Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrwa po dzwonnicy

Redakcja
Niektórzy mieszkańcy Libuszy (pow. gorlicki) nie mogą się pogodzić z tym, że proboszcz nakazał zburzyć dzwonnicę w ogrodzeniu zabytkowego XVI stowiecznego kościoła pw. Narodzenia NMP. Mówią, że stała tam kilkaset lat i mogła stać nadal...

Ludzie wciąż zastanawiają się, dlaczego proboszcz zniszczył otoczenie zabytkowego kościoła

Anna Marek, rodowita libuszanka ze starszego pokolenia, nie chce mówić pod prawdziwym nazwiskiem - z obawy przed reakcją duchownego. Ma na cmentarzu groby bliskich, więc obok dzwonnicy przechodziła wielokrotnie. Ostatni raz, pamięta doskonale, 30 września, w niedzielę. Bo potem, zszokowana, przestała w ogóle uczestniczyć w nabożeństwach.
- Idę rano do kościoła, patrzę, a przy dzwonnicy stoją rusztowania. Do samej góry! Aż zrobiło mi się słabo. Dachówki na daszku już nie było - opowiada ze łzami w oczach.
Dzwonnica znikała przez tydzień. Najpierw kuto ją kilofami, a resztę zburzono spychaczem. Wydarto kamienne fundamenty.
Cały czas starano się temu zapobiec. Były telefony do generalnego konserwatora zabytków, były do wojewódzkiego. Interweniowała nawet policja. Wieś podzieliła się na dwa obozy - nierówne. Nieliczni tylko otwarcie oprotestowali poczynania proboszcza. Ludzie, jeśli nawet przeciwni byli burzeniu, woleli to przemilczeć. To małe środowisko, a ksiądz jest niewątpliwie osobą wpływową. - Nie znalazłam w ogóle wsparcia. Sama miałam iść pod dzwonnicę i krzyczeć, żeby nie rozbierali!? - zastanawia się Anna Marek.
Ale nawet, gdyby opór był większy, na nic by się to wszystko zdało. Ksiądz mógł wyburzyć dzwonnicę. Dlaczego?
Piękna, murowana, parawanowa, stała tu wprawdzie od niepamiętnych czasów, lecz w myśl prawa nie należała się jej ochrona.
- Do rejestru zabytków wpisany jest tylko kościół i dwa dzwony - tłumaczy Barbara Skuza, kierownik delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Nowym Sączu.

\\\*

Ksiądz proboszcz Wiesław Bodzioch na ten pomysł wpadł kilka miesięcy temu. Mówi, że do rozbiórki zmusił go stan techniczny obiektu.
- Gdybym chciał remontować dzwonnicę, wypadałoby wybudować ją od nowa. A na to parafia nie ma pieniędzy. Była w tak beznadziejnym stanie, że tynki odpadały z kawałkami cegły - przekonuje.
Potwierdził to przedstawiciel służby ochrony zabytków, do której z prośbą o opinię wystąpił proboszcz. - Nie ulegało wątpliwości, że dzwonnica była niestabilna, w bardzo złym stanie - mówi Barbara Skuza.
Nie wiadomo dokładnie, kiedy ją wybudowano. Lokalni regionaliści podnoszą, że w 1609 r., jednak najprawdopodobniej dużo później.
Na początku XVII w. bowiem dobudowano wieżę do kościoła, na której zawieszono dzwon. Kiedy czas nadwątlił konstrukcję do tego stopnia, że użycie dzwonu groziło zawaleniem wieży, postanowiono wybudować dzwonnicę wolno stojącą. Być może było to nawet w XIX w., lecz parafia nie ma na to żadnych dokumentów. Dzwonnicę kilka razy remontowano, m.in. po ostatniej wojnie i kilkanaście lat temu. Teraz została po niej tylko wyrwa w ogrodzeniu.
Proboszcz Wiesław Bodzioch mówi wprost: - Nie szkoda mi. Przy drewnianym kościółku murowana dzwonnica? Nie pasowała. Teraz przynajmniej odsłonił się widok z drogi na kościół...
Inne zdanie ma Anna Marek: - Tylko, że widać zabite dechami wejście do świątyni!
To prawda, bo odbudowa zabytku wciąż nie została zakończona.
Odbudowa, bowiem w lutym 1986 r. budowla spłonęła doszczętnie, a staraniem nieżyjącego już historyka sztuki dr. Mariana Korneckiego odtworzono tylko jej bryłę. Od lat nie ma pieniędzy państwowych na dokończenie prac. To jednak może się wkrótce zmienić. Wprawdzie tegoroczny wniosek proboszcza do generalnego konserwatora zabytków o dofinansowanie został odrzucony ze względów formalnych, ale wkrótce ma zostać ponowiony.
Na dzwonnicy do niedawna wisiały trzy dzwony. Największy, ufundowany współcześnie przez parafian za czasów proboszcza ks. Bernarda Koszyka, kilka lat temu przeniesiono na wieżę nowo wybudowanego kościoła. Pozostał tu m.in. stary gotycki dzwon z 1448 r., ozdobiony plakietami Ukrzyżowanego i Matki Bożej z Dzieciątkiem oraz napisem minuskułowym.
Dzwony, pod okiem konserwatorów, zostały na razie zabezpieczone. Być może zawisną na wieży, gdy odbudowa starego kościoła dobiegnie wreszcie końca.

\\\*

Ludzie boją się, że ksiądz z rozpędu zechce wyburzyć stojącą do niedawna obok dzwonnicy, również w ogrodzeniu, kapliczkę fundacji rodziny Mazurów. - Nie mam takich planów - zapewnia jednak ks. Wiesław Bodzioch.
Prezesa Regionalnej Fundacji Upowszechniania Historii Przemysłu Naftowego w Libuszy i znawcę historii regionu gorlicko bieckiego Tadeusza Pabisa martwi to, co stało się z dzwonnicą, w jego przekonaniu zabytkową. Mówi, że to nie jedyna pamiątka z przeszłości, która w ostatnich latach znikła z krajobrazu wsi.
Były tu m.in. gumna dworskie oraz piętrowy spichlerz niedaleko plebani, który mógł trafić do skansenu, a został rozebrany. Teraz zniszczono jeszcze dzwonnicę, a przecież melodyjne głosy jej dzwonów od zawsze uczestniczyły w życiu parafii.
- Musimy dokonywać gradacji obiektów, wszystkich nie uda nam się ochronić - tłumaczy Barbara Skuza.
- Nasza Libusza zubożała - mówi Tadeusz Pabis. - Dzwonnica przetrwała dwie wojny, dzwony ogłaszały radość w święta i smutek, gdy ktoś umierał. Biły przez ostatnie kilkaset lat i mogły bić przez drugie tyle...
PIOTR SUBIK
Joanna Mikowska, historyk sztuki, członek Grupy Kamieniarzy Magurycz: - Działania tego typu są przykładem braku ścisłej i**partnerskiej współpracy (nadal postrzeganej jako zło konieczne) pomiędzy władzami kościelnymi a**konserwatorskimi. Te pierwsze, jako właściciele i**zarządzający obiektem i**terenem, nierzadko działają samowolnie, zwłaszcza, gdy obiekt nie jest objęty ochroną, jako wpisany do rejestru zabytków. Rozbiórka budowli, często ponadstuletnich, a**nie przedstawiających dużej wartości stylowej bądź historycznej, argumentowana najczęściej ubóstwem parafii, pozostaje działaniem zawieszonym w**próżni - nie karalnym, jako, że obiekt nie miał statusu zabytku, a**wręcz może być traktowane jako działania porządkowe na terenie parafii. Wydaje się, że winą za tego typu zaniedbania można śmiało obarczyć służby konserwatorskie, wszak stoją na straży historycznych pamiątek regionu, a**ripostą na brak środków państwowych są chociażby programy Unii Europejskiej, wspierające ochronę zabytków jako podporę rozwoju regionalnego. Konkludując, obiektów wiekowych, sakralnych i**świeckich, ale nie zabytkowych jest dużo. Jeśli nie powstanie koncepcja ich ochrony, nie dążąc oczywiście do zamiany Polski w**muzeum, będziemy częściej świadkami takich sytuacji.**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski