Z końcem maja 28-letni mieszkaniec Pabianic stracił pracę. Nie przyznał się jednak do tego rodzicom, z którymi mieszkał. W czerwcu codziennie rano wychodził z domu. Wszystko robił tak, jakby nadal pracował. W czwartek (12 czerwca) również wyszedł rano do "pracy", lecz po godzinie 10 wrócił do mieszkania rodziców.
W kuchni zastał 66-letniego ojca. 28-latek poprosił go o pieniądze na wódkę. Mężczyzna stanowczo odmówił. Zaczął też czynić synowi wyrzuty.
- W trakcie składania obszernych wyjaśnień, mężczyzna zeznał, że ojciec miał do niego pretensje o pracę i brak stabilizacji finansowej - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
W trakcie sprzeczki z ojcem, mężczyzna zaczął tracić panowanie nad sobą. Wyszedł na korytarz, chwycił siekierę i wrócił z nią do kuchni. Pierwszy cios zadał ojcu, gdy ten stał odwrócony do niego plecami. Potem uderzył siekierą jeszcze kilka razy.
28-latek ciało ojca zawlókł do piwnicy. Nakrył zwłoki kocem i wrócił do mieszkania. Wykąpał się, zabrał telewizor rodziców i odjechał samochodem swojej ofiary.
Najpierw pojechał sprzedać telewizor. Za uzyskane pieniądze kupił wódkę i dopalacze. Pojechał do lasu. Zamierzał popełnić samobójstwo, ale... zabrakło mu odwagi. Postanowił się ukryć.
Ciało w piwnicy, tego samego dnia po południu, odnalazła siostra 28-latka. Na miejsce przyjechała policja. Funkcjonariusze zabezpieczyli w mieszkaniu wiele śladów, w tym narzędzie zbrodni. Syn ofiary szybko został głównym podejrzanym.
- Rozpoczęły się poszukiwania mężczyzny, w które włączyli się kryminalni z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi - mówi starszy aspirant Radosław Gwis z łódzkiej Komendy Wojewódzkiej Policji. - W piątek, 13 czerwca, w miejscowości Hermanów odnaleziony został samochód należący do ofiary.
Policjanci podejrzewali, że poszukiwany mężczyzna ukrywa się w pobliskim lesie. Rozpoczęła się regularna obława na ojcobójcę. Na miejsce wezwany został policyjny śmigłowiec, a także przewodnik z psem tropiącym i policjanci prewencji, którzy mieli przeszukać las. W poszukiwania włączyli się też strażacy i leśniczy. Podejrzanego odnalazł pies tropiący.
W niedzielę, 15 czerwca, 28-latek usłyszał zarzuty. Podczas przesłuchania przyznał się do morderstwa. Na wniosek prokuratury Sąd Rejonowy w Pabianicach aresztował go na trzy miesiące. Za morderstwo mężczyźnie grozi kara dożywotniego więzienia.
Według prokuratury, ukrywając się, 28-latek podjął próbę samobójczą. Dlatego po decyzji sądu o areszcie został osadzony w Zakładzie Karnym nr 2 przy ulicy Kraszewskiego w Łodzi, gdzie jest szpital więzienny, w którym sprawca zostanie zbadany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?