Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Maciejewski - najlepszy z 20 tys. studentów Politechniki Łódzkiej

Maciej Kałach
Michał Maciejewski, student piątego roku kierunku automatyka i robotyka, jest najzdolniejszym studentem Politechniki Łódzkiej
Michał Maciejewski, student piątego roku kierunku automatyka i robotyka, jest najzdolniejszym studentem Politechniki Łódzkiej Łukasz Sobieralski
Zdobywanie piątek i szóstek jest dobre w ogólniaku. Na studiach nie daje już żadnej radości. Tak twierdzi Michał Maciejewski, najlepszy z 20 tysięcy studentów Politechniki Łódzkiej. - Studiując, zawsze powinieneś porównywać się z najlepszymi, zamiast patrzeć w swój indeks - mówi Michał.

To z tego powodu zdecydował się wysłać aplikację na pierwszy konkurs, ogłoszony przez Fundację Politechniki Łódzkiej. Jej zadaniem jest zdobywanie środków od związanego z miastem biznesu na jednorazowe stypendia dla najzdolniejszych studentów PŁ. W ubiegłym tygodniu uczelnia podała listę ich nazwisk: pierwszym z siedmiu nagrodzonych kwotą pięciu tysięcy złotych był właśnie Michał Maciejewski z piątego roku kierunku automatyka i robotyka.

Laureat w powstającej właśnie pracy magisterskiej bada nowe sposoby sterowania urządzeniami. Być może ta pasja zaprowadzi Maciejewskiego do jednej z firm przemysłu jądrowego w Stanach Zjednoczonych. I to już w nadchodzące wakacje.

- Złożyłem aplikację do programu stażowego, prowadzonego przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności. Jeśli zostanę wybrany, wyjadę na trzymiesięczny staż - mówi Maciejewski. Wtedy będzie starał się, aby wykorzystać swoją szansę za granicą i zostać tam na dłużej, ale większość kariery zawodowej chciałby spędzić w Polsce.

- I bardzo możliwe, że w Łodzi, bo z perspektywy inżyniera widzę, że miasto robi wiele, aby sprowadzić firmy z czołówki tych dysponujących nowoczesnymi technologiami - twierdzi Michał.

Ślązak wybiera łódzką uczelnię

Ze sterowaniem jest trochę tak jak z rozwiązywaniem łamigłówek. Musisz znaleźć algorytm, który sprawi, że woda w grzejniku uzyska określoną temperaturę albo sposób na to, aby robot chirurgiczny bezbłędnie wykonał podczas operacji wymaganą przez lekarza czynność. A matematyczne łamigłówki Michał lubił rozwiązywać już w podstawówce.

- Być może mam tę smykałkę po tacie, kierowniku w kopalni, odpowiedzialnym za działanie urządzeń elektrycznych - podejrzewa Maciejewski.

Kopalnia, o której mowa, należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, czyli dumy Jastrzębia-Zdroju, rodzinnego miasta Michała. Firma, w przeciwieństwie do wielu innych spółek z tej branży, nie ma bowiem kłopotów z płynnością finansową i przynosi stałe zyski.

Na Śląsku solidnych uczelni technicznych nie brakuje, jednak Michał szybko zdecydował się na studia właśnie w Łodzi. - Z tym, że początkowo myślałem o Uniwersytecie Medycznym - opowiada student. - Automatyka i robotyka przyszła po dłuższym namyśle. To dziedzina, która łączy w sobie wiedzę matematyczną, fizyczną i z zakresu informatyki. Dzięki temu pozwala na wszechstronny rozwój. Nie zmieniłem planów co do miejsca studiów, ponieważ łódzkie uczelnie publiczne mają w Polsce dobrą renomę. Nie bez znaczenia było też mieszkanie, pozostawione mi tutaj przez babcię.

"Młody z Łodzi" na kierunku zamawianym

Automatyka i robotyka w Łodzi przyciągała kandydatów jeszcze jednym wabikiem. Znalazła się na liście kierunków zamawianych, czyli w programie, wymyślonym przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Decyzję o studiowaniu specjalizacji potrzebnej polskiej gospodarce rząd już od pierwszego roku nagradza stypendium, które może sięgać tysiąca złotych miesięcznie.

- W roku akademickim 2008/2009, kiedy rozpocząłem studia, MNiSW prowadziło pilotaż kierunków zamawianych, który objął również Politechnikę Łódzką. Program dał mi nie tylko wsparcie finansowe, ale i wizyty w zakładach, m.in. w tyskiej fabryce Fiata, gdzie student może zobaczyć, jak wiedza, którą zdobywa, sprawdza się w praktyce - opowiada Maciejewski.

Dzięki kierunkom zamawianym Michał wziął udział w wykładach, prowadzonych przez światowe sławy z dziedziny automatyki - np. prof. Rona Pattona z University of Hull. - Takie spotkania przekonują, że dystans między uznanym autorytetem a młodym naukowcem może być mniejszy niż dzieje się to na polskich uczelniach. Do anglojęzycznych profesorów jakoś łatwiej jest podejść i bez stresu zastanowić się nad danym problemem. Ale może to sprawa braku formy "pan" w angielskim. W tym języku po prostu musisz zwracać się, stosując "you" - mówi Maciejewski.

Michał za skracanie dystansu chwali też kolejny program stypendialny, w którym wziął udział: "Młodzi w Łodzi". - Dzięki niemu dowiedziałem się o możliwości odbywania wakacyjnych staży w działających tu firmach ABB i Gillette. To była nie tylko okazja do podparcia wiedzy z uczelni doświadczeniem - wspomina Michał. - Poza tym dałem się poznać menedżerom z tych firm w bezpośrednich rozmowach, które miały także nieformalny charakter. Biznes, angażując się w "Młodych w Łodzi", tworzy bazę ludzi wchodzących właśnie na rynek pracy i warto się w niej znaleźć. To ważniejsze od stypendium w formie wpłat na konto.

"Młodzi w Łodzi", kierunki zamawiane oraz nagroda Fundacji PŁ to nie wszystkie źródła wsparcia, z których czerpał Michał. - Uzyskałem też stypendium rektora PŁ oraz marszałka województwa - mówi Michał.

Jego chęć do porównywania się z najlepszymi sprawiła, że uzyskuje miesięczne dochody na poziomie pracujących na studiach kolegów. Oczywiście, nauka to nie wszystko. Michał uznaje się za wychowanka Politechniki Łódzkiej, ale i... Piasta Pawłowice, gdzie kopał piłkę jako junior. - Ale po złamaniu nosa podczas jednego z meczów nie gram już tak samo dobrze jak przed kontuzją i chyba jednak zostanę inżynierem, a nie piłkarzem - uśmiecha się Michał.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki