Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Masowa wycinka drzew w Łodzi i regionie. Skutki Lex Szyszko zbadali naukowcy z UŁ. Wyniki badania wycinki drzew przerażają! 13.02.2021

Jacek Pająk
Jacek Pająk
Wycinanie drzew i ich sprzedaż to wprawdzie dobry sposób i często szybki sposób na zapełnienie portfela, ale też pozbywanie się drzew wzbudza negatywne emocje mieszkańców, którzy nie chcą mieszkać w "betonowych pustyniach"
Wycinanie drzew i ich sprzedaż to wprawdzie dobry sposób i często szybki sposób na zapełnienie portfela, ale też pozbywanie się drzew wzbudza negatywne emocje mieszkańców, którzy nie chcą mieszkać w "betonowych pustyniach" pixabay
Wielu mieszkańców naszego województwa pamięta pewnie, jak jeszcze niedawno z dnia na dzień na tysiącach prywatnych działek, podwórek i w innych miejscach regionu łódzkiego rozległ się prawie jednocześnie odgłos pił i innych urządzeń do wycinania drzew. Dlaczego? W pierwszej połowie 2017 roku, na podstawie słynnej liberalizacji ustawy o ochronie przyrody znanej pod nazwą „Lex Szyszko”, znacznie poluzowano przepisy o możliwości cięcia nawet tych starych drzew bez specjalnych zezwoleń. Wiele, również tych najstarszych, czyli bardzo cennych, wycięto wtedy - nomen omen - w pień.

SKUTKI WYCINKI DRZEW

Badacze z Zakładu Analiz Systemów Społeczno-Ekologicznych Uniwersytetu Łódzkiego sprawdzili w tym kontekście straty w miejskim drzewostanie Łodzi na przestrzeni lat 2010–2019. Efekt… Skutki liberalizacji ustawy o ochronie przyrody, popularnie nazywanej Lex Szyszko (od nazwiska ówczesnego ministra środowiska), okazały się u nas katastrofalne! Wyniki zostały przedstawione w artykule opublikowanym w czasopiśmie Landscape and Urban Planning. Szefem zespołu badaczy jest profesor Jakub Kronenberg z Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ.

To była „wycinka dekady”…
Analizy ubytków drzew przeprowadzone zostały na podstawie porównań zdjęć satelitarnych w wybranych miejscach Łodzi. Obejmują one 8,5 procenta powierzchni Łodzi, uwzględniając między innymi różne formy zabudowy i otoczenie.

Jak podkreślają naukowcy z UŁ wyniki ich badań pokazują „szerszą skalę i charakterystykę wycinek przeprowadzonych w efekcie funkcjonowania przez pierwszą połowę roku 2017 zliberalizowanej ustawy o ochronie przyrody”.

Okazało się, że w ciągu dekady (2010 - 2019) z analizowanych powierzchni usunięto drzewa, których korony pokrywały 0,73 kilometra kwadratowego, co odpowiadało niemal 3 proc. analizowanej powierzchni miasta i 5,6 proc. powierzchni pokrytej zielenią tylko na analizowanym terenie.

W samym tylko 2017 roku łącznie odpowiada to około 20 700 drzew! A warto zaznaczyć, że to tylko „wycinek” tego ile drzew wycięto. Gdyby rzeczywiście w całym mieście drzewa usuwano w tej samej skali, co na sprawdzonych "powierzchniach próbnych", to efektem Lex Szyszko w Łodzi byłaby strata blisko 100 000 drzew! - podkreśla prof. Jakub Kronenberg.

ILE WYCIĘTO DRZEW W ŁODZI?

Badacze oszacowali, że aż 40 procent tych drzew, czyli około 8000, usunięto tylko w czasie obowiązywania Lex Szyszko, a zatem w ciągu obowiązywania zliberalizowanych przepisów wycięto niemal tyle drzew, ile w ciągu dziewięciu pozostałych lat (przed i po tej liberalizacji).

Jak podkreśla profesor Jakub Kronenberg z EkSoc UŁ, w przypadku badania wykonanego na tej uczelni korzystano z dostępnych za darmo zdjęć satelitarnych dostarczonych przez Google Earth, „mapując” je ręcznie.

Nawet jeśli ta procedura jest praco- i czasochłonna, jest relatywnie łatwa do przeprowadzenia i można ją wykorzystać do szerszych analiz efektów wdrażania Lex Szyszko i innych postępujących ubytków zieleni w polskich miastach (jak i poza nimi) - dodaje.

Korzyść prywatna, czyli… na wszelki wypadek...

W czasie obowiązywania zliberalizowanych przepisów najwięcej drzew usunięto z terenów prywatnych (ok. 80 proc.), co jednoznacznie potwierdza, że prywatni właściciele wykorzystali okazję, a wielu z nich zrobiło to „na wszelki wypadek”, gdyby przepisy znów miały się zmienić, a raczej nie z powodu nagłej potrzeby uporządkowania swojego ogrodu.

Zdecydowaną większość drzew wycięto jednak nie z przydomowych ogrodów, ale z tak zwanych nieformalnych terenów zieleni, czyli nieużytków, terenów leżących odłogiem, ale pozostających prywatną własnością.

Prawdopodobnym wyjaśnieniem może być chęć sprzedaży tych działek w dłuższej perspektywie oraz przekonanie, że łatwiej będzie je spieniężyć, jeśli nie będą porośnięte drzewami.

Tak zresztą zaczyna się większość procesów budowlanych w Polsce – od wycięcia drzew, które porastają daną działkę, czego wiele przykładów mieliśmy w ostatnich latach w województwie łódzkim.

Tego typu działania są jednak nieco zaskakujące, jeśli patrzy się na sondaże wskazujące, że najchętniej chcielibyśmy mieszkać tuż obok lasu, czy innych terenów zielonych, ale też chętnie w mieście lub niedaleko od niego, natomiast nie w "betonowej dżungli".

Potwierdzają to także wyniki badań dotyczących rynku nieruchomości, konsekwentnie wskazujące (tak w Polsce, jak i za granicą), że ceny nieruchomości w otoczeniu zieleni są wyższe od cen porównywalnych nieruchomości pozbawionych otoczenia zieleni.

Tak jak o tym mówi się jako o "głosowaniu za zielenią za pomocą portfela" (zakup lub wynajem nieruchomości), tak w przypadku "Lex Szyszko" mogliśmy zaobserwować „głosowanie za pomocą pił spalinowych”, czyli przeciwko zieleni.

Niedoceniana zieleń

Wyniki badań pokazują jednak też, że zieleń w miastach wcale nie jest jednoznacznie doceniana przez ich mieszkańców – jest raczej areną różnego rodzaju konfliktów między jej zwolennikami i przeciwnikami.

W przypadku "Lex Szyszko" tłem dla tych sporów były dyskusje na temat domniemanej wolności właścicieli nieruchomości do dysponowania znajdującymi się tam drzewami, egzekwowania przez nich „świętego prawa własności”, którego znaczenie - jak podkreślają naukowcy z Uniwersytetu Łódzkiego: "w zdominowanych przez neoliberalny dyskurs krajach postsocjalistycznych wydaje się wypaczone". I dodają, że nawet jeśli drzewa rosną na terenach prywatnych, to pozytywny wpływ z ich oddziaływania na środowisko, czyli na przykład powietrze, którym oddychamy, czy magazynowanie wody w glebie, której deficyt mamy coraz większy, uzasadnia kontrolę organów samorządowych nad procesem usuwania drzew nawet z terenów prywatnych.
Jak podkreślają badacze z UŁ, ma więc miejsce konflikt między interesem publicznym związanym z zachowaniem dostępu do ekosystemów (drzew), a prywatnymi interesami związanymi z zarządzaniem prywatnymi nieruchomościami (ewentualnym sprzątaniem liści, zapewnieniem bezpieczeństwa itp.).

Niech jednak nasz egoizm (czytaj: moje podwórko, mój ogród, czy moje pole to moja sprawa) i pokusa szybkiego zysku z taniego pozyskania drewna nie przyćmi zdrowego rozsądku. Betonem nie będziemy przecież oddychali…
W tekście wykorzystaliśmy badania prof. Jakub Kronenberga(EkSoc UŁ) i jego współpracowników

Ochrona dla "prywatnej" zieleni

Konieczne jest także znacznie szersze spojrzenie na problem zarządzania terenami zieleni w mieście, z których zdecydowaną większość stanowi właśnie tzw. zieleń nieformalna, często znajdująca się na gruntach prywatnych. Zieleń w mieście powinna być postrzegana w kategoriach zielonej infrastruktury – która, podobnie jak każdy inna infrastruktura, do efektywnego funkcjonowania wymaga postrzegania jej jako systemu połączonych elementów.

W sytuacji braku kontroli nad tym, co dzieje się z większością terenów porośniętych roślinnością w polskich miastach (dodatkowo pogarszanej przez „eksperymenty” takie jak Lex Szyszko), istnieje duże ryzyko utraty kluczowych elementów takiego systemu zanim zdamy sobie sprawę z ich znaczenia.

Konieczna jest więc inwentaryzacja i waloryzacja takich terenów, tak aby wskazać te, które kategorycznie muszą zostać zachowane, aby system nie stracił swojego potencjału do dostarczania korzyści mieszkańcom.

Inwentaryzacja drzew (czy kompleksowa inwentaryzacja terenów zieleni w ogóle) ułatwiłaby również ocenę efektów liberalizacji przepisów w ramach Lex Szyszko. Dotychczas – poza prezentowanym tu badaniem – nie zostały one ocenione, co jest w głównej mierze związane z brakiem danych nt. drzew w polskich miastach, a także uchylonym w ramach liberalizacji obowiązkiem zgłaszania usuwanych drzew - dodaje profesor Jakub Kronenberg

Uniwersytet Łódzki to jedna z największych polskich uczelni. Misją UŁ jest kształcenie wysokiej klasy naukowców i specjalistów w wielu dziedzinach humanistyki, nauk społecznych, przyrodniczych, ścisłych, nawet medycznych. UŁ współpracuje z biznesem, zarówno na poziomie kadrowym, zapewniając wykwalifikowanych pracowników, jak i naukowym, oferując swoje know-how przedsiębiorstwom z różnych gałęzi gospodarki. Mimo trudnych czasów rośnie liczba studentów z zagranicy, a polscy studenci, dzięki programom wymiany, poznają Europę, Azję, wyjeżdżają za Ocean...

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki