- Niepokojąco dobrze to wygląda – stwierdził z przekąsem po środowym zwycięstwie 4:0 nad wicemistrzem Azerbejdżanu jeden z sympatyków łódzkiego klubu i jak nietrudno się domyślić, miał na myśli serię udanych meczów sparingowych rozegranych przez ełkaesiaków latem. Wtedy ŁKS „golił” sparingpartnerów jak i kiedy chciał, a potem przyszła liga i - cytując bohatera popularnej bajki - „skończyło się rumakowanie”.
W niedzielę łodzian sprowadził na ziemię wicelider ligi rumuńskiej. FC Astra Giurgiu wygrała 2:0 po bramkach Denisa Alibeca oraz Alberta Stahla, choć ponoć sam mecz był bardzo wyrównany.
- Rywal postawił trudne warunki, ale pomimo porażki jestem bardziej zadowolony niż z tego pierwszego sparingu. Z czego konkretnie? Z gry, a także z tego, jak realizowaliśmy założenia taktyczne - podsumował niedzielne zawody rozegrane na boisku w Antalyi szkoleniowiec beniaminka ekstraklasy.
Pierwszą bramkę ełkaesiacy stracili po akcji dwóch reprezentantów Rumunii. Najpierw Dragoljub Srnić i Jose Pirulo nie wywarli dostatecznej presji w środku pola na Constantinie Budescu, co pozwoliło ofensywnemu pomocnikowi posłać długie kilkudziesięciometrowe podanie za plecy łódzkich obrońców (przede wszystkim Tadeja Vidmajera, a nie jak wczoraj informowaliśmy dwójki stoperów); następnie Denis Alibec (były gracz m.in. Interu Mediolan) wykorzystał nienajlepsze ustawienie Słoweńca oraz pozostałych obrońców ŁKS i pomimo ostrego kąta pokonał Dominika Budzyńskiego.
Z kolei w 67. minucie łodzianie nadziali się na kontrę. Rumuni umiejętnie wyszli spod pressingu ŁKS, po czym jedno prostopadłe podanie pozwoliło Albertowi Stahlowi stanąć oko w oko z Arkadiuszem Malarzem. Co jeszcze można wywnioskować ze skrótu niedzielnego spotkania? Przede wszystkim to, że ełkaesiacy mieli kłopoty z wykończeniem swojej akcji, w tym z tzw. ostatnim otwierającym drogę do bramki podaniem, co zauważył zresztą trener Kazimierz Moskal.
– Rywale świetnie strzegli dostępu do swojej bramki, nam z kolei zabrakło skuteczności i umiejętności stworzenia dogodnych sytuacji do zdobycia bramki - wyjaśnił Kazimierz Moskal. - Zabrało błysku w polu karnym i kogoś, kto zrobiłby różnicę w okolicach bramki rywala. FC Astra Giurgiu wygrała zasłużenie, ale nie byliśmy zespołem słabszym - dodał opiekun łódzkich piłkarzy. Warto przy okazji dodać, że zawodnicy obu zespołów nie zamierzali się oszczędzać, a na boisku pod koniec spotkania doszło nawet do przepychanki, w której wzięło udział kilkunastu piłkarzy.
W poniedziałek piłkarze ŁKS mają w planach dwa treningi. Najpierw spotkają się w siłowni, a popołudniu na boisku. We wtorek natomiast, podobnie jak było to w sobotę, łodzianie będą mieli tylko jeden trening, bo dzień później zmierzą się z trzecią drużyną ukraińskiej Premier Liha - Zorią Ługańsk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?