Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka nękanego ucznia z Bełchatowa wyproszona z powiatowej sesji. Emocjonalne obrady rady

Magdalena Buchalska-Frysz
Magdalena Buchalska-Frysz
na sesji powiatowej w Bełchatowie rozgorzała gorąca dyskusja o sprawach przemocy wśród nastolatków w Bełchatowie
na sesji powiatowej w Bełchatowie rozgorzała gorąca dyskusja o sprawach przemocy wśród nastolatków w Bełchatowie Magda Buchalska-Frysz
Wiele emocji towarzyszyło obradom sesji Rady Powiatu Bełchatowskiego w środę, 29 marca 2023. Sesja rozpoczęła się od informacji starosty na temat sytuacji w szkołach związanej z przemocą wśród nastolatków, którą ostatnio ujawniono. Na sali byli też rodzice dręczonych dzieci

Bardzo burzliwie rozpoczęła się w środę sesja Rady Powiatu Bełchatowskiego. Jedna z matek nękanych dzieci została wyproszona z sali obrad. Początkowo rodzice nie zostali dopuszczeni do głosu.

Pierwszym punktem sesji była informacja starosty Doroty Pędziwiatr o aktualnej sytuacji w szkołach związanej z przypadkami przemocy wśród rówieśników. Przypomnijmy, kilka takich sytuacji z Bełchatowa ujawniono w ostatnich tygodniach.

Sprawy wypłynęły pod koniec lutego, gdy jedna z matek zobaczyła film na którym widać, jak rówieśnicy nękają jej 16-letniego syna, ucznia II LO w Bełchatowie. Zaprowadzili go w ustronne miejsce, musiał klęczeć, przepraszać. Strzepywali na niego popiół z papierosa, został też uderzony mocno w twarz. W grupie tej był jego kolega z klasy.

Pobili i hejtowali 15-latka w Bełchatowie

Gdy opisaliśmy tę sytuację, rodzice kolejnego chłopca postanowili ujawnić ich historię, która działa się w listopadzie ubiegłego roku. 15-letni wówczas chłopak został pobity przez rówieśników, okazało się też, że był hejtowany, poddawany przemocy psychicznej. Także w tym przypadku film z kontrowersyjnej sytuacji trafił do sieci.

Wkrótce ujawniono dwa kolejne nagrania z udziałem nastolatków. Na jednym nagrano chłopaka, który został pobity na parkingu ZSP 1 w Bełchatowie, na drugim szarpaninę dziewczyn na parkingu galerii handlowej w Bełchatowie.

Wszystkie te sprawy trafiły na policję, a następnie do sądu. O przypadkach przemocy wśród nastolatków w Bełchatowie rodzice poinformowali Kuratorium Oświaty w Łodzi, zajął się nimi także Rzecznik Praw Dziecka.

Rodzice nękanych chłopców uważają jednak, iż ich zdaniem szkoły za mało zrobiły, by chronić ich dzieci i uniknąć w przyszłości takich sytuacji.

Rodzice nie dopuszczeni do głosu

Dziś na sesji dyskutowali o tym radni. Pojawili się też rodzice dwójki nękanych dzieci. Początkowo jednak, jak tłumaczył Sławomir Malinowski, przewodniczący Rady Powiatu Bełchatowskiego - ze względów proceduralnych - nie zostali dopuszczeni do głosu. Emocje wzięły jednak górę i jedna z matek przerwała wypowiedź starosty Doroty Pędziwiatr. W emocjonalnych słowach odniosła się do wydarzeń związanych z jej synem i informacji przekazywanych przez starostę.

- O jakim wsparciu pani mówi? Kiedy idziemy do szkoły, odbijamy się od ściany i słyszymy, że są to porachunki pozaszkolne. Chciałaby pani zobaczyć nekrolog swojego syna? - zapytała starostę roztrzęsiona matka. - Albo, gdzie zostanie pochowane pani dziecko, syn albo córka?

Wypowiedź matki próbował przerwać przewodniczący Rady, który zwrócił jej uwagę, że zakłóca porządek obrad.

- Bo nie zostaliśmy dopuszczeni do głosu, choć prosiliśmy o to - odparła matka.

Ostatecznie, po nerwowej wymianie zdań pomiędzy matką a starostą, Sławomir Malinowski wezwał matkę chłopca do opuszczenia sali obrad.

Starosta: To nagonka polityczna na mnie

Starosta Dorota Pędziwiatr uważa, iż to co dzieje się w mediach w związku ze sprawami przemocy wśród nastolatków w Bełchatowie, to, jak to określiła, nagonka polityczna na jej osobę.

- Przykro mi, że w tą całą sytuację zostały wplątane szkoły, nauczyciele, dyrektorzy, którzy dobrze wykonują swoje obowiązki - mówiła na sesji podniesionym głosem starosta. - Tym bardziej, że zostały włączone w to dzieci. Przykro mi, że pani nie zechciała do mnie przyjść, wtedy mogłybyśmy spokojnie porozmawiać - zwróciła się do matki chłopca. - Wyznaczyłam spotkanie pani mężowi, gdy do mnie przyszedł, jeszcze w tym samym dniu, ale zrezygnował.

- Czyli w piątek w tamtym tygodniu, a sprawa ciągnie się od listopada - odpowiedziała matka chłopca.

W długiej dyskusji głos zabrało kilku powiatowych radnych odnosząc się do problemu. Radny Włodzimierz Kula zaapelował do starosty, by stworzyć mapę z informacjami dotyczącymi przemocy rówieśniczej. Chce, by zaznaczono na niej, co kiedy i gdzie się wydarzyło oraz kiedy i jakie działania podjęto w konkretnych sprawach.

W wypowiedziach radnych przewijało się stanowisko, iż organ prowadzący, w tym przypadku powiat, powinien od razu zostać powiadomiony przez dyrektorów szkół o sytuacjach nękania uczniów przez rówieśników.

- Proszę nie bagatelizować najmniejszych sygnałów od rodziców - zaapelowała Joanna Guc, radna powiatowa i Kierownik Referatu Zdrowia, Oświaty, Kultury i Promocji w Urzędzie Gminy Kleszczów- Zdaje sobie sprawę, że dyrektor ma pewne narzędzia, niemniej w niektórych sytuacjach pozostaje mu jednak skontaktować się z odpowiednimi organami i wówczas cały ciężar prowadzenia sprawy pozostaje po stronie policji. Zgadzam się, że trzeba poczekać na wyroki, niemniej jednak dyrektor ma narzędzia, które może zastosować w odpowiednich sytuacjach.

Ostatecznie podczas przerwy, która nie jest transmitowana on-line, wypowiedział się też ojciec nękanego chłopca. Choć przewodniczący rady nie udzielił mu głosu, swój czas na wypowiedź oddał mu radny Marek Chrzanowski.

- Mój syn nie mógł spokojnie iść do toalety. W szkołach, na korytarzach szkolnych, rozwieszano jego plakaty z nekrologiem. Dlaczego, kiedy idę do dyrektora z dokumentami, które wskazują hejterów mojego syna, pani dyrektor odsuwa te dokumenty? Chciałaby pani siedzieć ze swoim oprawcą w jednej ławce? - zwrócił się do starosty

Irmina Wojciechowska, dyrektor ZSP nr 2 w Bełchatowie uważa, że zrobiła wszystko, co mogła w tej sytuacji. Jak zapewnia, rozmawiała z rodzicami, skierowała ich do pedagoga szkolnego, zaproponowała pomoc psychologiczną, zaleciła, by zawiadomili policję, zorganizowała pogadanki, poleciła, by pracownicy szkoły zwrócili szczególną uwagę na bezpieczeństwo chłopca. Jak twierdzi, widziała materiały, które przynieśli rodzice, ale na ich podstawie nie była w stanie ustalić tożsamości sprawców, a nawet poszkodowanego.

- Poinformowałam rodziców, że na podstawie tego co powiedzieli uznałam, że to wszystko przerasta moje kompetencje i możliwości, dlatego również polecam niezwłocznie udać się na policję - mówi. - Zaproponowałam państwu objęcie syna pomocą psychologiczno-pedagogiczną. Poinformowałam, że gdyby czuł się w szkole zagrożony może zwrócić się do każdego pracownika szkoły.

Eryk w Zamościu zginął od jednego kopnięcia w głowę

Również matka chłopca, która pierwsza opowiedział publicznie o sprawie swojego syna ma żal do szkoły i starostwa o brak odpowiedniej reakcji. Po tym, gdy matka zgłosiła sprawę do szkoły, dyrektor zdecydowała o przeniesieniu chłopca, który miał brać udział w nękaniu, do innej klasy.

- I na każdej przerwie jest pod klasą mojego syna - mówiła matka podczas wystąpieniu na sesji. - Nie rozumiem więc celu przeniesienia go do innej klasy.

W swoim emocjonalnym wystąpieniu opowiedziała o historii, która spotkała jej syna, zwracając się do kierownictwa powiatu i radnych.

- Jakby państwo się poczuli, i co zrobiliby na naszym miejscu, gdyby dostali film na którym państwa syn klęczy, ktoś "kiepuje" mu na głowę, ktoś inny bije go po twarzy? - zapytała. - Dziękuję mojemu synowi, że zareagował tak, jak zareagował. Mimo, że potrafi się bronić i walczyć, bo trenuje sztuki walki. Bo nie wiem, jakby się to skończyło. Eryk w Zamościu zginął od jednego kopnięcia w głowę. Nie zginął zakatowany. On też był bity po twarzy, miał przepraszać... Wstał i chciał iść do domu. Jeden z nich się wrócił i kopnął go w głowę. Jeden...

Do wypowiedzi matki odniosła się dyrektor II LO w Bełchatowie. Opowiedziała, jakie kroki podjęła w związku z tą sytuacją.

- Jako matka obejrzałam ten film i łzy same ciekły mi do oczu - mówiła na sesji Anita Szymczyk-Trawińska, dyrektor II LO. - Wiecie państwo, co sobie wyobrażałam. Po pierwsze dlatego, że jestem matką, po drugie dlatego, że jestem dyrektorem, podjęłam wszelkie możliwe działania, by tę sprawę wyjaśnić.

Jak wymienia, w tym samym dniu przeprowadziła rozmowę z rodzicem i uczniem wskazanym przez matkę poszkodowanego, była tez rozmowa z wychowawcą klasy, pedagogiem, psychologiem szkolnym i nauczycielami, którzy nie posiadali informacji, by był jakiś konflikt w klasie. Zobowiązała wychowawców do przeprowadzenia dodatkowych pogadanek na temat przemocy rówieśniczej.

Jak dodała, przeniesienie ucznia do innej klasy było najsurowszą karą, jaką mogła zastosować. Dlaczego nie zgłosiła sprawy do kuratorium?

- Wydarzenie miało miejsce poza terenem szkoły, w przepisach nie ma takiego obowiązku, by dyrektor zgłaszał każde tego typu zdarzenie do kuratorium - powiedziała Anita Szymczyk Trawińska. - Jako dyrektor doskonale znam przepisy prawa i wiedziałam co mam robić, Nie musiałam konsultować się w tym temacie z kuratorium. Poinstruowałam mamę, ze jeśli będą dowody na to, że mój uczeń jest winien i będzie orzeczenie sądu, to podejmę niezwłocznie kroki.

-

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki