Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na dzikim lodowisku w Arturówku może dojść do tragedii

Matylda Witkowska
Topniejący lód nie zniechęca łyżwiarzy do zabawy w Arturówku
Topniejący lód nie zniechęca łyżwiarzy do zabawy w Arturówku Krzysztof Szymczak
Sześć stopni na plusie, grzejące słońce i pękający przy brzegu lód - takie warunki nie przeszkadzają łyżwiarzom jeżdżącym po stawie w Arturówku. Strażnicy miejscy tylko rozkładają ręce, bo nie mogą nikomu zabronić jeżdżenia po stawie.

Podczas mrozów stawy pokryła kilkunastocentymetrowa warstwa lodu. Wykorzystali to łyżwiarze, którzy stworzyli tam dzikie lodowisko. Jeżdżą nadal, choć lód powoli się topi. W sobotę po stawie ślizgała się para młodych ludzi. Ciągnęli ze sobą wózek z kilkumiesięcznym niemowlęciem. W niedzielę na taflę weszli rodzice z dziećmi w wieku szkolnym. I kilkanaście innych osób.

- Jeździmy tu całą zimę. Jest płytko, choć w południe lód już rozmarza - mówiła jedna z łyżwiarek. - Jeżdżą nielegalnie. My organizujemy lodowiska sztuczne - mówi Janusz Kopeć, dyrektor MOSiR, który zajmuje się stawami. - Wywiesiliśmy też informacje o zakazie wchodzenia na lód. Jeśli pracownicy kogoś zobaczą, wypraszają - dodaje.

Jak zapewnia dyrektor Kopeć, niebezpieczeństwo nie jest jednak duże, bo w najgłębszym miejscu staw ma zimą ok. 80 cm. w lodzie są jednak wykonane przez wędkarzy przeręble.

Dr Tomasz Jurczak, z Katedry Ekologii Stosowanej UŁ, który zajmuje się rekultywacją Arturówka ocenia, że głębokość stawów zimą może sięgać do 1,20 m. - To wystarczy, by doszło do tragedii. Przy minus 20 stopniach sam bym polecał taką zabawę, ale nie teraz. Nikt z jeżdżących nie wie, jaka jest struktura lodu ani jak w danym miejscu jest głęboko - dodaje.

Ale mało kogo to zniechęca. - Dwa lata temu na najgłębszym, nie spuszczanym stawie widzieliśmy ślady opon. Swoje ścieżki mają też narciarze biegowi - mówi Tomasz Jurczak.

Tymczasem, jak tłumaczy Leszek Wojtas ze Straży Miejskiej, nie ma przepisów zabraniających ślizgania się na dzikich lodowiskach. - Za kąpiel w niedozwolonym miejscu grozi do 500 zł mandatu. Gdy ktoś wchodzi na lód, nie mamy jak go ukarać, możemy najwyżej przepędzić - dodaje Wojtas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki