- Miała wszystko, wykształcenie, zagraniczne podróże. Ale kiedy umarł mąż, kiedy skończyły się pieniądze, to odwróciła się ode mnie - mówi rozżalona 67-latka, inwalidka pierwszej grupy. - To upokarzające, że przez sąd muszę dochodzić pomocy od córki - dodaje matka.
Pani Wiesława w 2010 roku sprzedała dom w Białocinie.
- Zrobiłam to, bo wymagał zbyt drogich remontów, żeby spłacić długi i przenieść się do Piotrkowa, gdzie mam bliżej do lekarzy - mówi kobieta, która od 2011 roku otrzymuje od córki 400 zł alimentów miesięcznie. Pani Wiesława ma tylko 821 zł renty, bo ponad 300 zł zabiera jej komornik.
- Część tych długów jeszcze mąż zostawił, a jak sprzedałam dom, pieniądze poszły i na długi, i na leczenie, i córce ze 20 tys. zł dałam. Teraz nie mam nic, a wynajem parter domu w Piotrkowie kosztuje tysiąc złotych, do tego media - tak pani Wiesława tłumaczy, dlaczego wystąpiła o podwyższenie alimentów do 800 złotych.
- Córka ma tylko do swojej dyspozycji, po odliczeniu alimentów, około 2,3 tys. zł, a jeszcze udziela korepetycji - wylicza matka.
Sąd pierwszej instancji nie podwyższył alimentów, uznając, że sytuacja materialna matki diametralnie się nie pogorszyła, a córki nie poprawiła na tyle, by mogła płacić więcej. W poniedziałek Sąd Okręgowy w Piotrkowie odrzucił apelację, przyjmując podobną argumentację, po tym, jak pełnomocnik córki stwierdziła, że kobieta się dokształca, także potrzebuje pieniędzy na leczenie, a matka mogła bardziej racjonalnie gospodarować pieniędzmi ze sprzedaży domu.
- Pomagam, na ile mogę sobie pozwolić, dla mnie to też przykra sytuacja - mówi córka.
Pani Wiesława nie chce zwracać się do pomocy społecznej. Wczorajsze postanowienie sądu jest prawomocne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?