Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marka Łodzi rrraz!

Paweł Domarecki
Paweł Domarecki
Paweł Domarecki archiwum
Jak wszyscy, to wszyscy, ja też. Także i ja postanowiłem zbudować nową strategię promocji marki Łodzi. Najpierw przez wiele minut (a będzie ze dwadzieścia) zastanawiałem się, z czym kojarzy się ludziom moje miasto. Z dostępnych źródeł przewertowanych w tym czasie w sieci wyszło, że z niczym. A jeśli już z czymś, to albo z jakimiś kolejnymi ekscesami, albo z "Ziemią Obiecaną" Wajdy, zwłaszcza z wyciętą w wersji reżyserskiej sceną z Jędrusik i Olbrychskim w powozie czy innym pociągu. Hmm... Nie było dobrze.

Postanowiłem zatem natychmiast zmienić obraz Łodzi, przeprowadzając na wstępie kompleksową analizę SWOT, identyfikującą kluczowe mocne strony miasta (nazwałem to tak uczenie, żeby na radnych zrobić wrażenie. Łódzki radny, jak już w całej Polsce wiadomo, wszystko kupi, aby tylko w złotku blichtru, trudnych słów i odpowiednio kosztownych obiecanek). Potem wziąłem białą kartkę. Oraz czarny flamaster.

I wykonałem tzw. akt twórczy. Czyli po kolejnym kwadransie myślenia, zwłaszcza o rzeczonym pociągu, odkryłem (Eureka!), że kluczem do sukcesu Łodzi, prócz jej mieszkańców rzecz jasna, jest jej położenie. Czyli to, na co wszyscy tutejsi uporczywie narzekają. Lecz nie ja. Bo ja stwierdzam, że z naszą kreatywnością, stawianiem na innowacje i tym, no, jak to ktoś nazwał? Aha - offem... już nie tylko Wrocław, ale i stolica wymięka! Przy całym tym naszym położeniu, oczywiście, zwłaszcza gdy chodzi o minimalną w Łodzi odległość od milionów z miejskiej kasy na promocję do ich kolejnych kreatywnych beneficjentów.

Kolejne trzy minuty zajęło mi wymyślenie promocyjnego loga Łodzi i hasła, które dotarłoby do każdego Polaka (i nie tylko). Najpierw naszkicowałem na kartce mapę Polski. I naniosłem na nią Łódź. Znaczy - solidny punkt w środku. Potem na tej mapie narysowałem dwie poziome kreski. Następnie przeciąłem je dwiema kreskami pionowymi. Wyszło mi pole do gry w kółko i krzyżyk. Albo skrzyżowanie planowanych autostrad i KDP. Z Łodzią w samym centrum. Na koniec na tym środkowym polu flamastrem zielonym (kolor nadziei!) walnąłem w natchnieniu skośny krzyżyk. I całość podpisałem: "Łódź: zawsze wygrywasz!"

Należność, 600 tysięcy złotych, uprzejmie proszę o przelanie z konta UMŁ na moje. Za twórcze rozwinięcie pomysłu wezmę góra dwa i pół miliona. W końcu napracowałem się, no nie? Poza tym mój projekt uważam za lepszy od innych. Cóż za wyrafinowana głębia! I finezyjna prostota! Aha, deklaruję, że całą tę kwotę (poza kosztem nabycia kartki, flamastrów i dyskietki, czyli w sumie 18 zł 50 gr brutto) wykorzystam do pokrycia ubiegłorocznej straty Fali. Albo Hali. Albo Camerimage Łódź Center. Przy aż tak cenionej w Łodzi kreatywności - niech stracę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki