- Zamierzamy stworzyć studentom i doktorantom alternatywną ścieżkę kariery zawodowej zamiast tzw. wyścigu szczurów w korporacji - zapowiadał w czwartek prof. Piotr Kula, prorektor ds. innowacji PŁ.
Zaraz potem złożył podpis pod umową z łódzkim Technoparkiem. Dotyczy ona powołania Interdyscyplinarnej Szkoły Innowacji PŁ. Jej program przewiduje tworzenie przez studentów tzw. spin-offów. Pod tą nazwą rozumie się firmy wprowadzające do gospodarki wiedzę naukową z uczelni.
- Na Uniwersytecie Stanforda naukowcy nie robią nic, czego potem nie można próbować sprzedać - mówił wczoraj dr Bartosz Sakowicz.
To podczas wizyty na uczelni położonej w słynnej Dolinie Krzemowej badaczom z PŁ przyszedł do głowy pomysł utworzenia Interdyscyplinarnej Szkoły Innowacji.
Nabór ma ruszyć w październiku. W pierwszej edycji będzie 40 miejsc. Nie tylko dla studentów i inżynierów z politechniki, ale także medyków, ekonomistów, marketingowców, prawników. PŁ ma wybrać do swojej szkoły najbardziej kreatywnych kandydatów. Sprecyzowany pomysł na biznes na etapie kwalifikacji nie będzie jeszcze wymagany.
Po szkoleniach PŁ ma zamiar kojarzyć "ścisłych" naukowców z innymi młodymi ludźmi, znającymi się np. na promocji produktu czy prawie patentowym. Gdy tak dobierane małe zespoły zaczną wpadać na biznesowe pomysły, nastąpi proces ich "inkubacji": wspólnicy założą spółkę spin-off i dostaną miejsce w Technoparku.
Pewna część udziałów spin-off przypadnie Centrum Transferu Technologii Politechniki Łódzkiej, założyciele będą też szukać innych inwestorów.
- Obecnie Mark Zuckerberg posiada tylko 20 proc. udziałów w Facebooku, resztę oddał tym, którzy zainwestowali w jego pomysł - mówił dr Sakowicz.
Kto nie trafi do innowacyjnej szkoły PŁ, może posiłkować się kredytami studenckimi. Obecnie spora część studiujących, która zakłada własne firmy, decyduje się na wzięcie takiej formy pomocy "na rozruch". Miesięcznie student może otrzymać 600 zł, zaś przez cały okres nauki, trwający 5 lat, nawet do 30 tys. zł. Pożyczkę zaczyna spłacać po upływie 2 lat od planowego ukończenia studiów.
W przyszłym roku program ma się zmienić. Będzie można uzyskać dofinansowanie do 60 tys. zł, zaś po roku działalności dodatkowo 20 tys. zł.
- Na pierwszy rzut oka program jest dobry - mówi Konrad Tylka, doktorant PŁ oraz właściciel firmy Easy Design. - Jednak należy zwrócić uwagę, iż jest to oprocentowany kredyt udzielany przez zewnętrzne podmioty, który należy spłacić wraz z odsetkami w ściśle określonym czasie. Hamulcem rozwoju młodych mogą być profesorowie, którzy jako pierwsi będą oceniać wstępny biznesplan. Najczęściej są oni teoretykami, a nie praktykami i nie mają pojęcia, jak prowadzenie biznesu wygląda w praktyce. Nierzadko zdarzało się, że innowacyjny i przyszłościowy pomysł był przez nich odrzucany na rzecz racjonalnego i przyziemnego.
współpraca: Alicja Zboińska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?