18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myślenie o kulturze w błysku fleszy to droga do pustej epoki

Dariusz Pawłowski
Zdzisław Jaskuła
Zdzisław Jaskuła Krzysztof Szymczak
Ze Zdzisławem Jaskułą, dyrektorem Teatru Nowego im. K. Dejmka w Łodzi i jednym z inicjatorów apelu do władz miasta w sprawie strategii dla kultury - rozmawia Dariusz Pawłowski

Szefowie miejskich instytucji kulturalnych wystosowali apel do władz miasta nawołujący do stworzenia strategii dla kultury łódzkiej. Dlaczego właśnie teraz pojawił się taki głos?

Bezpośrednią okazją stała się powyborcza zmiana władz. Ale jest to również wyraz narastających w środowisku od dłuższego czasu niepokojów o stan łódzkiej kultury. Na kulturalnej mapie Polski nasze miasto nie zajmuje należnego mu miejsca. Plasuje się w dość powszechnej opinii nie tylko za Warszawą i Krakowem, ale też za Wrocławiem, Trójmiastem, Poznaniem… Ostatnio wylane ''ŁESKi'' też o czymś świadczą. Ktoś powiedział złośliwie, że w dziedzinie kultury Łódź od dziesiątków lat ma jedynie ogromny potencjał. Pora się nad tym zastanowić.

Dlaczego w ogóle jakaś strategia jest potrzebna? Nie można po prostu ''robić swojego''?

Ależ tu wszyscy ''robią swoje'', to znaczy teatry grają, filharmonia koncertuje, galerie wystawiają, muzea są czynne… W ogóle dzieje się. I to dzieje nawet dużo dobrego. A jednak łódzkiemu życiu kulturalnemu brakuje charakteru, wyrazistości, jest ono chaotyczne i rozproszone. Bo taka też była tu zawsze polityka kulturalna, raczej nie hierarchizująca instytucji i zjawisk, i uznaniowo, kapryśnie dystrybuująca za małe na ogół środki. Strategia mogłaby więc jakoś uporządkować obszar kultury, nadać sens i kierunki działaniom w tym zakresie oraz wprowadzić transparentne finansowanie.

Co zatem dla łódzkiej kultury jest teraz najważniejsze? Co powinno znaleźć się w strategii, jakie kierunki powinna ona wytyczyć?

Powiedzmy otwarcie. Łódź znajduje się w kryzysie gospodarczym, o czym świadczy tegoroczny budżet miasta. Ekonomia stanie się więc w najbliższych latach kluczowa dla łódzkiej kultury. Tym bardziej potrzebne są strategiczne rozwiązania. W dobie kryzysu ważne jest przede wszystkim utrzymanie w maksymalnie dobrej kondycji instytucji kultury. Jakakolwiek zapaść strukturalna trudna będzie potem do odrobienia. Jeśli coś stracimy ze stanu posiadania, nigdy już tego prawdopodobnie nie odzyskamy.

Do tego wiele z tych instytucji, takich jak niektóre domy kultury, muzea i biblioteki, wymaga modernizacji, unowocześnienia metod działania, przejścia od Króla Ćwieczka w XXI wiek. Bez tego będą obumierały i traciły znaczenie i oddziaływanie społeczne. Trzeba też uważnie przejrzeć kalendarz rozmaitych wydarzeń. Może Święto Frytki jest zbędne? Może z kolei organizatorzy Festiwalu Wirtuozów Karimby zgodziliby się organizować swoją imprezę jako biennale, na przemian z Międzykontynentalnym Turniejem Haiku? Strategia powinna natomiast zbudować gwarancje organizacyjne i finansowe dla wydarzeń flagowych, istotnych dla wizerunku miasta. Trzeba te wydarzenia sprecyzować. Kryzysu nie powinien odczuć choćby Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Trzeba wreszcie ustabilizować Puls Literatury…

Zdecydowanie większe wsparcie należy się Festiwalowi Czterech Kultur, obojętnie jak będzie się nazywał. Za pół miliona złotych (a taki budżet ma mieć ta ostatnia impreza w tym roku) nie zrobi się dziś ważnej, interdyscyplinarnej imprezy o randze międzynarodowej. A w biedzie powinniśmy organizować tylko imprezy ważne. Na nieważne nas nie stać. To, oczywiście, przykłady. Bo są jeszcze wielkie międzynarodowe imprezy plastyczne, muzyczne, baletowe, bez których trudno mi sobie wyobrazić nasze miasto. A co z Łodzią Filmową? Ma to już być tylko fantom? Co zamiast festiwalu Camerimage?...

Konieczny jest plan takich perspektywicznych działań, które nie pozwolą zepchnąć Łodzi do roli zapyziałej prowincji, lecz pozwolą jej stać się europejską metropolią z prawdziwego zdarzenia. Nawet jeśli ten cel miałby się ze względów ekonomicznych odsunąć w czasie, to nie możemy go tracić z oczu.

Czego łódzkiej kulturze teraz najbardziej brakuje? Jakie największe błędy popełniliśmy w ostatnich latach?

Łódź jest obecnie mało twórcza. Nie przypominam sobie, by w ostatnich latach narodziła się tu jakaś istotna idea artystyczna. Do przeszłości należą łódzkie awangardy plastyczne, filmowe, literackie… Talenty na kamieniu się nie rodzą, trudno więc do końca obwiniać za to władze miasta. Ale zdecydowanie zbyt małą troską otaczano w Łodzi środowiska artystyczne i indywidualności twórcze. Mam wrażenie, że wspierano raczej kulturę bierną, kulturę odbioru. To się zemściło. Poza tym, przynajmniej za minionej prezydentury, myślano fajerwerkami, wydarzeniami w błysku fleszy, kultura pojmowana była jako atrakcja i rozrywka. Symbolem tej pustej epoki może być słynna Wagina Kropiwnickiego przed Teatrem Wielkim. Nic po tym się więcej szczególnego nie ostało.

Założeniem strategii jest jej długofalowość. W jaki sposób - po jej stworzeniu, przyjęciu i wdrożeniu - można się zabezpieczyć (i czy w ogóle można) przed jej porzucaniem czy całkowitym zmienianiem przez kolejne władze miasta?

Ja sobie wyobrażam, że taka strategia musi być wypracowana przy akceptacji wszystkich liczących się w mieście sił politycznych. Inaczej nie ma sensu, gdyż podzieli los podobnych dokumentów z przeszłości, czyli pokryje się kurzem. Może zresztą warto wrócić do różnych wcześniejszych diagnoz i prognoz dotyczących kultury w Łodzi. Powstawały już takie, o ile sobie dobrze przypominam, za prezydentury Marka Czekalskiego. Jest ciekawe opracowanie Tomasza Filipczaka sprzed lat. Są jakieś uchwały Rady Miejskiej z 2000 roku. Można tam odnaleźć nadal obowiązujące wskazania. Jeśli teraz dojdzie do powstania nowej strategii, to jej strażnikami powinni być sami zainteresowani, ludzie kultury.

W jaki sposób strategia dla Łodzi może się wpisać w myślenie o kulturze dla całego województwa łódzkiego? Czy Łódź powinna być ośrodkiem kulturalnym, który promieniuje na całe województwo, czy też poszczególne miejscowości powinny mieć całkowicie niezależne od Łodzi strategie kulturalne?

Nie pozbawiałbym Sieradza czy Skierniewic ambicji kulturalnych i własnych strategii w tej dziedzinie. Jednak nie stać tych ośrodków na własny zawodowy teatr czy filharmonię. Łódź siłą rzeczy musi być ośrodkiem promieniującym na całe województwo. To pytanie dotyka także innej kwestii. Wydaje się, że Łódź była dotąd dość po macoszemu traktowana przez łódzki Urząd Marszałkowski. Pora to zmienić. Stolica województwa nie jest samotną wyspą, lecz organicznym jego elementem. Trudno mi sobie wyobrazić jakąś strategię kulturalną dla Łodzi, która zostałaby stworzona bez porozumienia władz miejskich i wojewódzkich.

Rozm. Dariusz Pawłowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki