Marta ma 17 lat. Mieszka z rodziną w bloku na łódzkiej Retkini. Pokój dzieli razem z bratem. Rodzice pracują, ale nie zarabiają kokosów. Marta nie dostawała tak dużego kieszonkowego jak koleżanki. Nie miała pieniędzy na modne ciuchy i markowe kosmetyki. Nigdy nie była duszą towarzystwa, zawsze raczej na uboczu, była zamknięta w sobie. W szkole też nie szło jej najlepiej. Miała kiepskie oceny, a zbliżał się koniec semestru. Dlatego uciekła z domu.
- Ostatni raz 17-latka była widziana na Dworcu Kaliskim - mówi detektyw Marek Gzik, który brał udział w poszukiwaniach uczennicy. - Nasi informatycy sprawdzili jej komputer. Okazało się, że dziewczyna interesowała się satanizmem i narkotykami. Rodzice wcześniej nie mieli o tym zielonego pojęcia. Ustaliliśmy także, że poznała przez internet nowych znajomych.
Detektyw dotarł do 19-letniego chłopaka, którego Marta poznała na portalu społecznościowym. Pojechał do niego do Warszawy.
- W niedzielę rano w domu zastałem tylko jego rodziców. Ale powiedzieli mi, gdzie może być ich syn. Wiedzieli, że poznał nową koleżankę z Łodzi, ale nie znali jej - opowiada detektyw Gzik. - Rzeczywiście był z Martą. Jedli śniadanie w centrum handlowym. Była z nimi jeszcze jedna dziewczyna. Okazało się, że ona też uciekła z domu. Zabrałem je autem do Łodzi. Były załamane, że tak szybko skończyła się ich wolność.
Okazało się, że nastolatki umówiły się przez internet, że uciekną z domu. Najpierw pojechały do Krakowa, a później do kolegi do Warszawy. Nie miały pieniędzy, więc spały na klatkach schodowych albo w suszarniach.
- Dziewczyna, która była z Martą, także była poszukiwana. Jej rodzice rozwieszali plakaty w okolicy, w której mieszkali. Oboje odchodzili od zmysłów. W poszukiwaniach pomagali im znajomi i sąsiedzi. Rodzice wyznaczyli nagrodę za pomoc w odnalezieniu córki - mówi Gzik. - Niestety na ich apel odpowiedziało kilka osób, które chciały wyłudzić od nich pieniądze. Mieli nieprawdziwe informacje i był to dla nich sposób na zarobek.
Obie rodziny szukają teraz pomocy u psychologa.
- Rodzice Marty to bardzo wierzący ludzie. Chcieli, żeby córka chodziła do kościoła. Zupełnie jej nie rozumieli, nie potrafili się z nią dogadać - mówi detektyw Gzik. - Natomiast rodzice drugiej dziewczyny mieli problemy w małżeństwie. Dlatego ich córka uciekła z domu.
Według policyjnych statystyk, w 2011 r. w województwie łódzkim poszukiwanych było 175 osób, które nie skończyły 18 lat.
* imię dziewczyny zostało zmienione
***
Anna Nita, psycholog fundacji Itaka:
"Koniec semestru to czas, kiedy dzieci i młodzież przeżywają dużo stresu związanego z wystawieniem ocen. Jeśli nastolatek ma gorsze stopnie, niż sam by chciał lub niż spodziewają się jego rodzice, często przeżywa to jako wstyd i upokorzenie. W takiej sytuacji będzie chciał uniknąć konfrontacji z rodzicami i to może popchnąć go do ucieczki. Zdarza się to najczęściej w rodzinach, gdzie rodzice mają duże oczekiwania dotyczące swoich dzieci.
Dorośli powinni na bieżąco interesować się problemami dziecka i dawać mu do zrozumienia, że są gotowi go wysłuchać. Jeśli nastolatek spotka się ze zrozumieniem, jeśli dostanie od nich komunikat, że nawet najtrudniejsze problemy są do rozwiązania i że może liczyć na pomoc rodziców, to nie będzie uciekał. Jednocześnie ważne jest, jak rodzice rozwiązują spory między sobą. Dziecko, które widzi, że o trudnych rzeczach można rozmawiać, że pomyłki są czymś normalnym, że rodzice spokojnie podchodzą do różnicy zdań, nauczy się, że problemy można rozwiązywać i że można o nich rozmawiać."
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?