Nie mogą uwierzyć w to, co się stało
- Mój klient wciąż przeżywa tragedię w loftach. Nie potrafi sobie wyjaśnić, jak do niej mogło dojść. Nie pamięta samego zdarzenia. Chciałbym zaznaczyć, że do tej pory cieszył się on bardzo dobrą opinią: zarówno w gronie rodzinnym, jak i wśród sąsiadów. Ludzie, którzy go znają, wciąż nie mogą uwierzyć w to, co się stało. W sprawie tej m.in. czekamy na wyniki badań, które odpowiedzą na pytanie, czy i jakie środki odurzające były w jego organizmie w momencie zdarzenia – mówi Andrzej Śmigielski.
To właśnie mecenas Śmigielski brał udział w rozprawach dyscyplinarnych przeciwko adwokatowi Pawłowi Kozaneckiemu, który po wypadku pod Olsztynem, w którym zginęły dwie kobiety, użył frazy „trumna na kółkach”. Ponadto mecenas Śmigielski w głośnym procesie w Sądzie Okręgowym w Łodzi broni śpiewaka operowego Borysa Ł. oskarżonego przez prokuraturę o przyczynienie się do śmierci znanego dziennikarza muzycznego Bohdana Gadomskiego.
Jako nauczyciel po licencjacie uczył gimnastyki
Przypomnijmy, że drugim obrońcą nożownika z loftów jest adwokat Wojciech Marek Woźniacki. Sam zaś sprawca to 35-letni Daniel Ch. ze Zduńskiej Woli. Jako nauczyciel po licencjacie udzielał lekcji gimnastyki w łódzkiej szkole. Jest po rozwodzie. Ma dwoje małych dzieci, na które płaci alimenty. Do tej pory nie był karany.
Zbrodnia w loftach wstrząsnęła Łodzią i regionem. Do krwawej jatki doszło w nocy z soboty na niedzielę, z 14 na 15 stycznia, w części hotelowej loftów w zabytkowej przędzalni Karola Scheiblera przy ul. Tymienieckiego w Łodzi.
Chwycił nóż i walczył z demonami
Według śledczych, 35-letni Daniel Ch. będąc pod wpływem piwa i środków odurzających, nagle doznał omamów wzrokowych i słuchowych. Zeznał, że „usłyszał głosy, zobaczył demony i zaczął z nimi walczyć”. Skutki były straszliwe. Wpadł w szał i zabił nożem swego bliskiego przyjaciela, 34-letniego Piotra, z którym znał się od dzieciństwa oraz swoją poznaną przed rokiem koleżankę, 30-letnią Martę. Wszyscy mieszkali w Zduńskiej Woli.
Sprawca masakry uciekł z loftów. Pieszo dotarł na ul. Piotrkowską i zaczął dobijać się do drzwi kościoła ewangelickiego św. Mateusza. Chciał porozmawiać z księdzem. Był zakrwawiony i bardzo pobudzony. Kontakt z nim był niemożliwy. Tam zatrzymali go policjanci. Został aresztowany tymczasowo i osadzony w Areszcie Śledczym w Piotrkowie Trybunalskim. Przebywa w pojedynczej celi. Grozi mu dożywocie.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?