Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Migalski: Nie liczę na autorefleksję polityków po sprawie Rokity

rozm. Piotr Brzózka
Marek Migalski
Marek Migalski WOJCIECH MATUSIK/POLSKAPRESSE
Rozmowa z Markiem Migalskim, eurodeputowanym PJN.

Jan Rokita na mocy wyroku sądowego musi zapłacić 350 tysięcy złotych w ramach przeprosin i zadośćuczynienia dla byłego szefa policji Konrada Kornatowskiego. Rokita mówi, że znalazł się w bardzo ciężkiej sytuacji. Pan organizuje zrzutkę dla niego. Współczuje Pan prywatnie czy systemowo?
Żadnych systemowych posunięć tu nie powinno być. Politycy nie powinni być w żaden szczególny sposób chronieni, pielęgnowani. Żadne tego typu wnioski nie powinny być wyciągnięte ze sprawy Rokity. Chodzi mi tylko o tę konkretną sytuację, która mnie osobiście zbulwersowała. Nie wypowiadam się o samym wyroku, bo rozumiem, że ktoś mógł poczuć się obrażony słowami Jana Rokity. Ale wysokość kary jest po prostu niszcząca. Rokita powinien teraz wybrać, jaka forma pomocy mu najbardziej odpowiada, jeśli w ogóle jej chce. Po pierwsze, można złożyć wniosek o pozwolenie na zbiórkę publiczną do Ministerstwa Cyfryzacji i Administracji, albo sam może podać do publicznej wiadomości numer konta, na który chciałby otrzymywać pieniądze. Ja podtrzymuję deklarację, że przeleję 4902 złote, bo tyle można przelać bez naruszenia przepisów. I będę dbał o nagłośnienie tej sprawy, żeby nie doprowadzić Jana Rokity do bankructwa.

Czy jakiekolwiek słowa w polityce mogą być warte 350 tysięcy?
My, europosłowie, bardzo dobrze zarabiamy, ale nawet dla mnie 350 tysięcy wydaje się karą kuriozalną. Zwłaszcza że osoby publiczne, a taką jest pan Kornatowski, powinny być przyzwyczajone do krytyki i do takich mocnych słów. Gdybym ja wytaczał proces każdemu, kto wypowiada o mnie złośliwe albo kłamliwe rzeczy i wygrywał po 350 tysięcy, to byłbym dziś najbogatszym człowiekiem na świecie. Trzeba znać proporcje i fechtować się na słowa, a nie sądowe wyroki.

Nie razi Pana, że Rokita winą za swoją prywatną przegraną obwinia państwo? Mówi o układzie, że przekręcono wajchę...
Ja po prostu uważam wyrok za skandaliczny. Nie sentencję, ale wysokość kary. Używałbym nawet mocniejszych sformułowań, gdyby się okazało, że wyrok czyni mnie bankrutem.

Ale myśli Pan, że to jest tylko takie gorzkie "rokicenie", czy też polityk ten naprawdę myśli, iż ktoś usiłuje go zniszczyć?
Nie chcę tego komentować. Mam tylko ogólne poczucie, że w ostatnim czasie sądy zafundowały nam parę takich wyroków. Wpakowały do więzienia niepełnosprawnego Radka o mentalności 5-latka, państwu Bajkowskim odebrano dzieci, okazało się, że Kociołek jest człowiekiem o nieposzlakowanej opinii, a Jaruzelskiego i Kiszczaka dalej możemy uważać za ludzi honoru, bo nic im sądownie nie udowodniono.

Teoretycznie rzecz biorąc, kto mógłby chcieć pogrążyć Rokitę? Kim on jest w naszej polityce?
Dziś na własne życzenie jest politycznym emerytem. Ale mam nadzieję, że ta emerytura okaże się tylko dłuższymi wakacjami. Polska polityka potrzebuje Jana Rokity. Brakuje mi - nawet nie jego w sensie osobistym, ale po prostu takich ludzi, jak on. On jednak wnosił do polityki element merytoryczności.

Ale czy z tych sugestii ma wynikać, że Rokita chciał wrócić, a jakiś tajemny układ postanowił go uziemić?
Jeśli mówię, że dziś jest na dobrowolnej emeryturze, to tylko w tym znaczeniu, że nie chce wracać do polityki. Natomiast on z tej polityki został wypchnięty. I to konkretnie przez Donalda Tuska, przez kolegów z Platformy. Człowiek, który całe życie uprawiał politykę, nie uprawia swojego fachu, bo tak zdecydowali jego partyjni koledzy.

Czy drastyczny wyrok w sprawie Rokity zmieni polską politykę, sprawi, że mniej będzie wzajemnych oskarżeń i codziennej agresji?
Nie liczyłbym na autorefleksję polityków. I mówię to również autokrytycznie.

Rozmawiał Piotr Brzózka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki