Małgorzata Lipczyńska w łódzkim Teatrze Chorea, pod kierunkiem reżysera Tomasza Rodowicza, opowiada historię Aglai Veteranyi, aktorski i pisarki, Rumunki. Obserwujemy zmagania obu kobiet z życiem nasyconym absurdem, wszechobecną śmiercią i niejednoznacznością. Jak deklaruje Lipczyńska: "Pisanie dla Veteranyi było sposobem na oswajanie własnych demonów. Dla mnie takim sposobem jest przede wszystkim teatr".
Powstał spektakl niezwykle osobisty. Nie wiemy, ile z życia aktorki jest w postaci scenicznej, ale wierzymy usłyszanemu słowu. Od początku, od chwili gdy zza ściany Lipczyńska wykrzykuje o niemocy wyjścia na scenę, o niemocy zetknięcia się z życiem, czujemy do czego spektakl będzie zmierzał. W konsekwentnym, bardzo szybkim tempie, przeżywamy kolejne zdarzenia, czy może zderzenia z życiem.
Towarzysząca muzyka wspiera klimat irytacji, ruch jest nerwowy, poszarpany, często obłędny. Podobnie słowo: zdania są wypowiadane w sposób poszarpany, niejednolity, nieoczekiwane pauzy z jednej strony obniżają poziom komunikacyjności, z drugiej zaś wskazują na wieczne "tu i teraz" w tworzeniu się myśli. Niejednokrotnie sytuacjom towarzyszy szczególne poczucie humoru...
W finale aktorka delikatnie kładzie jedną z wielu występujących w spektaklu par butów na wodzie, tak, że zaczynają one dryfować i schodzi ze sceny. Aglaja Veteranyi popełniła samobójstwo skacząc do jeziora i pozostawiając na brzegu obuwie. Co jest lepszym rozwiązaniem? Porzucić buty w bezcelowym dryfie czy opuścić je na zawsze?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?