18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na UŁ debatowano o dyskryminacji w pracy

Alicja Zboińska
Na konferencji mówiono o złym traktowaniu pracowników
Na konferencji mówiono o złym traktowaniu pracowników Jakub Pokora
W środę na Wydziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego odbyła się ogólnopolska konferencja pod hasłem: "(Nie)równi w pracy. Dyskryminacja w zatrudnieniu".

Na UŁ dyskutowano m.in. o prawach osób niepełnosprawnych do równego traktowania, zasadach jednakowego wynagradzania kobiet i mężczyzn. Prelegenci podkreślali także, że nie wolno dyskryminować ludzi ze względu na religię, a także wymiar zatrudnienia.

Dyskryminacja często zaczyna się także, gdy pracownicy zbliżają się do wieku emerytalnego. Okazuje się jednak, że nawet gdy czujemy się oszukiwani przez pracodawców, to niewiele z tym robimy. Do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi trafia niewiele skarg z tym związanych.

- Takie sygnały docierają do nas najczęściej, gdy kończy się zatrudnienie w danej firmie - mówi Kamil Kałużny, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi. - Bardzo często skargi są bowiem swoistą formą "odwetu" za zwolnienie z pracy. Skargi na dyskryminację i mobbing stanowią zaledwie 1,1 proc. wszystkich.

Do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Łodzi zgłosiły się m.in. pakowaczki, które tłumaczyły, że ich koledzy zarabiają o 100 zł brutto więcej. Okazało się jednak, że panowie byli zatrudnieni na stanowisku magazynierów i mieli inny zakres obowiązków.
Inspektorzy pracy zaznaczają jednak, że niewiele mogą pomóc osobom, które czują się poszkodowane. Mogą zapoznać się ze sprawą, doradzić, ale swoich roszczeń trzeba dochodzić w takich przypadkach przed sądem.

Zdaniem Witolda Matuszyńskiego, prezesa łódzkiego oddziału Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego, coraz więcej osób ma świadomość, że jest dyskryminowanych w pracy. - Równocześnie mają jednak świadomość, że próbując walczyć o swoje racje niewiele mogą zyskać - tłumaczy Matuszyński.

- Dyskryminację czy mobbing trudno jest udowodnić, potrzebne są np. zeznania innych pracowników, nagrania trudnych sytuacji, korespondencja. Część osób, nawet jeśli obieca, że będzie w sądzie świadczyć na naszą korzyść, może się później wycofać. Pracowników zniechęca też tzw. ekonomia czasu: takie sprawy zajmują dużo czasu, wynajęcie prawnika kosztuje, a za osobą, która się na to zdecyduje, może ciągnąć się zła opinia.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki