Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młodzież fascynuje legenda AK

Karolina Jędrzejczyk
W poniedziałek mija 69 rocznica utworzenia Armii Krajowej.
W poniedziałek mija 69 rocznica utworzenia Armii Krajowej. Grzegorz Gałasiński, archiwum
Rozmowa ze Zbysławem Raczkiewiczem, ps. Orzeł, prezesem zarządu Okręgu Łódź Światowego Związku Żołnierzy AK.

W poniedziałek mija 69. rocznica utworzenia AK, a dokładnie przemianowania Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową. Co legło u podstaw zmiany nazwy i powołania Armii Krajowej?

W tym czasie na ziemiach polskich działało wiele konspiracyjnych organizacji wojskowych. Generałowi Władysławowi Sikorskiemu zależało, aby zjednoczyć je pod jednym dowództwem, w jedną armię. Dlatego 14 lutego 1942 roku generał wydał rozkaz, że od teraz tylko ten może mianować się żołnierzem wojska polskiego, kto podlega jego rozkazom.

Ile miał Pan lat, kiedy wstępował do AK?

Byłem siedemnastolatkiem. Większość wstępujących do AK to byli właśnie tacy młodzi ludzie. Szacowałbym, że ich liczba sięgała 70 proc.Ja jednak w działalność konspiracyjną zaangażowałem się kilka lat wcześniej, jako praktykant w nadleśnictwie. Mój ojciec, działający w konspiracji jako kwatermistrz obwodu Chełm Lubelski, opiekował się ukrytym w lesie magazynem broni. W ten sposób stałem się kurierem, gdyż żółta opaska pracownika leśnego gwarantowała mi w miarę bezpieczne przemieszczanie się. Z tajnymi dokumentami pokonywałem nawet 15 kilometrów.

Na czym polegała ta działalność i czym groziła wpadka?

Wiele razy przewoziłem informacje, biuletyny, rozkazy. Na ogół transportowałem je, ukryte w kierownicy roweru. Trzeba było bardzo uważać, bo dekonspiracja skończyłaby się aresztem, a w perspektywie zesłaniem do obozu koncentracyjnego. Dlatego zdarzały się sytuacje, w których musiałem migiem pozbyć się przewożonej informacji. Na przykład przez... jej połknięcie.

Na wieść o wybuchu Powstania Warszawskiego zareagowaliście natychmiast

Tak, 2 sierpnia zorganizowaliśmy batalion i wyruszyliśmy na tzw. koncentrację 3. Dywizji koło Krasnegostawu. Mieliśmy mnóstwo sprzętu, chcieliśmy wesprzeć Warszawę. Niestety, po drodze natknęliśmy się na wojska rosyjskie, które zablokowały nam możliwość dotarcia do stolicy. Musieliśmy zrezygnować.

W niedzielę o godz. 10 w kościele Jezuitów w Łodzi odbyła się uroczysta msza. Dlaczego pamięć o tamtych wydarzeniach jest taka ważna?

Chcemy pokazać, jak istotne jest wychowanie w duchu patriotyzmu, jakie i my odebraliśmy przed wojną. I muszę przyznać, że dziś zaskakuje mnie ogromne zainteresowanie, jakiego doświadczam podczas spotkań z młodzieżą. Równocześnie mija 29 lat od utworzenia łódzkiego duszpasterstwa żołnierzy AK, które upamiętniało ich działania w trudnych latach osiemdziesiątych. Pomysłodawcą tej niecodziennej i odważnej jak na tamte czasy inicjatywy był łódzki jezuita, ojciec Stefan Miecznikowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki