Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MON ugięło się pod presją w sprawie Kiszczaka

Marcin Darda
Andrzej Paczkowski, historyk, przewodniczący Rady IPN
Andrzej Paczkowski, historyk, przewodniczący Rady IPN Marcin Osman
Z profesorem Andrzejem Paczkowskim, historykiem, przewodniczącym Rady IPN, rozmawia Marcin Darda.

Ministerstwo Obrony Narodowej dość szybko zdecydowało, że generał Czesław Kiszczak nie będzie pochowany na wojskowych Powązkach, nie będzie też honorowej asysty wojskowej. Ale generała Wojciecha Jaruzelskiego tak właśnie pochowano...

Generał Jaruzelski w hierarchii wojskowej był o szczebel wyżej od generała Kiszczaka, poza tym był znacznie wyżej w hierarchii państwowo-politycznej, no i był osobą znacznie bardziej znaną i - jakkolwiek by nie patrzeć - byłym prezydentem RP. Ale myślę także, że po tych kilku przypadkach, gdy tych generałów PRL chowano na Powązkach z pełną asystą wojskową, przy tych licznych protestach, Ministerstwo Obrony Narodowej po prostu uznało, że niedobry jest ten pochówek przy pełnej celebrze, bo to budzi poważne zastrzeżenia. Wobec tego moim zdaniem ministerstwo ustąpiło wobec nacisku opinii publicznej.

Przy czym tych generałów jeszcze żyjących mocno taki zwrot uwiera. Uważają się przecież za zasłużonych dla wojska, komunizmu czy stanu wojennego, a że chodzi o cmentarz wojskowy - a oni stopni wojskowych pozbawieni nie zostali - zatem uważają, że im się zwyczajnie taki pochówek należy. A na wojskowych Powązkach spoczywają przecież ludzie, którzy w powojennej historii Polski zapisali się tak samo jak Kiszczak albo jeszcze gorzej.

A może decyzja MON wpisuje się po prostu w powiew zmian politycznych w Polsce? Przecież trzy tygodnie temu państwowy pogrzeb miał peerelowski wicepremier Stanisław Kociołek, zwany katem Trójmiasta.

Tego, co się działo z pochówkiem Stanisława Kociołka, aż tak dokładnie nie śledziłem, zatem myślę, że kompanii reprezentacyjnej Wojska Polskiego na jego pogrzebie nie było, ani też salutów czy wystrzałów.

Są publicyści, jak choćby Jacek Żakowski, którzy powiadają, że owszem, Kiszczak był zbrodniarzem, ale się w końcu nawrócił. Mowa o jego wkładzie w tzw. okrągły stół i rozpoczęcie przemian w Polsce pod koniec lat 80. Czy rzeczywiście Kiszczakowi chodziło o przemiany demokratyczne, czy też taki układ, który nowy system uczyniłby dla komunistycznej nomenklatury wygodnym?

Trudno dziś tak naprawdę ocenić, jakie Kiszczak miał wtedy poglądy i jakie miał intencje. Myślę o 1989 roku i potem. Można z pewnością powiedzieć, że nie przeciwdziałał budowaniu Polski demokratycznej, co zaczęło się jesienią 1989 roku. Mimo że możliwości ku takiemu przeciwdziałaniu miał, bo był przecież wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych jeszcze do lipca 1990 roku. Nie podejmował takich działań, choć oczywiście podejmował decyzje, które już wówczas budziły kontrowersje i sprzeciw, jak niszczenie dokumentów bezpieki. Z drugiej strony, jeszcze wcześniej, już po masakrze w kopalni „Wujek”, jeszcze w latach 80., usuwano wiele śladów i dokumentów.

W Polsce mamy jednak problem nie tyle dokumentów, co odpowiedzialności i sprawiedliwego osądzenia osób, które nie są bezpośrednimi sprawcami przestępstw. Kiszczaka nie było w kopalni „Wujek”, nie z jego ust padł rozkaz rozpoczęcia strzelania. Był organizatorem i nadzorcą stanu wojennego. On sam oczywiście podczas jednego z procesów przed kilku laty o wprowadzenie stanu wojennego podnosił, że był głównym architektem okrągłego stołu i prekursorem przemian w Polsce, dlatego nie powinien być atakowany i stawiany przed sądem. Ale w tej mowie Kiszczaka nie było żadnych nowych argumentów, a jedynie powtarzanie linii obrony generała Jaruzelskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki