Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Młodzież z Łódzkiego ucieka z domu przed końcem semestru

Agnieszka Jasińska
Dziennik Łódzki / archiwum
Marta* wyszła do szkoły tak jak zwykle. Był wtorek, początek stycznia. Jednak po lekcjach nie wróciła do domu. Rodzice natychmiast rozpoczęli poszukiwania. Przestraszyli się. Zatrudnili prywatnego detektywa.

Marta ma 17 lat. Mieszka z rodziną w bloku na łódzkiej Retkini. Pokój dzieli razem z bratem. Rodzice pracują, ale nie zarabiają kokosów. Marta nie dostawała tak dużego kieszonkowego jak koleżanki. Nie miała pieniędzy na modne ciuchy i markowe kosmetyki. Nigdy nie była duszą towarzystwa, zawsze raczej na uboczu, była zamknięta w sobie. W szkole też nie szło jej najlepiej. Miała kiepskie oceny, a zbliżał się koniec semestru. Dlatego uciekła z domu.

- Ostatni raz 17-latka była widziana na Dworcu Kaliskim - mówi detektyw Marek Gzik, który brał udział w poszukiwaniach uczennicy. - Nasi informatycy sprawdzili jej komputer. Okazało się, że dziewczyna interesowała się satanizmem i narkotykami. Rodzice wcześniej nie mieli o tym zielonego pojęcia. Ustaliliśmy także, że poznała przez internet nowych znajomych.

Detektyw dotarł do 19-letniego chłopaka, którego Marta poznała na portalu społecznościowym. Pojechał do niego do Warszawy.

- W niedzielę rano w domu zastałem tylko jego rodziców. Ale powiedzieli mi, gdzie może być ich syn. Wiedzieli, że poznał nową koleżankę z Łodzi, ale nie znali jej - opowiada detektyw Gzik. - Rzeczywiście był z Martą. Jedli śniadanie w centrum handlowym. Była z nimi jeszcze jedna dziewczyna. Okazało się, że ona też uciekła z domu. Zabrałem je autem do Łodzi. Były załamane, że tak szybko skończyła się ich wolność.

Okazało się, że nastolatki umówiły się przez internet, że uciekną z domu. Najpierw pojechały do Krakowa, a później do kolegi do Warszawy. Nie miały pieniędzy, więc spały na klatkach schodowych albo w suszarniach.

- Dziewczyna, która była z Martą, także była poszukiwana. Jej rodzice rozwieszali plakaty w okolicy, w której mieszkali. Oboje odchodzili od zmysłów. W poszukiwaniach pomagali im znajomi i sąsiedzi. Rodzice wyznaczyli nagrodę za pomoc w odnalezieniu córki - mówi Gzik. - Niestety na ich apel odpowiedziało kilka osób, które chciały wyłudzić od nich pieniądze. Mieli nieprawdziwe informacje i był to dla nich sposób na zarobek.

Obie rodziny szukają teraz pomocy u psychologa.

- Rodzice Marty to bardzo wierzący ludzie. Chcieli, żeby córka chodziła do kościoła. Zupełnie jej nie rozumieli, nie potrafili się z nią dogadać - mówi detektyw Gzik. - Natomiast rodzice drugiej dziewczyny mieli problemy w małżeństwie. Dlatego ich córka uciekła z domu.

Według policyjnych statystyk, w 2011 r. w województwie łódzkim poszukiwanych było 175 osób, które nie skończyły 18 lat.

* imię dziewczyny zostało zmienione

***

Anna Nita, psycholog fundacji Itaka:

"Koniec semestru to czas, kiedy dzieci i młodzież przeżywają dużo stresu związanego z wystawieniem ocen. Jeśli nastolatek ma gorsze stopnie, niż sam by chciał lub niż spodziewają się jego rodzice, często przeżywa to jako wstyd i upokorzenie. W takiej sytuacji będzie chciał uniknąć konfrontacji z rodzicami i to może popchnąć go do ucieczki. Zdarza się to najczęściej w rodzinach, gdzie rodzice mają duże oczekiwania dotyczące swoich dzieci.

Dorośli powinni na bieżąco interesować się problemami dziecka i dawać mu do zrozumienia, że są gotowi go wysłuchać. Jeśli nastolatek spotka się ze zrozumieniem, jeśli dostanie od nich komunikat, że nawet najtrudniejsze problemy są do rozwiązania i że może liczyć na pomoc rodziców, to nie będzie uciekał. Jednocześnie ważne jest, jak rodzice rozwiązują spory między sobą. Dziecko, które widzi, że o trudnych rzeczach można rozmawiać, że pomyłki są czymś normalnym, że rodzice spokojnie podchodzą do różnicy zdań, nauczy się, że problemy można rozwiązywać i że można o nich rozmawiać."

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki