Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Bąkiewicz skończył karierę siatkarską: "Siatkówka dała mi piękne chwile w życiu"

Paweł Hochstim
Bąkiewicz w Skrze Bełchatów występował przez 7 sezonów. Jest jednym z najbardziej utytułowanych graczy w historii tego klubu
Bąkiewicz w Skrze Bełchatów występował przez 7 sezonów. Jest jednym z najbardziej utytułowanych graczy w historii tego klubu Dariusz Śmigielski
W polskiej siatkówce jest wielu świetnych zawodników, ale nie wszyscy są tak lubiani właściwie przez wszystkich, jak Michał Bąkiewicz. Nic więc dziwnego, że ogłoszenie przez niego informacji o zakończeniu kariery odbiło się szerokim echem.

Przez ostatnie 12 miesięcy Bąkiewicz walczył o powrót na boisko. W styczniu ze względu na kłopoty zdrowotne zawiesił swoją karierę.

- Nie chcę, by ktoś pomyślał, że nieuczciwie traktuję klub. Przez najbliższe miesiące nie będę w stanie grać, więc zaproponowałem zawieszenie kontraktu do końca sezonu - mówił siatkarz AZS Częstochowa.

Po wyleczeniu wykonał wielką pracę, by znów grać - latem trenował znacznie więcej, niż inni siatkarze. Został wybrany kapitanem częstochowskiej drużyny, wydawało się, że wszystko jest w porządku, ale na rozgrzewce przed pierwszym meczem tego sezonu z Zaksą Kędzierzyn-Koźle uraz pleców się odnowił. Kolejne tygodnie spędzone na zajęciach rehabilitacyjnych nie przyniosły poprawy, więc siatkarz powiedział: stop.

- Chcę normalnie żyć, nie mogę już bardziej ryzykować moim zdrowiem. Siatkówka dała mi piękne chwile w życiu, ale po niej też chcę dobrze żyć - mówi.

Przez lata swojej kariery często zdarzało się, że grał dzięki tzw. blokadom, czyli specjalnym zastrzykom uśmierzającym ból. To ryzykowne, zwłaszcza dla zawodników starszych. A Bąkiewicz ma 33 lata.

W siatkówce zakochał się dzięki nauczycielowi wychowania fizycznego Antoniemu Szczepkowskiemu. W mieście najbardziej popularna była piłka ręczna, działały też kluby piłkarskie, a siatkówki właściwie nie było.

- Pan Antoni przekonał mnie, że warto grać w siatkówkę i dzięki niemu wszystko się zaczęło. Później zostałem powołany do reprezentacji makroregionu i dostałem się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego - opowiada Bąkiewicz.

Będąc uczniem SMS wybijał się na tle rówieśników i było pewne, że niebawem pojawi się w zawodowej siatkówce, tym bardziej, że miał już na swoim koncie brązowy medal Mistrzostw Świata Kadetów w 1999 roku. Po ukończeniu szkoły dostał propozycję przenosin do AZS Częstochowa, który był wówczas jednym z najlepszych polskich klubów, ale także słynął z tego, że stawiał na młodych siatkarzy. Lepiej więc trafić nie mógł, a z AZS trzykrotnie zdobywał srebrne medale w lidze.

W Częstochowie atmosfera była znakomita, ale brakowało pieniędzy i zespół stopniowo się rozpadał. Tym bardziej, że w pobliskim Bełchatowie powstawała wówczas nowa potęga w tym sporcie w Polsce - Skra. W 2003 roku Bąkiewicz wraz z Andrzejem Stelmachem i Krzysztofem Ignaczakiem przeniósł się do Bełchatowa. Nie spodziewał się pewnie, że tak wiele lat spędzi w Skrze, tym bardziej, że... rok później zdecydował się na przyjęcie jeszcze lepszej oferty z PZU AZS Olsztyn. To były czasy, gdy klub ze stolicy Warmii i Mazur miał wielkie możliwości finansowe i zamierzał dominować w krajowej siatkówce. Projekt okazał się jednak rozczarowaniem, bo choć do Olsztyna ściągnięto wielkie gwiazdy, to jednak mistrzostwa Polski zdobyć się nie udało. W 2005 olsztynianie przegrali finał ze Skrą, a dwa kolejne sezony kończyli z brązowymi medalami.
Gdy Michał Bąkiewicz kończył sezon 2006/2007 był już wicemistrzem świata. Niewiele jednak brakowało, a musiałby przerwać karierę przez problemy ze zdrowiem. Siatkarz miał bowiem bardzo poważne problemy z krążeniem krwi w rękach, a przez jakiś czas występował nawet w specjalnych rękawiczkach.

- Na szczęście ówczesny trener reprezentacji Polski Raul Lozano znał odpowiedniej klasy specjalistów, którzy zdiagnozowali i zlikwidowali mój problem - opowiada Bąkiewicz.

W 2007 roku siatkarz wrócił do Bełchatowa. Nie był zresztą pierwszy, bo już rok wcześniej Olsztyn na Skrę zamienił Piotr Gruszka, który też wcześniej występował w bełchatowskim zespole. Tym razem przygoda Bąkiewicza ze Skrą była znacznie dłuższa, bo zawodnikiem bełchatowskiego klubu był przez sześć kolejnych sezonów.

- Czułem się w Skrze znakomicie, więc dwa razy przedłużałem umowy - dodaje.

Z bełchatowskim klubem sięgnął nie tylko po cztery mistrzostwa Polski, ale także po trzy Puchary Polski, jeden Superpuchar, srebrny i dwa brązowe medale Ligi Mistrzów oraz dwa srebra i jeden brąz w Klubowych Mistrzostwach Świata. A do tego dołożył tytuł mistrza Europy w 2009 roku, grając znakomity turniej.

- Mam wrażenie, że wtedy grałem najlepiej w całej swojej karierze - mówi Bąkiewicz.

W Bełchatowie przez kibiców traktowany był jako jeden z symboli klubu. Tym dziwniejsza była więc decyzja władz Skry, gdy w 20013 roku nie zdecydowały się zaproponować mu pozostania w klubie. Bąkiewicz przeniósł się do AZS Częstochowa, czyli klubu, gdzie właściwie karierę zaczynał. Niestety, ze względów zdrowotnych nie był to już jego udany czas.

- Mam nadzieję, że tak jak zaczynał swoją fantastyczną karierę zawodniczą w AZS, tak teraz właśnie rozpoczyna w naszym klubie bogatą karierę trenerską - mówi prezes AZS Roman Lisowski.

Bąkiewicz dostał propozycję, by pracować w sztabie szkoleniowym AZS i będzie pomagał trenerowi Markowi Kardosowi w prowadzeniu zespołu. Były siatkarz ma wszystkie wymagane uprawnienia szkoleniowe, a także licencję menedżera Polskiego Związku Piłki Siatkowej. W ostatnim czasie pracę w zawodzie trenera rozpoczęło wielu świetnych do niedawna siatkarzy, oprócz Bąkiewicza także choćby Andrzej Stelmach, Piotr Gruszka, czy Robert Prygiel. Oby ich kariery trenerskie były tak udane, jak sportowe.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki