W środę (12 listopada), w sądzie apelacyjnym w Łodzi odbyła się rozprawa, gdyż od wyroku, który w ubiegłym roku zapadł w Sądzie Okręgowym w Łodzi, odwołała się zarówno była menedżerka i choreografka, jak i ZUS. Kobieta zdecydowała się pozwać ZUS, gdyż ten uznał, iż zawarła ona umowę dla pozoru, a faktycznie nie pracowała w klubie go-go. Odmówił więc prawa do ubezpieczenia i wypłaty zasiłku chorobowego. W listopadzie ubiegłego roku sędzia Ireneusz Łaski uznał, że kobieta co prawda pracowała w klubie, ale na pół etatu i za najniższe wynagrodzenie. Zakwestionował więc pensję 5.167 zł, która widniała w umowie o pracę.
Przedstawicielka ZUS w sądzie podkreśliła, że była menedżerka i choreografka została zgłoszona do ubezpieczenia dopiero półtora miesiąca po podpisaniu umowy. Zaznaczyła, że kobieta miała być w pracy przez zaledwie 59 dni w ciągu dwóch lat, a w sądzie pierwszej instancji nie przedstawiła dokumentacji medycznej od ortopedy, u którego się leczy.
Adwokat Mariola Kuberska, pełnomocnik byłej pracownicy klubu, zaznaczyła natomiast, że jej klientka udowodniła, iż wykonywała swoją pracę, a dowodzą tego m.in. zeznania świadków. Podkreśliła, że sędzia nie miał podstaw, by przyjąć własne ustalenia dla sprawy, jeśli zostały w niej przedstawione dowody.
- Chcę się domagać, by pani przyznano prawo do skorzystania z solidaryzmu społecznego - podkreśliła Mariola Kuberska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?