Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miliardy dla miasta odmienią Łódź, ale rewitalizacja wymaga dialogu

Hanna Gill-Piątek
Hanna Gill-Piątek jest działaczką społeczną i polityczną, koordynatorką Świetlicy Krytyki Politycznej w Łodzi
Hanna Gill-Piątek jest działaczką społeczną i polityczną, koordynatorką Świetlicy Krytyki Politycznej w Łodzi Krzysztof Szymczak
25 miliardów z unijnych pieniędzy dostaną na rewitalizację polskie miasta, z tego dużo pójdzie na Łódź. Kiedy premier stojąc w nowiutkich i pustych wnętrzach EC1 ogłaszał to przed kamerami, dwieście metrów dalej na ulicy Tuwima życie toczyło się własnym trybem. Jakiś pan klął na parkomat, sąsiadka wieszała pranie w podwórku za kamienicą, przez otwarte pomimo chłodu okno dobiegały dźwięki, z których jasno wynikało, że to nie "domy z betonu" ze znanej piosenki i wolna miłość jak najbardziej tutaj istnieje.

Kilka starszych pań jak co dzień pełniło swój społeczny patrol opierając się o ozdobione storczykami parapety, robotnicy strudzeni remontem starej elektrowni jak co dzień przyszli do mięsnego po kiełbasę, a do Żabki po "seteczkę". Krzyknęli "Cwel!" za dziwnie ubranym chłopakiem i od razu zrobiło im się weselej. Z noclegowni na Stokach wracała do centrum grupa rezydentów z Piotrkowskiej, tradycyjnie zahaczając o podwórkowe kosze na śmieci i punkt skupu złomu w bramie. Dzień jak co dzień.

To wszystko działo się, kiedy premier przemawiał w malowniczych plenerach EC1. Zapowiadał, że kiedy już zrewitalizujemy, to się tym pochwalimy urządzając w Łodzi tzw. małe Expo, czyli coś w rodzaju tematycznej światowej wystawy. Ja bym wolała wszystkie środki przeznaczyć na odnowę miast, bez wydawania kasy na najbardziej nawet eleganckie imprezy, ale rozumiem potrzebę urządzania przeróżnych igrzysk i premier też ją dobrze rozumie.

Trudno chwalić się przy wyborach, że w takiej na przykład Łodzi po prostu żyje się ludziom lepiej. Nawet jeśli ma się w ręku twarde statystyki świadczące o poprawie jakości życia, to i tak ładniej w wiadomościach wygląda jakieś huczne otwarcie. Tak samo jak stadion prezentuje się lepiej od kilkuset przedszkoli, a autostrada od programów zapobiegania przemocy w rodzinie.

Czasem wkurzam się na premiera i na różne inne władze, że ciągle inwestują za mało w ludzi, a za dużo w złote cielce. Co z tego, kiedy właśnie na cielce ci ludzie potem głosują. I tak będzie w tym przypadku: niewielu zauważy 25 miliardów, które rozproszy się po polskich miastach dźwigając je z ruiny. A Expo, jeśli je wygramy, będzie przy urnie pamiętał każdy.

Premier Tusk i prezydent Zdanowska przekazywali mediom dobre wieści, a ja nieopodal stałam z kawą przy oknie i myślałam o spotkaniu, które prowadziłam dzień wcześniej w łódzkiej Krytyce Politycznej. Rozmawialiśmy na temat przemian w centrum naszego miasta. Ekspert rozwoju lokalnego, Wojciech Kłosowski, zdefiniował najpierw, czym właściwie rewitalizacja jest, a czym nie jest. Ciągle mamy z tym słowem problemy i stąd nawet w samorządowych dokumentach znajdujemy absurdalne "rewitalizacje" linii kolejowych czy fasad.

Tymczasem jest to proces przemian, które przechodzą zdegradowane obszary, a razem z nimi zamieszkujący je ludzie. Przemiany te są nie tylko przestrzenne, ale też społeczne, gospodarcze i wizerunkowe. Dwoje urbanistów na spotkaniu, Małgorzata Hanzl z Politechniki Łódzkiej i Łukasz Pancewicz z Towarzystwa Urbanistów Polskich, podkreśliło, że właśnie z aspektem społecznym odnowy miast jest w Polsce najgorzej.

Podczas kiedy powinno się pracować z lokalnymi społecznościami, wzmacniając je i angażując we współpracę, najczęściej rewitalizacją określa się większy remont, po którym dla mieszkańców wolność Tomku, nie stać cię, to się wyprowadź. Praktyka kompletnie odwrotna od zachodnich przykładów, gdzie odgórnie zamraża się czynsze na całych obszarach, żeby zapobiec niekorzystnej migracji na obrzeża tych, którzy na rewitalizacji mają skorzystać, czyli właśnie lokalnych mieszkańców.

"Rewitalizacja jest tam, gdzie zachodzi dialog" - podsumował krótko obecny na spotkaniu praktyk, Arkadiusz Bogusławski, który zarządza przemianami na Księżym Młynie. I według tej definicji mamy ją w Łodzi tylko tam, bo trudno mówić o dialogu ze starymi fabrykami, gdzie umieszczono Manufakturę czy Lofty Scheiblera. Słabo też z pozytywnym "promieniowaniem" tych dwóch inwestycji na okolicę, o czym przekonuje nas świetny dokument Marcina Latałło "Nasza ulica".

Cieszę się z unijnych pieniędzy, cieszę się nawet ze starań o Expo. Jeśli dzięki temu moim sąsiadom na Tuwima będzie żyło się lepiej, spokojniej i bezpieczniej, a w schronisku na Stokach dla każdego znajdzie się materac zamiast gołego klepiska, to już będzie ogromny sukces. A jeśli do tego robotnicy remontujący nasze zabytki i ulice będą pracować w kaskach, zabezpieczeni przed upadkiem i trzeźwi, to będę po prostu szczęśliwa. Na razie przed Łodzią wielka szansa, z której mogą skorzystać łodzianie albo złote cielce. Będę z uwagą obserwować, o kogo się bardziej dba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Miliardy dla miasta odmienią Łódź, ale rewitalizacja wymaga dialogu - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki