Sąd Najwyższy uznał właśnie, że sędziowie wskazani przez nową, czyli ponoć wytyczoną politycznie, Krajową Radę Sądownictwa nie są uprawnieni do orzekania w sądach. Trybunał Konstytucyjny z kolei podważył decyzję SN, podobnie jak niektórzy partyjni funkcjonariusze, w tym minister sprawiedliwości. Zbigniew Ziobro wraz z trybunałem stwierdził bowiem, że decyzja najwyższego sądu w Polsce została podjęta z „rażącym naruszeniem prawa”.
Jedni i drudzy, brnąc w tym bulwersującym spektaklu, używają jakże mądrze brzmiącego hasła: „spór kompetencyjny”.
Bo toczy się właśnie najpoważniejsza od 1989 roku batalia o wpływy między władzami: ustawodawczą, sądowniczą, wykonawczą i tą czwartą, medialną - choćby w postaci piszącego te słowa.
W tej polsko-polskiej wojence ci w jednych togach wyciągają szable, żeby ugodzić tych w... tych samych togach.
W filmie „Dzień świra” jest scena, w której padają słowa z trybuny sejmowej, że „moja racja jest najmojsza”. No to co? Teraz na jakimś procesie sędzia będzie bardziej „mojszy” czy „inszy”?
Czy zatem licznik niewygodnych dla jednych lub drugich orzeczeń lub wyroków, które wydadzą sądy, będzie można zakwestionować, bo w składzie znalazł się ktoś nasz, czyli z „neo KRS”, czy tamten z grupy zakwestionowanej przez Sąd Najwyższy, ale jednocześnie bronionej przez Trybunał Konstytucyjny i rządzących polityków?
Ci w garniturach, czyli politycy z różnych stron naszej politycznej barykady, poobrastali chyba w piórka, bo odlatują od rzeczywistości. A ta jest taka, że jak przez te wszystkie spory na najwyższych szczeblach jakaś rozprawa spadnie z wokandy, to ostateczny wyrok wydamy my, czyli wyborcy.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?