Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy nie chcą się podpisywać pod listami wyborczymi

Piotr Brzózka
Sztaby wyborcze mają problem z zebraniem odpowiedniej liczby podpisów
Sztaby wyborcze mają problem z zebraniem odpowiedniej liczby podpisów Jakub Pokora
Ludzie mają dość polityki i polityków, nie chcą się podpisywać pod listami wyborczymi - narzekają sztaby wyborcze, które do końca wakacji muszą uciułać listami w każdym z okręgów kilka tys. podpisów..

Pasaż Schillera w Łodzi. Dwa stoliki, dwie strategie. Młodzi panowie z PJN zaczepiają przechodniów. Większość nawet się nie zatrzymuje. Za to stolik PiS siedzi i cierpliwie czeka. Z lepszym rezultatem, bo co chwila ktoś się podpisuje.

Agnieszka Wojciechowska, koordynatorka struktur PJN w Łodzi narzeka: - Widać, że ludzie są bardzo zniechęceni. Mówią: my już dziękujemy politykom, nie idziemy na wybory, nie ma znaczenia kto wygra, i tak nasze problemy będą nierozwiązane. A nawet jeśli ktoś zgodzi się podpisać, często wycofuje się, gdy słyszy, że trzeba podać numer pesel. Ludzie się boją, patrzą czy ktoś ich obserwuje. To już psychoza - dzieli się wrażeniami Wojciechowska.

Dodaje, że jednego dnia na pasażu Schillera jej ludzie zebrali 200 podpisów. Państwo obsługujący stolik PiS mówią, że 120, czyli mniej. Co dziwne, bo tu ewidentnie ruch jest większy. Widać, że bierna postawa jest lepszym wyborem, bo przynajmniej nikt nie odmawia. Ci którzy chcą się podpisać, sami podchodzą. Zwłaszcza, że można sobie porozmawiać o Smoleńsku. Jedna ze zwolenniczek dopytuje: - Były informacje, że jest szykowany zamach i co z tym zrobił Sikorski?

Po chwili przechodzący przeciwnik klnie, mówi ze złością coś o pomnikach... - W tym roku zainteresowanie, bez względu na partię jest dużo mniejsze niż zawsze, ludzi trudno namówić do złożenia podpisu - przyznaje jeden z liderów łódzkiego SLD. - Choć podpisy są zbierane przy każdych wyborach, wiele osób się pyta, po co to robimy. Jest gorzej niż w wyborach samorządowych, więc obawiam się o frekwencję - mówi polityk.

Bartosz Domaszewicz z łódzkiej PO stwierdza, że pod Manufakurą podpisy zbiera się dobrze, natomiast na Piotrkowskiej faktycznie nie najlepiej to wyglądało.

- Ludzie niechętnie się podpisują przy stanowiskach partyjnych ustawianych w miejscach publicznych - mówi Ada Światlak z biura poselskiego Doroty Rutkowskiej (PO). Dlatego zbieramy podpisy wśród znajomych, sąsiadów.

Są tacy, którzy w zniechęconych wyborcach upatrują szansy dla siebie. Nie ukrywa tego Jarosław Pacholski z Ruchu Palikota: - Wiele osób mówi że ma dość, że im się polityka przejadła. Ale właśnie oni często podpisują się pod naszą listą - twierdzi. Kandydaci Palikota dwoją się i troją, żeby zdobyć głosy. Gdy w centrum Zduńskiej Woli paliła się kamienica, natychmiast pojawił się tam młody polityk. Bo, jak stwierdził, było dużo gapiów i szansa na zebranie większej ilości podpisów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki