Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

miliony w błoto

Witaszczyk na dziś
Jerzy Witaszczyk
Jerzy Witaszczyk archiwum
Ministerstwo Edukacji Narodowej wyda 30 mln zł na kolejną akcję reklamową. Tym razem chce przekonać młodzież, że szkoły zawodowe są w porządku. Jak pisze "Rzeczpospolita", MEN nakręci osiem filmów, promujących naukę w zawodówkach. Planuje też spoty telewizyjne.

Kiedy się czyta takie informacje, to nachodzi człowieka pytanie, kto tym krajem rządził przez ostatnich 21 lat? Sabotażyści czy amatorzy? Polska miała świetny system szkół zawodowych; wystarczyły niewielkie zmiany, żeby go dostosować do nowych warunków. Zawodówki były takie, że bez reklamy w czerwcu kończyły nabór do pierwszych klas. Jak mawiali spece od oświaty, system był drożny. Jego drożność polegała tym, że obojętnie, w jakiego typu szkole zawodowej uczeń zaczął naukę, mógł - pokonując kolejne szczeble wykształcenia - ukończyć studia. Warunek był prosty: musiał być zdolny i pracowity. Po ukończeniu trzyletniej zasadniczej zawodówki mógł iść do pracy albo kontynuować naukę w trzyletnim technikum z maturą. Można też było od razu skończyć pięcioletnie technikum lub liceum zawodowe. Przez pewien czas był jakiś kłopot z absolwentami dwuletnich zawodówek, bo wydawało się, że nie ma przed nimi żadnych perspektyw. W końcu okazało się, że to dopiero jest droga do świetlanej przyszłości! Jeden z absolwentów takiej szkoły dostał Nobla i został prezydentem.

Że system zdawał egzamin w praktyce, wiem z własnego doświadczenia. Uczyłem w takiej szkole. Wiele dzieci, które nieśmiało zaczynały naukę w zawodówce, dziś jest świetnymi inżynierami. Kilku działa w polityce, jest znany poseł. Jeden tylko mnie zawiódł: skończył polonistykę na uniwersytecie i w ten sposób się zmarnował.

Potem nastał Buzek z niejakim Handkem, specjalistą od spektroskopii oscylacyjnej. Handke wszystko zmarnował, bo miał wizję. Specjaliści od oświaty twierdzą, że stworzony przez niego system fatalnie realizuje dwa podstawowe cele oświaty: edukacyjny i wychowawczy. I te 30 milionów na reklamę nic tu nie pomogą. Trzeba myśleć, jak odkręcić to, w co zakręcił polską szkołę Buzek na spółkę Handkem. Zamiast walić w błoto kolejne miliony (100 poszło na zachęcanie uczniów za pośrednictwem TV do nauki matematyki!), warto w końcu zacząć działać! Byle znowu nie powierzyć oświaty jakiemuś specjaliście od spektroskopii.
Jerzy Witaszczyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki