Teraz nasi reprezentanci do Polski przyjeżdżają od wielkiego dzwonu, czyli albo na święta, albo na mecz kadry. Większość czasu spędzają tam, gdzie im płacą za ligową grę. W meczu z Gruzją nasz kraj reprezentowało 14 graczy: Łukasz Fabiański pracuje w Anglii, Łukasz Piszczek w Niemczech, Łukasz Szukała w Arabii Saudyjskiej, Maciej Rybus w Rosji, Kamil Grosicki we Francji, Grzegorz Krychowiak w Hiszpanii, Krzysztof Mączyński w Chinach, Sławomir Peszko w Niemczech, Arkadiusz Milik w Holandii, Robert Lewandowski w Niemczech, Marcin Komorowski w Rosji, Jakub Błaszczykowski w Niemczech. Tylko dwóch piłkarzy spośród tej czternastki na co dzień pracuje w Polsce: Tomasz Jodłowiec w Warszawie i Michał Pazdan - w Białymstoku.
Niby to żadne przestępstwo, ale z powodu upowszechnionej piłkarskiej emigracji cierpimy my, zwykli klibice. Kiedyś po wielkim, emocjonującym meczu reprezentacji Polski, kibic biegł kilka dni później na ligowy mecz w swoim mieście. I widział wszystkie gwiazdy oglądane kilka dni wcześniej w meczu kadry. Jan Tomaszewski, Mirosław Bulzacki, Stanisław Terlecki, Zbigniew Boniek, Józef Młynarczyk, Włodzimierz Smolarek byli na miejscu. Można było ich oglądać co tydzień. Można było pójść na trening i zobaczyć jak Smolarek toczy męskie zacięte boiskowe boje na pieniądze z Mirosławem Tłokińskim. Gwiazdy z innych miast - Kazimierz Deyna, Grzegorz Lato, Adam Nawałka - przyjeżdzały na ŁKS i Widzew ze swoimi ligowymi drużynami.
Otwarcie granic wtedy możliwe było dla piłkarzy po ukończeniu dopiero 30 lat. Pierwszy wyjechał Robert Gadocha do Nantes. Później bilet lotniczy do Belgii i Hiszpanii dostał Jan Tomaszewski. Poznał język hiszpański, pamiętam, jak Tomek w wywiadzie dla telewizji hiszpańskiej mówił: "Hercules Alicante gutos ekipos".
A teraz najlepszego polskiego piłkarza zdecydowanie częściej z trybun ogląda mały Niemiec, niż mały Polak. Ile razy bez delegacji zagranicznej czy na mecze kadry mogłem obejrzeć Roberta Lewandowskiego? Zaledwie trzy razy! Zagrał w Łodzi 28 września 2008 roku (Lech wygrał z ŁKS 3:0, gola Lewy nie strzelił), zagrał w Bełchatowie 1 marca 2009 (Lech wygrał z GKS 3:2, Lewy strzelił ostatniego gola) i znów w Bełchatowie 14 marca 2010 (było 1:1, Lewy nie strzelił).
Nie mamy nic przeciwko temu, że najlepsi wyjeżdżają, ale czemu ci co zostają w Łódzkiem, nie prezentują poziomu chociaż zbliżonego do siedzących na walizkach gwiazd.
Nasze kluby są na dnie. Nikt dobry nie chce tu grać. A pamiętamy przecież czasy, gdy Dariusz Dziekanowski, ówczesny Robert Lewandowski, przeszedł do Widzewa, a Stanisław Terlecki, grający wtedy jak Arkadiusz Milik, podpisał kontrakt z ŁKS...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?