Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Między maseczkami a morowymi krzyżami. Kościół w czasach koronawirusa

Stanisław Sowa
Stanisław Sowa
Grzegorz Gałasiński
Stajemy w obliczu okrutnego paradoksu: kościoły i księża, gdzie zgnębieni i przestraszeni pandemią ludzie szukają duchowego ukojenia i pocieszenia, same mogą stać się jednym z największych źródeł zagrożenia.

Przykłady zaczynają się mnożyć, tak jak mnożą się przypadki zakażeń i śmierci. W środę 14 października zmarł ojciec Marek Zienkiewicz, gwardian klasztoru franciszkanów w łódzkich Łagiewnikach i proboszcz parafii św. Antoniego Padewskiego i bł. Rafała Chylińskiego. Miał zaledwie 61 lat. Dwaj kolejni franciszkanie zakażeni koronawirusem trafili do szpitala.

Wierni, którzy uczestniczyli w ostatnich nabożeństwach i mszach świętych są zaniepokojeni docierającymi do nich informacjami o ognisku koronawirusa. Według informacji na stronie parafii w ostatnią niedzielę odbyły się tam uroczystości pierwszokomunijne, w najbliższą niedzielę miało się odbyć spotkanie dla rodziców kolejnych dzieci.

Miesiąc temu w Działoszynie w powiecie wieluńskim zmarł na koronawirusa ks. Stanisław Kosowski, emerytowany proboszcz parafii pw. Marii Magdaleny.

Z kolei kilka dni temu księża z parafii pod wezwaniem świętego Lamberta w Radomsku poinformowali wiernych o zakażeniu proboszcza koronawirusem. Jak wyjaśniają, w związku z przedłużającą się niedyspozycją zdrowotną księdza proboszcza, na wniosek jego samego, lekarz prowadzący podjął decyzję o przeprowadzeniu testów na obecność korona wirusa. Wynik był pozytywny. Księży z parafii objęto kwarantanną domową do 14 października. Księża czują się dobrze i nie mają objawów chorobowych, a wyznaczone msze, śluby oraz pogrzeby odprawiane są przez innych księży z dekanatu.

Jednocześnie podjęto decyzję, że do zakończenia kwarantanny będzie ograniczona możliwości spowiedzi. Kancelaria parafialna jest obsługiwana przez organistę, spotkania wszelkich grup parafialnych są odwołane do zakończenia kwarantanny.

Ksiądz, który nie ujawnił, że jest zakażony

Podobną odpowiedzialnością wykazali się na początku października księża z parafii Nawiedzenia NMP przy ul. Śląskiej w Piotrkowie Trybunalskim. Gdy u kapłanów stwierdzono zakażenie, poinformowano sanepid, który zalecił wiernym, uczestniczącym w mszach w ostatnim tygodniu uważne obserwowanie swojego zdrowia.

Inaczej stało się w parafii św. Jacka i Doroty, także w Piotrkowie Trybunalskim. U księdza z tej parafii koronawirusa potwierdzono 8 października, ale komunikat sanepidu do wiernych uczestniczących w nabożeństwach z udziałem tego duchownego, aby zgłaszali się do sanepidu, pojawił się dopiero w poniedziałek wieczorem, 12 października. Dlaczego tak późno? Sanepid nie wiedział, że zakażony to ksiądz...

- W wywiadzie przeprowadzanym po otrzymaniu pozytywnego wyniku nie podano nam żadnych kontaktów, a o tym, że zakażony uczestniczył w mszach dowiedzieliśmy się z facebooka - powiedziała nam Elżbieta Dobrzyńska, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Piotrkowie.

Chodzi o fotorelację z mszy 4 października, w której uczestniczył zakażony ksiądz, a także kilkudziesięciu wiernych. Wiemy także od parafian, że duchowny był obecny w kościele również 3 października i wtedy spowiadał.

Biskupi dają przykład... Dobry lub zły

Koronawirus nie rozróżnia funkcji i ról społecznych. W tym tygodniu poinformowano, że koronawirusa ma Artur Miziński, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Polski, a KEP przeszła na pracę zdalną. Wiadomo również o kilku innych zakażeniach wśród biskupów. Wśród nich jest abp Wiktor Skworc, metropolita katowicki. W ubiegłym tygodniu uczestniczył w Łodzi w spotkaniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski, gdzie był także wspomniany bp Miziński i jeszcze jeden z zakażonych biskupów.

Sprawa ma tym większą wagę, że w świat poszły zdjęcia z mszy w łódzkiej katedrze, gdzie większość biskupów maseczek nie miała, a także fotografia pamiątkowa, także bez maseczek.

Było to na tyle bulwersujące, że KEP pośpieszyła z wyjaśnieniem, że w czasie spotkania „dołożono wszelkich starań, aby były zachowane wszystkie możliwie dostępne środki bezpieczeństwa - maseczki, płyny do dezynfekcji, zachowanie dystansu, wietrzenie pomieszczeń”. Sprawę zdjęcia pamiątkowego bez maseczek wyjaśniono tak: „Księża Biskupi, na otwartej przestrzeni na placu przy katedrze łódzkiej, poproszeni przez fotografa, zdjęli maseczki na moment wykonania wspólnego zdjęcia”.

W minioną sobotę okazało się, że abp Skworc ma koronawirusa, a sześć dni wcześniej odprawiał mszę świętą w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie między innymi rozdawał wiernym komunię bezpośrednio do ust.

W takiej sytuacji nie pójść na mszę to nie grzech

Kościół próbuje sobie na różne sposoby radzić z koronawirusem. Księża, jak to ludzie, zachowują się bardziej lub mniej odpowiedzialnie.

Ks. Paweł Kłys, rzecznik łódzkiej kurii, komentując sprawę księdza z Piotrkowa, który zataił przed sanepidem, że odprawiał msze, w wypowiedzi dla Dziennika Łódzkiego stwierdził, że łódzki Kościół zachęca wiernych do przestrzegania zasad bezpieczeństwa, w tym zachowania dystansu i dezynfekowania rąk przed podejściem do komunii św., a także niepodawania rąk na znak pokoju. - Sam w niedzielę poprosiłem wiernych, żeby rozsiedli się w ławkach i zwiększyli dystans podczas mszy świętej - zapewniał ks. Kłys.

Tę odpowiedzialność widać także w decyzji ks. abp. Grzegorza Rysia, metropolity łódzkiego. W związku z pandemią koronawirusa COVID-19 i ciągłym wzrostem zachorowań oraz zwiększającą się liczbą osób na kwarantannie w swoich domach, arcybiskup udzielił dyspensy od obowiązku uczestnictwa we mszy świętej w niedzielę i święta do 15 listopada 2020 roku wszystkim wiernym archidiecezji łódzkiej i osobom przebywającym w tym czasie na jej terenie. Skorzystanie z dyspensy oznacza, że nieobecność na mszy świętej niedzielnej we wskazanym czasie nie jest grzechem.

Taka dyspensa zwalnia z poczucia winy. Problem jednak w tym, że wiernym nikt do Kościoła iść nie każe, a w czasach pandemii tym bardziej szukają tam wsparcia, pocieszenia i uspokojenia. Zamiast tego dowiadują się, że tam gdzie zwykle oczekiwali wsparcia, może czekać na nich niebezpieczeństwo.

„Osobista decyzja każdego uczestnika liturgii”

To zachwianie w posadach świata, gdzie Kościół jest ważnym czynnikiem stabilizującym, rodzi różne postawy, także w samym Kościele.

„Dostosowanie się do wymienionych obostrzeń jest osobistą decyzją każdego uczestnika liturgii. (...) Wbrew pozorom jest to jeszcze wolny kraj” - usłyszeli w niedzielę wierni w ogłoszeniach parafii św. Józefa w Skierniewicach.

I trudno się dziwić. Jedni oburzą się na zbiorowe zdjęcie biskupów na mszy bez maseczek, inni pomyślą sobie, że skoro biskupi za bardzo się maseczkami nie przejmują, to pewnie wiedzą co robią i dają taki dyskretny sygnał.

Bóg wie, na jakie jeszcze ścieżki koronawirus poprowadzi Kościół i wiernych. Poczucie bezradności wobec wirusa, częściowe przymknięcie drzwi w kościołach rodzą różne inicjatywy. Biskup płocki Piotr Libera, wystosował list do księży i diecezjan, w którym poprosił o ścisłe przestrzeganie norm sanitarnych w kościołach, kaplicach i kancelariach, a z drugiej wskazał, że „warto również rozważyć możliwość ustawienia krzyży morowych, przy których byłaby możliwość modlitwy do Zbawiciela świata o miłosierdzie i ocalenie”.

Takie krzyże, które miały być środkiem zaradczym na zarazę, stawiano w Polsce od XVIII do początku XX wieku. Teraz taki krzyż stanął w ogrodzie biskupim w Płocku i niewykluczone, że takich miejsc będzie więcej.

Pan chce, byśmy modlili się bez masek

Inaczej patrzy na to jciec Daniel Galus z Pustelni Czatachowa niedaleko Częstochowy. Podczas jednego z nabożeństw wezwał wiernych do zdejmowania maseczek. - Można się tylko zatruć, nosząc maseczkę w kościele czy też na zewnątrz - przekonywał o. Daniel. Nagranie z nabożeństwa robi furorę w internecie.

- Jak można tak [w masce - przyp. red.] wielbić Pana Boga? Nie da się. Wszystko będzie tłumione - argumentował duchowny. - Niektórzy chcą, żebyśmy wydawali z siebie jakieś pogrzebowe, takie jęki. A my będziemy się tutaj modlić tak jak Pan chce. A Pan chce, byśmy się modlili w wolności, bez masek.

Ojciec Daniel miał też własny sposób na unikanie zakażeń. - Jeżeli nie chcecie zakazić członków wspólnoty, to proszę bardzo. Tutaj jest kropielnica. Odkażajcie się, ile się da - mówił.

Kuria Metropolitalna w Częstochowie wydała specjalne oświadczenie, w którym arcybiskup częstochowski i archidiecezja częstochowska stanowczo odcinają się od wypowiedzi, działań i postawy ks. Galusa, a także grupy wiernych, określających się jako „Wspólnota Miłość i Miłosierdzie Jezusa”. Kuria przypomina również wiernym o zobowiązaniu do stosowania się do obowiązujących zasad bezpieczeństwa sanitarnego.

Kogo posłuchają wierni?

Współpraca: Matylda Witkowska, Karolina Wojna, Małgorzata Kulka, Janusz Strzelczyk

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki