Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Spiżewski: W biznesie liczy się praktyka

Piotr Brzózka
Marek Spiżewski
Marek Spiżewski archiwum prywatne
Jeśli ktoś ma pomysł i chęci to może zostać w Łodzi i ciekawie rozwinąć siebie. Wszystko zależy od podejścia. Jest takie powiedzenie: kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu. Z Markiem Spiżewskim, z Klubu 500, rozmawia Piotr Brzózka.

Klub 500 i studencka organizacja Enactus Politechnika Łódzka organizują cykl warsztatów Futureee. Menedżerowie uczą młodych jak sobie radzić w różnych sytuacjach, ale czy w rzeczywistości warsztaty nie są próbą wyszukania i zassania przez biznes najzdolniejszych studentów? To nie jest seria ukrytych rozmów kwalifikacyjnych?
To może być w taki sposób odbierane, natomiast nam chodzi o to, aby po prostu propagować ideę CSR, która nie jest jeszcze zbyt mocno znana wśród studentów, a nawet przedsiębiorców. Na studiach mało miejsca poświęca się temu tematowi, a tak naprawdę CSR jest to nie tylko wartość dodana dla samej firmy, ale i dla osoby wchodzącej na rynek pracy po studiach.

CSR, czyli społeczna odpowiedzialność biznesu. To nie jest pic?
Powiem szczerze, że jeśli chodzi o samo CSR, to można nazwać to picem, można działaniem marketingowym polepszającym wizerunek firmy. Ok, ale oprócz tego, że rzeczywiście jest to marketing, to przy okazji może się wydarzyć wiele fajnych rzeczy dla społeczności lokalnej, pracowników, zwierząt, przyrody.

Czego chcecie nauczyć młodych ludzi na warsztatach?
Jest to wolontariat kompetencji. Oprócz informacji o CSR, menedżerowie z "Klubu 500" bądź Klubu Ceryfikowanego Menedżera chcą się dzielić swoimi umiejętnościami w zakresie sytuacji mocno awaryjnych. To znaczy, co zrobić w sytuacji kryzysowej związanej na przykład z wyciekiem danych? Chcemy pokazać, że to może mieć miejsce, jak należy temu zapobiec, jakie to może mieć konsekwencje medialne, finansowe dla menedżera, pracodawcy. Mówimy też co zrobić w sytuacji kryzysowej związanej z finansami firmy, wywołanej przez nieuczciwego pracownika albo nawet członka zarządu. Kolejny temat to kryzys związany z bezpieczeństwem w pracy. Akurat pierwsze warsztaty poświęcone są śmiertelnemu wypadkowi w firmie. Chcemy pokazywać, jakie życiowe sytuacje mogą się zdarzyć w firmie i jak z nimi sobie poradzić. Nie chcemy robić wykładów, stawiamy na warsztaty. Grupy będą małe - trzech studentów, trzech przedsiębiorców, tak żeby urozmaić pomysły.

Nie robi się Panu mdło, gdy inwestorzy recytują, iż wybrali Łódź ze względu na doskonale wykształconych, młodych pracowników. Rzeczywiście, nasi absolwenci są tak wybitni, a nasze uczelnie doskonałe?
Po części inwestorzy mają rację. Mamy wykształcone kadry, bo niewątpliwie Łódź jest miastem studentów, ma dobre uczelnie - to jest jeden powód. Drugi to łatwość w pozyskaniu pracownika. Różnice w płacach sięgają 20 procent, jeśli porównujemy się z Wrocławiem czy Poznaniem. Poza tym Łódź ma ogromny potencjał, który można wykorzystać. Przede wszystkim jest to bliskość Warszawy. Z Łodzi dojedziemy do centrum stolicy szybciej, niż z Białołęki.

Czy to nie jest tak, że młodzi są dobrzy, bo są dobrzy i tani?
Są dobrzy i są tańsi w porównaniu z innymi miastami. Nie oszukujmy się. Menedżerowie decydujący się na otwieranie nowych ośrodków, kierują się ekonomią. Każdy menedżer szuka możliwości pozyskania tanich zasobów ludzkich - choć bardzo nie lubię tego sformułowania. To, że jesteśmy tańsi, jest tylko naszym atutem.

Pan chwali, tymczasem wykładowcy narzekają jednak na coraz niższy poziom studentów i absolwentów.
Sam prowadzę firmę, działam w branży BHP, zapraszam studentów na staże i powiem szczerze, że niestety coś w tym jest. Duży wpływ na to miały prywatne uczelnie, gdzie się płaci za naukę i w związku z tym wymagania nie są zbyt duże. A państwowe uczelnie, żeby nie stracić studentów też musiały w tę stronę iść. Na innym poziomie też jest dzisiaj matura. Ale mniej chodzi o poziom wiedzy, a bardziej o kreatywność. Ja wychodzę z założenia, że studia powinny nauczyć, jak znaleźć daną informację.

A jak jest z ta kreatywnością? Pracodawcy czasem się skarżą, że przyjmują absolwenta, a on tylko czeka na polecenia.
Trudno spodziewać się po osobie, która pierwszy raz w życiu idzie do pracy, żeby potrafiła sama kreatywnie myśleć, jeśli wcześniej nie odbyła żadnych praktyk. A nie wyobrażam sobie na dziś młodego człowieka, który kończy studia i nie ma pojęcia o praktycznym podejściu do swojego zawodu. Na szczęście na studiach są staże, praktyki, mam nadzieję, ze ta tendencja się utrzyma. Warsztaty i praktyki pokazują, jak należy dalej się kształcić w sferach czysto praktycznych. A jeśli już ktoś przyszedłby do pracy bez praktyk - trzeba mu na początek dać wędkę, nie rybę.

Jak się jest młodym i wybitnym i chce osiągnąć sukces finansowy, to nie lepiej wyjechać z Łodzi?
Jestem dowodem na to, że jeśli ktoś ma pomysł i chęci to może zostać w Łodzi i ciekawie rozwinąć siebie. Wszystko zależy od podejścia. Jest takie powiedzenie: kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Marek Spiżewski: W biznesie liczy się praktyka - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki