Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Motorniczowie MPK uratowali mieszkańców płonącej kamienicy!

Agnieszka Magnuszewska, kos
-  Pobiegliśmy na ratunek ludziom - mówi Michał Antczak
- Pobiegliśmy na ratunek ludziom - mówi Michał Antczak Łukasz Kasprzak
Zatrzymali tramwaj, chwycili gaśnice i pobiegli ratować lokatorów płonącego mieszkania. Dwóch łódzkich motorniczych uprzedziło w piątek straż pożarną. Zanim funkcjonariusze przybyli na miejsce, pracownicy MPK zdążyli już zagasić ogień i wyprowadzić poszkodowanego z budynku przy ul. Limanowskiego 221.

Gdy Michał Antczak kończył jazdę na linii nr 46 o godz. 3.27, marzył tylko o kilku godzinach snu. Nie spodziewał się, że piątkowy poranek dostarczy mu tyle emocji.

- Wracałem tramwajem linii nr 2 do domu. Razem ze mną i kolegą, który prowadził, jechało jeszcze kilka pań do pracy. Gdy zbliżyliśmy się do Woronicza, zauważyliśmy gęsty dym wydobywający się z pobliskiego budynku. Kolega zatrzymał tramwaj, chwyciliśmy gaśnice, które były w wagonie i pobiegliśmy ratować ludzi. Było kilka minut po godz. 4 - wspomina pan Michał.

Pożar wybuchł na parterze jednopiętrowej kamienicy. W mieszkaniu zajętym przez ogień było dwóch mężczyzn. - Do mieszkania nie było jak się dostać, więc wybiłem szybę w oknie. Jeden mężczyzna do niego podszedł, drugiego nie można było znaleźć, bo leżał gdzieś w pobliżu szafki - zaznacza pan Michał. - Temu, który podszedł do okna, pomogłem się wydostać. Mój kolega wtedy wzywał straż pożarną przez naszą radiostację - dodaje łódzki motorniczy.

Straż pożarna została wezwanie na Limanowskiego 221 o godz. 4.17. Zanim dotarła, dwóch motorniczych próbowało ugasić pożar. - Chociaż mieliśmy tylko dwie gaśnice, udało nam się ten ogień wstępnie zagasić. Dopiero później wybuchł na nowo i musieli z nim walczyć strażacy - podkreśla Michał Antczak.

Pan Michał wrócił do domu dopiero po ukończeniu akcji gaśniczej, czyli około godz. 6. Jego kolega musiał szybciej wrócić do tramwaju, który zatrzymał na ul. Limanowskiego.

- Wszedłem do domu dokładnie pięć minut przed godziną szóstą. Wziąłem kąpiel, podładowałem telefon i poszedłem spać na cztery godziny. Później zadzwonił do mnie kierownik, który usłyszał o porannym zdarzeniu. A wieczorem znowu do pracy - śmieje się pan Michał, który pracuje na nocne zmiany, by w ciągu dnia opiekować się dzieckiem.

W pożarze, którego prawdopodobną przyczyną było zaprószenie ognia, ucierpiało dwóch mężczyzn z mieszkania na parterze. Jeden z nich (38 lat) doznał poparzeń drugiego stopnia na znacznej powierzchni ciała, a drugi (29 lat) podtruł się tlenkiem węgla i poparzył prawą rękę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki