Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo pod Kutnem. Były policjant skazany za zabójstwo na 25 lat więzienia

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Sąd Okręgowy w Łodzi skazał w piątek na 25 lat więzienia 32-letniego byłego policjanta Łukasza M. spod Kutna, któremu prokuratura zarzuciła zastrzelenie z pistoletu służbowego pokątnego handlarza alkoholem i papierosami Cezarego S. (oskarżony był mu winien 20 tys. zł). Ponadto 32-latek musi wpłacić nawiązki: po 50 tys. zł na dwoje dzieci zabitego i 30 tys. zł dla jego brata. Wyrok nie jest prawomocny i obrona zapowiada apelację.

Obrońcy oskarżonego liczyli na to, że sąd zmieni kwalifikację czynu na zabójstwo w obronie własnej lub pod wpływem silnego wzburzenia, przez co byłemu policjantowi groziłoby od roku do 10 lat więzienia. Nic takiego nie nastąpiło. Stąd można mówić o porażce obrony.

Uzasadniając wyrok sędzia Agnieszka Boczek podkreśliła, że zeznania i wyjaśnienia oskarżonego były nielogiczne, niewiarygodne, niekonsekwentne i sprzeczne ze sobą. Z narracji Łukasza M. wynikało, że był gnębiony i prześladowany przez Cezarego Z., którego tak bardzo się obawiał, że wychodził z domu, gdy miał on przyjechać. Były to jednak strachy na Lachy, bowiem relacje między mężczyznami – według sądu - były poprawne.

Dochodziło do tego, że razem bili alkohol i spożywali narkotyki. Koronnym argumentem na podważenie wersji oskarżonego było według sądu to, że Łukasz M. pewnego dnia zadzwonił do Cezarego S., aby ten przyjechał na jego posesję i pomógł naprawić pokrywę od szamba. Stąd konstatacja sądu, że oskarżony nie bał się pokrzywdzonego. A jedyne spięcia między nimi miały dotyczyć tego, że oskarżony zwlekał z oddaniem długu pokrzywdzonemu.

Sędzia Boczek przyznała, że jedyną okolicznością łagodzącą było to, że Łukasz M. nie był do tej pory karany. Z kolei najpoważniejsza okoliczność obciążająca jest taka, że oskarżony był policjantem.

Obrona odwoła się od wyroku. Według adwokata Macieja Lenarta, sąd popełnił błędy logiczne, pominął część materiałów dowodowych i w sposób nieuprawniony dokonał nadinterpretacji pewnych faktów.

Do pamiętnego zabójstwa doszło w wieczór sylwestrowy: 31 grudnia 2016 roku. Według prokuratury, Cezary S. przyjechał do domu oskarżonego po pieniądze i usłyszał, że trzeba po nie pojechać. Policjant wsiadł do swojego volkswagena lupo, handlarz do audi A 4 i pojechali. Najpierw w stronę Żychlina, ale po drodze skręcili. Nagranie z monitoringu ujawniło, że o godz. 18.02 przemknęli przez przejazd kolejowy w Leszczynku. Potem przejechali przez Strzegocin i wjechali w leśną drogę znacznie oddaloną od domów i gospodarstw.

Zatrzymali się w lesie i tam doszło do zabójstwa. Śledczy ustalili, że Łukasz M. oddał do handlarza sześć strzałów z pistoletu Walther P 99 (kaliber 8 mm). Pięć kul trafiło w brzuch i klatkę piersiową, a jedna w głowę. Sprawca zaciągnął zwłoki do audi A4, które uruchomił, staranował szlaban, wjechał w leśny dukt i tam pozostawił auto z ciałem, po czym wrócił do domu i pojechał na nocną służbę do komisariatu w Żychlinie. Wkrótce został aresztowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki