Kilkudziesięciu mieszkańców kamienicy przy ul. Wólczańskiej 43 musi w ciągu sześciu dni opuścić budynek. Taką decyzję podjął w piątek Bohdan Wielanek, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. Decyzję podjął po tym, jak pod koniec października kamienica zaczęła pękać.
Zrozpaczeni mieszkańcy wyszli przed budynek i urządzili grilla. Stanęli też z transparentami z prośbami o pomoc. - Z tych sześciu dni dwa to weekend, gdy nie da się nic załatwić. Co mamy zrobić, żeby nie wylądować na ulicy? - denerwuje się Marcin Kociak, lokator kamienicy, któremu trzy tygodnie temu pękło nadproże nad oknem.
CZYTAJ WIĘCEJ >>>>
Pani Agata Lewandowska mieszka w kamienicy z dwójką dzieci w wieku 13 i 15 lat oraz z psem. Jest załamana. - Byłam w urzędzie, mamy dostać lokale zamienne. Ale nie wiem kiedy? - pyta się.
Kamienica jest prywatna. W 2009 r. została przekazana mieszkającym w Izraelu spadkobiercom właścicieli. Wcześniej przez lata budynkiem zarządzało miasto. I kierowało tam lokatorów decyzjami administracyjnymi. Takim osobom przysługuje zamienny lokal komunalny.
Marcin Masłowski, rzecznik prasowy prezydenta Łodzi przyznaje, że w tak krótkim terminie przyznanie lokali zamiennych może być niewykonalne. Tym bardziej, że miasto musi też znaleźć mieszkania dla 11 rodzin, których ewakuację nakazał wojewoda.
- Mieszkańcom zaproponujemy przeniesienie się do hotelu. Tym, którzy boją się wrócić do kamienicy, możemy zaproponować hotel od razu - zapewnia Masłowski.
Potem lokatorzy, którzy zawarli umowę najmu jeszcze z miastem, dostaną lokale zamienne. Pozostali też będą mogli zostać w hotelu, ale na koszt właścicieli kamienicy.