Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na gdyńskiej Górce. ŁKS był pierwszym rywalem Arki w ekstraklasie

R. Piotrowski / D. Kuczmera
Legendarna Górka [Fot. Przemysław Świderski/Polska Press/Dziennik Bałtycki]
Arka miała swe początki w dwudziestoleciu międzywojennym, ale znaczącym ośrodkiem piłkarskim stała się dopiero w latach 70. i co ciekawe, Łódź w tych jej pierwszych osiągnięciach odegrała niepoślednią rolę.

Niewielu pamięta, że swój pierwszy w historii awans do ekstraklasy arkowcy wywalczyli w 1974 roku na boisku... Widzewa. Dziś czterokrotni mistrzowie Polski swoje mecze rozgrywają w obecności kilkunastu tysięcy widzów na nowoczesnym obiekcie, wtedy natomiast był to stadion znacznie skromniejszy, z charakterystycznym wałem i kilkoma rzędami ławek. I właśnie tam pojawiło się czerwcowego dnia kilkuset fanów Arki, którzy głośno dopingowali swoją drużynę wraz z… fanami ŁKS. Dziwne?
- Sympatycy ŁKS życzyli Arce awansu, bo znaliśmy ich z prasy, z telewizji, [bo wiedzieliśmy] że jeżdżą za swoją drużyną i dobrze kibicują. Takim kibicom należy się pierwsza liga – wyjaśniał na łamach „Ełkaesiaka” Jacek Bogusiak, kustosz tradycji Łódzkiego Klubu Sportowego.

Dziś sympatycy Arki i ŁKS, delikatnie rzecz ujmując, nie darzą się sympatią, natomiast ponad 45 lat temu po zwycięstwie nad Widzewem (1:0 po golu Mieczysława Rajskiego), które przypieczętowało awans ekipy z Trójmiasta do ekstraklasy, kibice gdyńskiego klubu świętowali swój sukces właśnie z sympatykami ŁKS. Zabawa w centrum miasta, a i na Żabieńcu trwała ponoć do późnych godzin nocnych.

Premiera z ŁKS

Po tamtej fecie z okazji awansu gdynian do piłkarskiej elity fani obu zespołów spotkali się ponownie bardzo szybko, bo pierwszym rywalem Arki w ekstraklasie był właśnie ŁKS. Arkowcy przyjęli łodzian niezwykle ciepło, mniej życzliwi byli natomiast piłkarze z Gdyni, którzy pokonali przybyszów z miasta włókniarzy 1:0 po golu Zbigniewa Kupcewicza. Ten właśnie pojedynek przypomniał w sobotnim wydaniu naszej gazety red. Dariusz Kuczmera.

"W sezonie 1974/75 roku po raz pierwszy w historii polskiej piłki nożnej w ekstraklasie pojawiła się drużyna Arki Gdynia. W inauguracyjnej kolejce 17 sierpnia 1974 zespół z Gdyni, wykorzystując przywilej beniaminka, na swoim boisku podejmował ŁKS. Przyjazd zasłużonego klubu z Łodzi był w Gdyni wielkim wydarzeniem.

Kustosz tradycji ŁKS Jacek Bogusiak jest w posiadaniu unikatowego programu na tamten mecz. Z atencją autorzy wydawnictwa odnosili się do piłkarzy ŁKS. Czytamy w programie »Łódzki Klub Sportowy powstał w 1908 roku i od razu zdobył sobie nie tylko w samej Łodzi wielką popularność (...) ŁKS tradycyjnie już reprezentuje wysoką kulturę gry i dobry poziom techniczny. Jednym słowem atrakcyjny lecz wymagający przeciwnik!«.

ŁKS w tamtym pamiętnym meczu okazał się mało wymagający dla żółtodzioba i przegrał 0:1. Gola zdobył Zbigniew Kupcewicz, brat Janusza (też grał w tym meczu), medalisty mistrzostw świata Espania 82. Sędzia też był eksportowy - Alojzy Jarguz z Olsztyna, pierwszy polski arbiter na mundialu. Gwizdał w Argentynie 1978 i Hiszpanii 1982. Najbardziej znanym piłkarzem Arki był wtedy Stanisław Burzyński, który rok później miał przyjść do Widzewa. W drużynie ŁKS grały gwiazdy: Jan Tomaszewski, Mirosław Bulzacki, Marek Dziuba, Ryszard Polak" - przypomina red. Dariusz Kuczmera.

Dodajmy, że przed tym spotkaniem, jak to mieli wówczas w zwyczaju fani ŁKS, ubrani w atrybuty kibicowskie sympatycy łódzkiego klubu odprawili czary na środku boiska i miejscowi nie mieli nic przeciwko, zresztą, jak się potem okazało, czary te pomogły właśnie gospodarzom.

Na słynnej Górce

W niedzielę podopiecznych trenera Kazimierza Moskala wspierać będzie w Gdyni kilkuset fanów ŁKS. Nie inaczej było na początku lat 70., ba, zdarzyło się, że w Trójmieście łodzian dopingowało półtora tysiąca fanów, co więcej zdaniem Jacka Bogusiaka to ełkaesiacy jako pierwsi zasiedli na legendarnej Górce, którą z czasem zajęli najzagorzalsi sympatycy Arki.

- Setki a może i więcej młodych mieszkańców Łodzi, odbywało zasadniczą służbę wojskową w jednostkach na polskim wybrzeżu. Na każdym meczu, gdy grał tam akurat ŁKS, pojawiało się więc wielu żołnierzy dopingujących łodzian. Wczasowicze i koloniści dopełnili reszty. Na tym meczu w Gdyni było ok. 1500 osób dopingujących ŁKS – pisał kilka lat temu na łamach „Ełkaesiaka” Jacek Bogusiak, dodając, że znaczna część ełkaesiaków zrezygnowała z miejsc na ławkach obok boiska i tamten mecz obserwowała właśnie ze wspomnianej Górki. Dlaczego? – Dla każdego z nas to była nowość, trybuna na górce w lesie. Z „Górki” było bliżej do ustronnych miejsc, a wiadomo - i żołnierze, i wczasowicze nie żałowali sobie piwa – dodał kustosz tradycji ŁKS.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki