Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Łodzi oddychają pyłami niszczącymi płuca i powodującymi raka [INFOGRAFIKA]

Marcin Bereszczynski
Marcin Bereszczynski
Wojewódzki Inspektorat ochrony środowiska przedstawił raport o stanie środowiska w Łodzi. Najbardziej niebezpieczny dla zdrowia jest stan powietrza i wód powierzchniowych. Normy hałasu i promieniowania elektromagnetycznego nie powodują spadku jakości życia w Łodzi

Powietrze w aglomeracji łódzkiej jest bardzo zanieczyszczone. Stacje pomiarowe notują często przekroczenie ilości szkodliwych pyłów. Dotyczy to przede wszystkim pyłu PM10, czyli takiego, którego ziarenka są bardzo małe i nie przekraczają średnicy 10 mikrometrów (jednej setnej milimetra). Dlatego łatwo dostają się do płuc i głęboko w nich osiadają. Ten pył powoduje zwiększenie zachorowalności na choroby układu oddechowego. Pył PM10 pochodzi głównie z domowych pieców węglowych. W skali roku nie powinno być więcej niż 35 dni, w których przekroczona została norma pyłu. W Łodzi stwierdza się takie przekroczenia przez 70 dni w roku, a w niektórych stacjach pomiarowych nawet przez 126 dni w skali roku. Takie pomiary wykonała stacja przy ul. Kilińskiego. A to nie koniec, bo w łódzkim powietrzu notuje się również przekroczenia norm pyłu PM2,5, którego ziarna mają średnicę nie większą niż 2,5 mikrometra. Ten pył jest jeszcze bardziej szkodliwy od PM10. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) twierdzi, że stałe narażenie organizmu na oddziaływanie tego pyłu może doprowadzić do skrócenia życia. Pył dostaje się przez płuca do krwi i jest przyczyną nasilenia astmy, ostrej reakcji układu oddechowego i osłabienia czynności płuc. W łódzkim powietrzu można znaleźć też solidną dawkę benzo-alfa-pirenu, który jest rakotwórczy.

Zanieczyszczenia w Łódzkiem. 32 proc. mieszkańców wdycha zanieczyszczone powietrze

- Cały kraj notuje przekroczenia norm pyłów - mówi Krzysztof Wójcik, dyrektor Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi. - Wyniki są coraz gorsze, ale to efekt m.in. coraz lepszej aparatury pomiarowej. Powietrze nad Łodzią nie jest czyste, ale taka sytuacja trwa od dawna. Na pewno wymaga to znacznej poprawy. Jeszcze gorszy jest stan powietrza w Krakowie, gdzie notowane są alarmy smogowe.

Krzysztof Wójcik, który pracował w Europejskiej Agencji Ochrony Środowiska, zwraca uwagę na fakt, że stężenie pyłu PM10 przekracza normę na dużej powierzchni kraju. Najgorzej jest na południu i w centrum Polski. Poważne przekroczenia notuje również Bułgaria i Albania, gdzie też opala się węglem. Ciekawostką jest, że na mapie przekroczeń znalazł się Cypr. To efekt emisji komunikacyjnej i napływu kurzu z Afryki. Normy pyłu PM10 są też przekraczane w północnych Włoszech, gdzie nie pali się węglem, ale biomasą.

Daleko od unijnych norm

Unijne raporty i badania różnych organizacji alarmują, że polskie i bułgarskie miasta mają najbardziej zanieczyszczone powietrze. Wśród nich niechlubne miejsce zajmuje Łódź. Największy problem z oddychaniem mają mieszkańcy bułgarskiego Pernika, gdzie normy pyłu PM10 są przekraczane przez 180 dni w roku. Kolejnym miastem jest Płowdiw w Bułgarii, a na trzecim miejscu znajduje się Kraków, gdzie przekroczenie norm ma miejsce przez 150,5 dnia w roku. W dziesiątce są jeszcze Nowy Sącz, Gliwice, Zabrze, Sosnowiec i Katowice. Z kolei francuska organizacja „Respire” opracowała swój ranking miast, które mają najbardziej zanieczyszczone powietrze. W tej klasyfikacji najgorszym miastem okazała się stolica Bułgarii Sofia. Drugi był Mediolan, a trzeci Kraków. W dziesiątce był Wrocław i Warszawa, natomiast Łódź sklasyfikowano na 21. miejscu. To oznacza, że czystszym powietrzem oddychają mieszkańcy Poznania, Bydgoszczy, Szczecina, Lublina i Gdańska.

Mandaty od straży miejskiej za palenie śmieciami [ZDJĘCIA+FILM]

Raporty zanieczyszczeń powietrza były podstawą do analiz Najwyższej Izby Kontroli. Wyniki prac kontrolerów NIK opublikowano rok temu. Kontrola objęła okres od 2008 do połowy 2014 roku. Raport NIK był bezlitosny. Wykazywał, że w analizowanym okresie nawet nie zbliżyliśmy się do unijnych norm jakości powietrza.

W raporcie NIK zapisano: „Według danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) ponad 3,5 mln osób na świecie umiera rocznie z powodu zanieczyszczenia powietrza. Szacuje się, że w Polsce z tego powodu traci życie ok. 45 tys. osób rocznie. Niestety dane te, choć są szokujące, nie powinny dziwić, skoro Polska od lat ma najbardziej zanieczyszczone powietrze w całej Unii Europejskiej. [...] Tymczasem we wszystkich kontrolowanych miastach w 2013 r. dopuszczalne stężenie benzo-alfa-pirenu przekroczone zostało średnio o 500 proc. [...] W skali kraju w latach 2010-2013 przekroczono dopuszczalne poziomy pyłu PM10 w ponad 75 proc. wszystkich stref, w których dokonuje się oceny jakości powietrza, a w przypadku benzo-alfa-pirenu w ok. 90 proc. stref”.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Połowa ludzi oddycha pyłem

Badania pyłów w woj. łódzkim są prowadzone od 50 lat. W raporcie WIOŚ o stanie środowiska można wyczytać, że przekroczenia norm jakości powietrza były i zapewne będą przez kolejne dziesięciolecia, pomimo wyraźnego spadku wskaźników w latach 90., gdy likwidowano przyzakładowe kotłownie.

- Powierzchnia obszarów przekroczeń dobowego poziomu dopuszczalnego stężenia pyłu PM10 w powietrzu zmalała względem roku poprzedniego o około 10 proc. Mimo to liczba ludności narażonej na przekroczenie 24-godzinnej wartości poziomu dopuszczalnego pyłu w województwie wyniosła aż 1.288 tys. mieszkańców i wzrosła względem roku poprzedniego o około 5 proc. Należy podkreślić, że połowa mieszkańców województwa łódzkiego żyje na obszarach przekroczeń poziomu dopuszczalnego pyłu PM10. [...] Stężenie pyłu zawieszonego PM10 ulega cyklicznym wahaniom. Zmienność koncentracji pyłu zawieszonego w powietrzu w obrębie obszarów zurbanizowanych charakteryzuje się widocznym cyklem rocznym, tygodniowym oraz dobowym. Jest to związane z cyklicznością emisji pyłu oraz częściowo zmiennością warunków jego rozprzestrzeniania w różnych porach roku i doby. Na występowanie cyklu tygodniowego ma wpływ zróżnicowanie aktywności przemysłowej i transportowej w dni robocze i weekend. Istotny wpływ na dobowy przebieg zapylenia powietrza ma dobowy cykl emisji w mieście oraz występowanie szczytów komunikacyjnych na głównych arteriach komunikacyjnych miast (wzniecanie pyłu w kanionach ulicznych) - napisał Bartłomiej Świątczak w raporcie WIOŚ o stanie środowiska w woj. łódzkim.

Stanisław Żelichowski: Piece węglowe nas trują, ale ludzi nie stać na ich wymianę [WYWIAD]

Ostatni komunikat Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi o przekroczeniach dopuszczalnych poziomów substancji w powietrzu nie napawa optymizmem. Zmierzono wiele przekroczeń stężenia pyłów w woj. łódzkim. Fatalne wyniki pomiarów były spowodowane faktem, że w październiku przez długi okres utrzymywał się wyż i pył zawie-szeniowy długo utrzymywał się w atmosferze.

Komunikat WIOŚ został opublikowany 24 listopada i obowiązuje do 31 grudnia. Wynika z niego, że na 19 stanowiskach pomiarowych pyłu PM10 zanotowano w tym roku przekroczenie poziomu dopuszczalnego, czyli zmierzono w tym roku większe stężenie pyłu przez więcej niż 35 dni. A przecież doliczyć trzeba będzie jeszcze listopad i grudzeń, gdy stacje pomiarowe wykażą kolejne dzienne przekroczenia norm pyłu PM10.

Zanieczyszczone powietrze przez ponad 35 dni pojawiło się na obszarze zamieszkiwanym przez ponad 400 tys. osób. W przypadku aglomeracji łódzkiej przekroczenie wskaźników zanotowano w sześciu stacjach pomiarowych. W Łodzi przy Legionów 1, Rudzkiej 60, Kilińskiego 102/102a i przy Gdańskiej 16, a także w Pabianicach przy Kilińskiego 4 i Konstantynowskiej przy Polfie. To obszar zamieszkany przez prawie 200 tys. osób. Od 1 listopada ubiegłego roku do końca października tego roku stacja pomiarowa przy Kilińskiego zanotowała przekroczone wskaźniki pyłu PM10 przez 126 dni, przy normie 35 dni. Stacja przy Legionów zanotowała 122 dni, gdy poziom pyłu PM10 był zbyt wysoki. Przy Rudzkiej były to 103 dni. Co ciekawe, nie są to rekordy w skali województwa łódzkiego. W Opocznie przy pl. Kościuszki aparatura zmierzyła przekroczenie dziennych norm aż 149 razy.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

W przypadku dwóch kolejnych stacji powstało duże ryzyko przekroczenia norm. Zmierzono tam nadmierną ilość pyłu PM10 w trakcie 31 dni (stacja w Zgierzu przy ul. Mielczarskiego 1) i 33 dni (stacja w Łodzi przy Zachodniej 40). Można być pewnym, że do końca roku te liczby przekroczą barierę 35 dni.

Oprócz tego na 11 stanowiskach pomiarowych pyłu PM10 zanotowano ryzyko przekroczenia rocznego poziomu dopuszczalnego. Ryzyko przekroczeń pyłu PM2,5 zanotowano na jednym stanowisku pomiarowym. Na wszystkich 15 stanowiskach pomiaru stężenia benzo-alfa-pirenu w pyle PM10 zanotowano ryzyko przekroczenia poziomu docelowego.

Stacje pomiarowe nie stwierdziły natomiast ryzyka przekroczeń dwutlenku azotu, dwutlenku siarki, benzenu, tlenku węgla i metali w pyle PM10 takich jak arsen, kadm i nikiel.

Zanieczyszczenia powietrza klasyfikuje się w trzech grupach od A do C. To kryteria oceny ochrony zdrowia. Klasa A oznacza niskie poziomy stężeń niebezpiecznych substancji w powietrzu, natomiast klasa C wiąże się z przekroczeniami poziomów dopuszczalnych. W aglomeracji łódzkiej klasę C mają pyły PM10, PM2,5 i benzo-alfa--piren. Pozostałe substancje niebezpieczne dla zdrowia zostały zakwalifikowane do klasy A.

Wspominana wcześniej kontrola NIK wskazuje, że główną przyczyną zanieczyszczenia powietrza pyłem PM10 (od 82 proc. do 92,8 proc.) była tzw. niska emisja, pochodząca z domowych pieców i lokalnych kotłowni węglowych. Pozostałe przyczyny to zanieczyszczenia komunikacyjne (od 5,4 do 7 proc.) i przemysłowe (od 1,8 do 9 proc.).

Plan gospodarki niskoemisyjnej dla Łodzi, który niedawno został napisany, zakłada wydatki rzędu 10,2 mld zł, aby zmniejszyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery o 9,6 proc. Podczas tworzenia planu gospodarki niskoemisyjnej dla Łodzi przeprowadzono liczne badania. Okazało się, że ponad 90 proc. łodzian mieszkających w ścisłym centrum korzysta z pieców kaflowych. Tylko 1,85 proc. mieszkańców ma centralne ogrzewanie. Z tych samych badań wynika, że w Śródmieściu węgiel wykorzystuje 94 proc. łodzian. Drewnem ogrzewa się 5 proc. ankietowanych, zaś ekogroszkiem 2 proc. Nie powinno więc nikogo dziwić, że łódzkie powietrze nie jest czyste. Problem dostrzega łódzki WIOŚ i alarmuje w ostatnim rocznym raporcie, że programy ochrony środowiska nie są wystarczające.

- Wpływ na poprawę jakości powietrza powinna mieć realizacja programów ochrony powietrza (POP). Choć pierwsze POP powstały ponad 10 lat temu, nadal widzimy silne uzależnienie imisji od warunków meteorologicznych. Wystarczy kilka dni z silnymi mrozami, aby nastąpił gwałtowny skok mierzonych wartości stężeń zanieczyszczeń pochodzenia energetycznego. POP powstały dla większości miast powiatowych w woj. łódzkim. Miasta/gminy nie wywiązują się jednak z wyznaczonych inwestycji. Skala zmian w systemie ogrzewania budynków oraz termomodernizacji jest niewystarczająca. Powoduje to, że jakość powietrza zamiast poprawiać się, w najlepszym wypadku nie ulega pogorszeniu - czytamy w opracowaniu Adama Wachowca, analizującego stan powietrza.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Jak nie palą, to nie kopcą

W opracowaniu można znaleźć informację, że zanieczyszczenie łódzkiego powietrza utrzymuje się na podobnym poziomie, jak w poprzednich latach. Poprawę widać, ale wynika ona z warunków meteorologicznych w okresie grzewczym. Ciepła zima przyczyniła się do mniejszego zapotrzebowania na energię cieplną.

Autor opracowania zwraca też uwagę na zanieczyszczenia komunikacyjne, które są szczególnie niebezpieczne w obszarach gęsto zabudowanych i wąskich ulicach, których nie da się poszerzyć, aby cyrkulacja powietrza mogła wywiać zanieczyszczone powietrze z miasta.

- Bardzo często w punktach pomiarowych, położonych przy jezdniach, dochodzi do przekroczenia średniorocznej wartości dopuszczalnej tego zanieczyszczenia. Jest to poważny problem, zwłaszcza na terenach zabudowanych w większości miast powiatowych, zazwyczaj gęsto zaludnionych, gdzie w pobliżu tras znajdują się budynki mieszkalne. Stara zabudowa w centrach miast ogranicza ruch samochodów oraz szybkie przewietrzanie terenów (wąskie ulice, brak możliwości ich poszerzenia). Nie należy zapominać, że oprócz emisji komunikacyjnej występuje tam również duża emisja powierzchniowa (budynki opalane węglem). Dlatego w przypadku np. miast aglomeracji łódzkiej, istnieje potrzeba jak najszybszego dokończenia odcinka autostrady A1 Stryków - Tuszyn oraz budowy trasy szybkiego ruchu S14 - czytamy w raporcie WIOŚ o stanie środowiska w woj. łódzkim.

Na stan środowiska w Łodzi wpływa również poziom jakości wód. Wody powierzchniowe są w kiepskim stanie ekologicznym i chemicznym, ale wody podziemne charakteryzują się bardzo dobrą jakością. Duże znaczenie mają zanieczyszczenia rzek. W ostatnim czasie doszło do zanieczyszczenia rzeki Jasień, gdy trafiała do niej woda z odwodnienia terenów kolejowych. Natomiast na wody głębinowe łodzianie nie mogą narzekać. Najwyższą jakość ma woda z ujęć przy ul. Zygmunta i Czechosłowackiej.

Z promieniowaniem nie ma strachu

W Łodzi nie można też narzekać na promieniowanie elektromagnetyczne. Nigdzie nie stwierdzono przekroczeń, a wręcz wskaźniki wskazywały najczęściej 30 proc. dopuszczalnego promieniowania. Jest to o tyle istotne, że nie ma norm unijnych badających pole elektromagnetyczne przekaźników telefonii komórkowych. Natomiast polskie normy są bardziej restrykcyjne niż w innych państwach Unii Europejskiej.

- Pole elektromagnetyczne przy stacji bazowej jest o wiele mniej szkodliwe niż korzystanie z telefonu komórkowego. Dotyczy to zwłaszcza dzieci, które nie mają ukształtowanej tkanki kostnej głowy i promieniowanie może uszkodzić mózg - powiedział Piotr Maks, wojewódzki inspektor ochrony środowiska.

Inspektorzy WIOŚ przekonują, że stacje telefonii komórkowej na budynkach szkoły nie wpływają na uczniów. Zdarzył się przypadek, że nieznaczne przekroczenie norm zmierzono na poddaszu szkoły. Poddasze nie było miejscem, w którym ktoś przebywa na stałe, więc WIOŚ nie mógł nakazać usunięcia stacji z dachu szkoły.

Na jakość środowiska wpływają też odpady komunalne. Z danych WIOŚ wynika, że masa odpadów zmieszanych, przeznaczonych do przetworzenia, zmalała. W 2013 roku było to 180,9 tys. ton, natomiast w 2014 roku 149,5 tys. ton. Piotr Maks zwraca uwagę, że statystyki nie odzwierciedlają rzeczywistości, bo stale rośnie konsumpcja i poziom życia, a wraz z nimi powinna wzrastać ilość odpadów opakowaniowych. Inspektor zwraca uwagę, że Łódź płaci za faktyczną masę odebranych śmieci, ale inne gminy wolą płacić ryczałtem, od liczby mieszkańców. A to może spowodować ukrycie rzeczywistych kosztów i ilości produkowanych i odbieranych śmieci.

Negatywnym trendem jest również nie- osiągnięcie poziomu recyklingu papieru, metali, tworzyw sztucznych i szkła. W 2013 roku zakładano co najmniej 12 proc. odzyskanych surowców, ale Łódź osiągnęła zaledwie 8,8 proc. WIOŚ nałożył karę pieniężną w wysokości 388.585 zł za brak osiągnięcia poziomu. W 2014 roku było nieco lepiej, bo wymagany poziom sięgał 14 proc., a miasto osiągnęło wskaźnik 13,3 proc., tym razem kara sięgnęła 70 tys. zł. WIOŚ zawiesił egzekucję tych kar od miasta na 5 lat z nadzieją, że do tego czasu uda się te wskaźniki osiągnąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki