Morderstwo w loftach w Łodzi. Co ustaliła prokuratura?
- W sprawie tej przesłuchaliśmy świadków oraz obejrzeliśmy nagrania z monitoringów: zarówno miejskiego, ulicznego, jak i z terenu loftów, które potwierdziły przebieg zdarzenia. Znamy już wstępne wyniki sekcji zwłok pokrzywdzonych. Wykazały one, że zginęli z powodu ran kłutych zadanym najpewniej nożem, który zabezpieczyliśmy w miejscu zdarzenia. Ponadto wykonywane są badania biologiczne i toksykologiczne – wyjaśnia Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
W sprawie morderstwa w loftach szczególnie istotne są badania toksykologiczne, które mają odpowiedzieć na pytanie, jakie specyfiki spożywał sprawca przed zabójstwem. Są już pierwsze wyniki, które potwierdziły, że były to środki odurzające.
Dopalacze czy narkotyki? Prokuratura zna już odpowiedź na to pytanie, ale na razie jej nie ujawnia, ponieważ chce mieć pewność. Dlatego zleciła badania uzupełniające, które jednoznacznie wykażą, co spożył nożownik. Jeśli zaś chodzi o badania biologiczne, to dotyczą one m.in. śladów krwi znalezionych w miejscu zbrodni i na odzieży sprawcy.
Zbrodnia w loftach ta wstrząsnęła Łodzią i regionem. Do krwawej jatki doszło w nocy z soboty na niedzielę, z 14 na 15 stycznia, w części hotelowej loftów powstałych w zabytkowej przędzalni Karola Scheiblera przy ul. Tymienieckiego w Łodzi.
Według śledczych, 35-letni Daniel Ch., nauczyciel po licencjacie, będąc pod wpływem piwa i środków odurzających, nagle doznał omamów wzrokowych i słuchowych. Zeznał, że „usłyszał głosy, zobaczył demony i zaczął z nimi walczyć”. Skutki były straszliwe. Wpadł w szał i zabił nożem swego bliskiego przyjaciela, 34-letniego Piotra, z którym znał się od dzieciństwa oraz swoją poznaną przed rokiem przyjaciółkę, 30-letnią Martę. Wszyscy mieszkali w Zduńskiej Woli.
O tragedii szczegółowo informowaliśmy
Prokuratura ustaliła, że w sobotę przed godz. 14 Daniel Ch. dla całej trójki wynajął w loftach na dobę apartament. Do podwójnego morderstwa doszło w niedzielę przed godz. 4. Sprawca masakry uciekł. Pieszo dotarł na ul. Piotrkowską i zaczął dobijać się do drzwi kościoła ewangelickiego św. Mateusza. Chciał porozmawiać z księdzem. Był zakrwawiony i bardzo pobudzony. Nie miał na sobie kurtki. Kontakt z nim był praktycznie niemożliwy. Tam zatrzymali go policjanci. Został aresztowany tymczasowo. Grozi mu dożywocie.
Zobaczcie zdjęcia z miejsca zbrodni
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?