Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Łódzkiego wracają z zagranicznych wakacji z wysokimi rachunkami za leczenie

Agnieszka Jasińska
Do NFZ wpłynęły już 54 wnioski o zwrot kosztów leczenia poniesionych przez mieszkańców regionu łódzkiego podczas zagranicznych wakacji. Większość przypadków dotyczy zasłabnięć, zatruć, problemów z zębami, zapalenia ucha i anginy.

Ponad 35 tys. zł zapłacili w ciągu półtora miesiąca mieszkańcy regionu łódzkiego za leczenie podczas wakacji za granicą. Teraz starają się o odzyskanie pieniędzy. Do łódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia wpłynęły już 54 wnioski w tej sprawie.

Wśród poszkodowanych jest mężczyzna, którego podczas wędkowania w Chorwacji ukłuła trująca ryba ostrosz drakon. Ból był ogromny. Konieczne było zaopatrzenie rany oraz podanie dwóch zastrzyków. Za pomoc medyczną mężczyzna musiał zapłacić z własnej kieszeni. Wszystko przez to, że nie miał ze sobą karty EKUZ.

Inny mieszkaniec regionu łódzkiego poślizgnął się w łazience pokoju hotelowego. Mocno uderzył głową w kabinę prysznicową. Uraz był na tyle poważny, że potrzebna była interwencja medyczna obejmująca konsultacje z okulistą, neurologiem oraz chirurgiem. Wykonano również tomografię oraz zdjęcie RTG.

- Pacjenci zazwyczaj składają konieczne dokumenty o zwrot kosztów leczenia za granicą natychmiast po powrocie. Najniższa kwota refundacji, o którą ubiega się teraz pacjent z Łódzkiego, to 17 euro, czyli niewiele ponad 70 zł. Dotyczy to konsultacji lekarskiej. Natomiast najwyższa suma to 700 euro, czyli prawie 3 tys. zł. Chodzi o przyjazd karetki pogotowia w Niemczech do kolizji drogowej - wylicza Anna Leder, rzeczniczka łódzkiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia. - Zdecydowana większość wniosków dotyczy jednak pomocy, której udzielono z powodu zasłabnięcia, zatrucia, problemów stomatologicznych, zapalenia ucha i anginy.

Mieszkańcy Łódzkiego słono płacą za leczenie za granicą

Na zwrot pieniędzy od NFZ trzeba poczekać zazwyczaj 2-3 miesiące.

- Musimy przesłać stosowne dokumenty instytucji łącznikowej w danym kraju, a potem poczekać na ich zaopiniowanie - mówi Anna Leder.

Problemów nie byłoby, gdyby turyści zawsze mieli przy sobie na wakacjach kartę ubezpieczenia zdrowotnego EKUZ. Jest ona wydawana bezpłatnie i uprawnia do korzystania z opieki zdrowotnej w krajach Unii Europejskiej.

- Od 1 lipca do 14 sierpnia w Łodzi wydaliśmy 27.639 kart EKUZ - wylicza Anna Leder. - W najgorętszym okresie wydawaliśmy średnio 800 kart dziennie.

Karta EKUZ jest ważna pół roku.

- Przypominamy wszystkim, którzy wybierają się na zagraniczne wakacje, o sprawdzeniu ważności karty na awersie karty u dołu i w razie konieczności o wyrobieniu nowej - mówi rzeczniczka łódzkiego oddziału NFZ.

Trzeba jednak pamiętać, że mimo posiadania karty EKUZ, mogą czekać nas dodatkowe wydatki. I tak we Francji płaci się np. za łóżko i wyżywienie w szpitalu. Są to tzw. koszty hotelowe, które wynoszą 18 euro dziennie. W Chorwacji natomiast ubezpieczony jest zobowiązany zapłacić 10 kun za świadczenia udzielone przez lekarza rodzinnego, ginekologa oraz dentystę.

- W Niemczech należy pokryć także koszty świadczeń ponadstandardowych dostępnych w szpitalu, np. leczenie przez ordynatora - dodaje Anna Leder. - We Włoszech obowiązują opłaty za wizytę u lekarza i leczenie stomatologiczne. Wynoszą one do 36,15 euro.

Wakacje lub urlop bez karty EKUZ. Mieszkańcy Łódzkiego płacą tysiące złotych za leczenie za granicą

NFZ zwraca uwagę na to, że pacjent, nawet z kartą EKUZ, w pełni ponosi koszty międzynarodowego transportu sanitarnego do Polski. W związku z tym warto wykupić dodatkowe, prywatne ubezpieczenie.

Kartę EKUZ można otrzymać w łódzkim NFZ i w delegaturach w Sieradzu, Piotrkowie i Skierniewicach. Możemy również wystąpić o nią drogą mejlową i poprosić o wysyłkę pocztą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki