachy były pokryte słomą. Między innymi na Widzewie. Dziś w tym miejscu są piękne aleje. Ale nadrzędną wartością było to, że trafiłem do takiego klubu jak Widzew. Kibicowałem mu wcześniej. Wracając do wcześniejszego pytania, to takie marzenia o grze w Widzewie pojawiały się. Tylko tak do końca nie myślałem, że będzie to Łódź.

Wałbrzych to też robotnicze miasto, więc trochę podobne do Łodzi...

Rzeczywiście podobne, tylko w tamtych czasach znacznie bogatsze. Gdy przyjechałem do Łodzi to, by uzupełnić mi wynagrodzenie, które pobierałem w Wałbrzychu, tu musiałem mieć cztery etaty. Śmieję się, że gdy uprawiałem sport, to musiałem pracować przez 32 godziny na dobę.

Szybko się pan przyzwyczaił do życia w Łodzi?

Bardzo szybko. Znalazłem tu wielu przyjaciół. Dobrze w tym czasie grałem w piłkę, więc dużo łatwiej było się przyzwyczaić do życia w tym mieście. Pojawiały się takie chwile gdy myślałem, że po zakończeniu kariery wrócę do Wałbrzycha. Jednak szybko to upadło. Żona wybiła mi z głowy ten pomysł. I tak stałem się łodzianinem pełną gębą.

Co dziś podoba się Panu w naszym mieście?

Najpierw patrzę na moją rodzinę. Jej tu się poukładało i to jest najważniejsze. Nie chcemy niczego zmieniać. Gdyby było nam tu źle, to byśmy na pewno uciekli z tego miasta. A nie mamy zamiaru.

Grał pan przez pewien czas w Niemczech, w Hannover 96. Nie wolał Pan zostać na Zachodzie?

Nie. Ale w tamtym czasie zagraniczny transfer był nadrzędnym celem polskiego piłkarza. Chodziło o zarobki. Różnica między Polską a zagranicznym klubem jeśli chodzi o finanse była ogromna. Dlatego tylko na chwilę opuściłem Łódź. Jednak potem z radością do niej wracałem.

W Niemczech znali dobrze Łódź?

My się cały czas obracamy w środowisku sportowym. Znano tam Widzew. Wiedzieli, że ten klub parę razy rozprawił się ze znanymi na europejskim rynku firmami piłkarskimi. A Widzew kojarzyli właśnie z Łodzią, który rozsławił to miasto. Były w Polsce trzy zespoły, które rozsławiły na świecie swoje miasta. To Legia Warszawa, Górnik Zabrze i Widzew Łódź. Na tym Łódź dalej korzysta. Choć od lat dziewięćdziesiątych minionego wieku Widzew nie osiąga sukcesów na arenie międzynarodowej.

Stadion Widzewa to najbliższe panu miejsce?

Na pewno. To przecież na nim osiągnąłem sukcesy, o których do dziś chętnie mówię. To nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich widzewiaków to wyjątkowe miejsce.

Mieszkał Pan też na Widzewie?

Od 1978 roku mieszkam na Widzewie. Tylko z bloku wyprowadziłem się do segmentu. Mieszkam w bardzo fajnym miejscu. Blisko mam stamtąd do centrum, a także do córek, które wybudowały sobie domy na obrzeżach Łodzi.

Nie ma już w Łodzi domów krytych słomą...

Łódź się cały czas zmienia. Piotrkowska ma swoje takie fale. Jeszcze pięć czy sześć lat temu była jedną z najpopularniejszych ulic w Europie. Do znajdujących się na niej pubów przyjeżdżali nie tylko warszawiacy, ale ludzie z różnych części Europy. Dziś rekordy popularności bije Manufaktura. To piękny obiekt. Trzeba tylko bić brawo temu, kto wpadł na pomysł, by takie centrum stworzyć.

Dziś jest Pan szefem Polskiego Związku Piłkarzy. Mamy tu w Łodzi talenty na miarę Roberta Lewandowskiego?

Bardzo bym chciał, by wszyscy byli takimi piłkarzami jak Robert. Jednak pewne sprawy, jeśli chodzi o szkolenie młodzieży, sportową infrastrukturę zostały zaniedbane. Na szczęście powstały nowe boiska, zwane "Orlikami", wyremontowano trochę sal gimnastycznych. To jednak wciąż za mało. Musi powstawać więcej nowych obiektów przystosowanych do szkolenia młodzieży. Jeśli dzieci teraz będą uprawiały sport, to nasz naród będzie potem zdrowszy.

ŁKS przeżywa kryzys, Widzew też nie jest na szczycie tabeli ekstraklasy. Chyba żal, że łódzka piłka jest tak słaba?

Mnie jako byłemu sportowcowi, ale też mieszkańcowi Łodzi, bardzo smutno z powodu ŁKS. W naszym środowisku piłkarskim rozmawiamy na temat. Zastanawiamy się, czy możemy jakoś pomóc temu zasłużonemu klubowi. Cieszymy się, że Widzew jeszcze ratuje się w tym wszystkim. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i znów będziemy mieć wielkie derby Łodzi w ekstraklasie. Nasze władze Łodzi muszą pomyśleć jak pomóc łódzkiemu sportowi.

Trochę dziwne, że takie wielkie miasto jak Łódź nie ma porządnego stadionu piłkarskiego...

To taki skandalik. Za chwilę może zrobić się skandal. Większość polskich miast posiada o wiele lepsze obiekty sportowe. Mam nadzieję, że niedługo im dorównamy. Jestem pewien, że doczekamy lepszych czasów dla łódzkiej piłki nożnej i sportu.

Rozmawiała Anna Gronczewska

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki