Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mężczyzna szantażowany po spotkaniu z prostytutką. Stracił gotówkę i samochód

Mariusz Martynelis
Mariusz Martynelis
Piotr Krzyżanowski / Polskapresse
Bardzo nieprzyjemne konsekwencje dla mieszkańca jednej z podłódzkich miejscowości miało spotkanie z poznaną przez internet prostytutką. Mężczyzna był szantażowany przez "opiekuna" kobiety, a na koniec został pobity i okradziony. Jak by tego było mało, do wszystkiego musiał przyznać się żonie.

Mieszkaniec jednej z podłódzkich miejscowości poznał przez internet kobietę świadczącą usługi seksualne. Do spotkania z prostytutką doszło 30 lipca na Bałutach. Po spotkaniu mężczyzna zapłacił kobiecie ustaloną kwotę za wyświadczone usługi i spokojnie wrócił do domu.

Jeszcze tego samego dnia zadzwonił do niego nieznany mężczyzna, który zaczął go szantażować w związku ze spotkaniem z prostytutką. Szantażysta po raz kolejny zadzwonił na drugi dzień przed południem i zażądał 200 zł na koszty leczenia kobiety, z którą spotkał się dzień wcześniej.

- Przestraszony mężczyzna przyjechał do Łodzi i w pobliżu Manufaktury, w samochodzie podejrzanego, przekazał żądane pieniądze - informuje Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Szantażysta oświadczył jednak, że ta kwota jest zbyt mała i polecił następnego dnia przywieść kolejne 200zł.

1 sierpnia mężczyźni spotkali się ponownie w rejonie ulicy Ogrodowej. W samochodzie szantażysty pokrzywdzony mężczyzna dowiedział się, że kolejne 200 zł to zbyt mało. Jak by tego było mało, 41-letni szantażysta zaczął wozić go po mieście.

- Kiedy znajdowali się w rejonie Placu Kościelnego, do samochodu wsiadł kolejny mężczyzna - mówi Krzysztof Kopania. - Napastnicy zaczęli bić swoją ofiarę. Stosując przemoc, zmusili pokrzywdzonego do wydania dokumentów i spisania umowy sprzedaży samochodu osobowego, którym przyjechał do Łodzi. Następnie, zażądali pieniędzy twierdząc, że w sytuacji gdy je otrzymają zwrócą samochód.

Pokrzywdzony pożyczył pieniądze i przekazał szantażystom 2,5 tys. zł. Napastnicy obiecali zwrócić mu samochód następnego dnia. W umówionym miejscu jednak się nie pojawili. W tej sytuacji mężczyzna wrócił do domu i opowiedział o wszystkim żonie. Następnie zawiadomił policję.

41-letni mężczyzna, który jako pierwszy skontaktował się z pokrzywdzonym, został zatrzymany 6 sierpnia ok. godz. 17.30 w rejonie ulicy Łagiewnickiej.

- 41-latek wpadł w skradzionym oplu combo - mówi podinsp. Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. - Podczas przeszukania auta policjanci zabezpieczyli 7 telefonów komórkowych oraz ok. 20 gramów środków odurzających.

Zatrzymany mężczyzna był już wcześniej wielokrotnie notowany za konflikty z prawem. W chwili zatrzymania objęty
był systemem dozoru elektronicznego - miał na sobie specjalną opaskę.

- Prokurator zarzucił mu przestępstwo polegające na tym, że używając przemocy i grożąc pozbawieniem życia, zmusił pokrzywdzonego do wydania pieniędzy w kwocie 2900zł oraz samochodu wartego 10 000zł - informuje Kopania. - Ze względu na obawę matactwa i grożąca surową karę prokurator skierował do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie.

Podejrzanemu grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki