Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miejski konserwator zabytków: Poprawię estetykę Piotrkowskiej [WYWIAD]

rozm. Wiesław Pierzchała
Kamila Kwiecińska-Trzewikowska
Kamila Kwiecińska-Trzewikowska Krzysztof Szymczak
Rozmowa z Kamilą Kwiecińską-Trzewikowską, miejskim konserwatorem zabytków w Łodzi.

Jakie ma Pani plany i pomysły na poprowadzenie swego urzędu?
Przede wszystkim chcę dokończyć weryfikację gminnej ewidencji zabytków, w której obecnie figuruje 1871 obiektów, w tym obszary historycznych dzielnic miasta, m.in. Nowego Miasta, osady Łódki, Nowej Dzielnicy i dzielnicy Wiązowa. Jest to praca na dwa, trzy lata. Polegać będzie głównie na wpisywaniu nowych obiektów. Ze wstępnych szacunków wynika, że liczba obiektów na tej liście może zostać nawet podwojona. Zostaną na nią wciągnięte kamienice tworzące pierzeje w dzielnicach historycznych, jak na przykład Nowe Miasto z placem Wolności, osada Łódka ciągnąca się wzdłuż ul. Piotrkowskiej na odcinku od ul. Próchnika do ul. Czerwonej, czy dzielnica Wiązowa na Polesiu położona na rozległych terenach na zachód na ul. Zachodniej i ul. Wólczańskiej. Chodzi o to, że w pierzejach przeplatają się stylowe kamienice, przeważnie wpisane już do ewidencji zabytków oraz proste, o mniejszych wartościach artystycznych budynki historyczne, które chcemy wpisać do ewidencji, tak aby zachować klimat i pejzaż historyczny tych dawnych zakątków Łodzi.

A co z akcją magistratu, dzięki której właściciele zabytkowych budynków mogą liczyć na wsparcie finansowe podczas ich odnawiania?
Teraz jest jeden konkurs dla wszystkich, czyli dla prywatnych właścicieli, fundacji, instytucji, stowarzyszeń, wspólnot mieszkaniowych, wspólnot religijnych, itp. Ja chcę sprawić, aby były dwa takie konkursy: jeden tylko dla wspólnot mieszkaniowych, a drugi dla pozostałych podmiotów. Chodzi o to, że wspólnoty często przegrywają w konkursach, mimo że w swoich zasobach mają ciekawe, zasługujące na odnowienie kamienice będące w rejestrze zabytków. Z różnych przyczyn nie mogą się przebić pośród innych podmiotów zabiegających o dotację. Ja zaś pragnę, aby wspólnoty miały większe szanse na pozyskanie pieniędzy na niezbędne remonty. Odnowa kamienic ma dla mnie ogromne znaczenie, ponieważ to one w głównej mierze składają się na nasz zabytkowy zasób, a tym samym ich wygląd przekłada się na wizerunek miasta. Stąd pomysł na dwa konkursy.

Czy w ten sposób uda się sprawić, że miasto przeznaczy na odnawianie zabytków więcej gotówki? Obecne dotacje są dość marne.
W tym roku na konkurs, o którym mówimy, miasto przeznaczyło ponad 1,6 mln zł. Będę zabiegała, aby tych pieniędzy było więcej, tym bardziej, że postaram się wprowadzić drugą pulę - dla wspólnot mieszkaniowych.

Czy dla właścicieli starych fabryk, tak typowych dla łódzkiego pejzażu historycznego, też szykuje Pani jakieś niespodzianki?
Chcę im pomóc poprzez wprowadzenie systemu ulg i zwolnień podatkowych. Chodzi mi o tych właścicieli, którzy chcą rewitalizować swoje obiekty lub są w trakcie tych procesów, dbają o swoje fabryki, dokonują niezbędnych napraw i remontów, ratują je przed zniszczeniem. Przykładem może być firma Orange Property Group (kapitał irlandzki), która nabyła zabytkową fabrykę Franciszka Ramischa przy ul. Piotrkowskiej 138, w rejonie ul. Roosevelta. Irlandczycy wprawdzie nie przeprowadzili remontu kapitalnego, ale dbają o te miejsce, dzięki czemu ono żyje, gdyż działają tam różne galerie i placówki. Podobnie dbają o swój kompleks fabryczny właściciele Widzewskiej Manufaktury, która pierwotnie była znaną fabryką Juliusza Heinzla i Juliusza Kunitzera. Mają mnóstwo problemów, dlatego miasto powinno promować takie postawy oraz wspomagać jak tylko może procesy rewitalizacji tych obiektów.

A co z ul. Piotrkowską będącą jedną z wizytówek miasta? Czy po położeniu nowej nawierzchni i pojawieniu się tzw. małej architektury pojawią się inicjatywy zmierzające do tego, aby było tam jeszcze ładniej?
Nie ukrywam, że poprawa estetyki ul. Piotrkowskiej jest dla mnie bardzo ważna. Mam nadzieję, że przebudowa nawierzchni stanie się takim bodźcem dla właścicieli, najemców i użytkowników sklepów, pubów i innych obiektów. Chciałabym, aby zrozumieli, że to oni w dużej mierze decydują o charakterze ulicy i jej dalszym rozwoju. Są jej częścią i powinno im zależeć, żeby Piotrkowska miała swój niepowtarzalny i odmienny od np. galerii handlowych klimat, żeby po prostu przyciągała swoim urokiem. Obecnie prowadzony remont nawierzchni stanowi bardzo istotny wkład miasta w poprawę jej wizerunku, bardzo dużo zależy teraz od drugiej strony. Chodzi mi głównie o poprawę wyglądu i standardu reklam i witryn, które są albo nielegalne, albo przestarzałe, przez co obniżają prestiż tej ważnej ulicy. W sprawie tej rozmawiałam z częścią najemców i będę rozmawiać z kolejnymi. Nawiązuję też współpracę z przedstawicielami i absolwentami Politechniki Łódzkiej oraz Akademii Sztuk Pięknych, aby pomogli użytkownikom, np. zaprojektować wygląd witryny czy przygotować nową aranżację. Jestem dobrej myśli, bowiem z rozmów tych wynika, że są szanse, iż akcja ta przyniesie pozytywne rezultaty.

Czy są jeszcze zadania, na które chce Pani położyć szczególny nacisk?
Tak, na współpracę ze stowarzyszeniami i organizacjami pozarządowymi zajmującymi się zabytkami. W szczególności z Towarzystwem Opieki nad Zabytkami oraz społecznymi opiekunami zabytków. Bardzo ważne jest wypracowanie modelu tej współpracy. Jestem otwarta na konstruktywne pomysły i chciałabym, abyśmy wspólnie kreowali politykę konserwatorską w naszym mieście. Drugą ważną dla mnie kwestią jest współpraca z właścicielami, użytkownikami, projektantami i wykonawcami, jednym zdaniem - ze wszystkimi uczestnikami procesów związanych z ochroną i opieką nad zabytkami Łodzi. Tu z kolei ważna jest edukacja i wsparcie merytoryczne, pomoc w rozwiązywaniu problemów technicznych.

A jak układa się współpraca z wojewódzkim konserwatorem zabytków w Łodzi?
Dobrze oceniam naszą współpracę. Mamy wspólny cel - zachowanie dziedzictwa naszego miasta. W historii współpracy naszych urzędów ważne było porozumienie zawarte dwa lata temu, w wyniku którego przejęliśmy wydzielone obszary z rejestrowymi zabytkami. Chodzi o ul. Moniuszki, czyli dawny pasaż Ludwika Meyera z cenną zabudową, ul. Piotrkowską na odcinku od placu Wolności do al. Piłsudskiego oraz dwa osiedla: Montwiłła-Mireckiego na Polesiu i 'Lokatorska" na Górnej. Na tych obszarach wykonujemy wszelkie działania z wyjątkiem wpisywania obiektów do rejestru zabytków.

A co z programem "Mia100 kamienic"? Jakie wymogi muszą spełniać budynki, aby mogły liczyć na remonty?
Podstawowe warunki są takie, że obiekt musi należeć do gminy i być położony jak najbliżej ul. Piotrkowskiej. Podczas prac remontowych skupiamy się na wybranych obszarach, czyli na budynkach stojących blisko siebie, tak aby można było zobaczyć efekt renowacji.

A czy w ramach tego programu nie można skupić się na stylowych, urodziwych kamienicach? Dochodzi bowiem do takich sytuacji, że z jednej strony efektownie wyremontowano stylową, narożną kamienicę przy skrzyżowaniu ul. Radwańskiej i ul. Stefanowskiego, a z drugiej już wkrótce ma być odnawiana szpetna i bezstylowa nawet nie kamienica, lecz oficyna u zbiegu ul. Wólczańskiej i al. Mickiewicza, która nadaje się tylko do rozbiórki. Tak uczyniono z podobnymi ruderami przy skrzyżowaniu ul. Zachodniej i Ogrodowej, naprzeciwko pałacu Izraela Poznańskiego.
W programie oprócz poprawy komfortu życia mieszkańców, chodzi nam też o podniesienie estetyki miasta, w tym takich miejsc, jak zbieg ul. Wólczańskiej i al. Mickiewicza, dlatego nie będziemy wyburzać tamtego obiektu, gdyż ma on wartość historyczną i warto go wyremontować. Program "Mia100 kamienic" odnosi sukces i planowana jest jego kontynuacja. Remont tych 100 budynków to początek systemowego działania. Postaramy się, aby wszystkie stylowe kamienice w Strefie Wielkomiejskiej, tj. na obszarze szerszym aniżeli ścisłe centrum miasta, zostały odnowione.

I jeszcze jeden problem. Czy można coś zrobić, aby nie dochodziło do tak skandalicznych sytuacji, jak burzenie obiektów z ewidencji zabytków? Mam na myśli willę Bluma i Monitza przy ul. Wigury, willę Langego przy ul. Zgierskiej czy zajezdnię tramwajową przy skrzyżowaniu ul. Dąbrowskiego i ul. Kilińskiego, z których zostały tylko ruiny?
Uważam, że jest to kwestia edukacji społeczeństwa, podniesienia świadomości. Poza tym były to jednostkowe przypadki i mam nadzieję, że już się nie powtórzą. Na przykład zburzeniem willi Langego byliśmy zaskoczeni tym bardziej, że wcześniej byliśmy u właściciela rezydencji, Michała L., który zapewnił nas, że nic złego z nią nie zrobi, ale niestety słowa nie dotrzymał.

I już na koniec: jak się zostaje miejskim konserwatorem zabytków w Łodzi?
Poprzez ciężką pracę i zaangażowanie w powierzone zadania. Stanowisko to objęłam w drodze awansu. Od czterech lat pracuję w służbach konserwatorskich, do tej pory byłam inspektorem. Wcześniej pracowałam przy konserwacji obiektów zabytkowych. Ukończyłam Studium Konserwacji Zabytków, a następnie studiowałam na kierunku Ochrona Dóbr Kultury na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, gdzie uzyskałam tytuł magistra w specjalności konserwatorstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Miejski konserwator zabytków: Poprawię estetykę Piotrkowskiej [WYWIAD] - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki