Po trzech latach głos Tomasza Zimocha zniknie z floty pojazdów MPK Łódź. Spółka lada dzień podpisze umowę z nowym lektorem.
Niektórzy tę sprawę interpretowali też na gruncie czystej polityki, jako swego rodzaju zemstę Hanny Zdanowskiej, bo to prezydent Łodzi jest właścicielem MPK. Zdanowska, przewodnicząca PO w regionie łódzkim, nie kryła, że decyzja zarządu krajowego partii o jedynce dla Zimocha i innych zmianach na liście ją rozczarowały, bo miała swój projekt listy. Prezydent Łodzi w konsekwencji odeszła wówczas z krajowego sztabu wyborczego KO.
Sam redaktor Zimoch zapowiedzią zmiany lektora w MPK był głęboko skonfundowany. W rozmowie z DŁ stwierdził, że w przeciwieństwie do zarządu spółki, jemu "zapowiadanie przystanków licuje" i licować będzie nadal, jeśli zostanie posłem. W wyborach zdobył drugi wynik w Łodzi i najlepszy na liście KO. O zmianie lektora zrobiło się po wyborach cicho, poza tym od drugiej połowy marca 2020 r, czyli od wybuchu pandemii koronawirusa, z głośników w pojazdach MPK płynie komunikat o konieczności nakładania maseczek przez pasażerów, głosem Tomasza Zimocha. To mogłoby sugerować, że poseł dograł nową ścieżkę dźwiękową i pozostanie lektorem w MPK. Nic bardziej mylnego. Jak się okazuje, komunikat o maseczkach zmontowano z sylab nagranych przez Zimocha wcześniej.
Pasażerowie MPK mogą niebawem usłyszeć głos nowego lektora zapowiadającego przystanki. - Nie wycofaliśmy się z decyzji odnośnie zmiany lektora - mówi Agnieszka Magnuszewska, rzecznik MPK - Mamy już przygotowaną umowę z nowym lektorem, czekamy tylko aż zostanie przez niego podpisana. Mamy nadzieję, że wkrótce rozpoczniemy nagrania nowych zapowiedzi. Nie możemy zlecać panu Zimochowi kolejnych nagrań, ponieważ jako poseł nie może podpisać z nami umowy.