Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najbardziej zwariowany tydzień w życiu

Michał Bąkiewicz
Michał Bąkiewicz
Michał Bąkiewicz Sylwia Dąbrowa/polskapresse
Michał, po co ci to? - w ostatnich dniach usłyszałem to pytanie od wielu bliższych, czy dalszych znajomych. Chodzi oczywiście o mój start w wyborach do Parlamentu Europejskiego, co dzisiaj mogę już oficjalnie potwierdzić.

Na początku nie bardzo wiedziałem, o co chodzi, niby dlaczego ktoś pyta "po co mi to". Wiadomo, że od dłuższego czasu byłem blisko spraw społecznych, angażowałem się w wiele przedsięwzięć głównie charytatywnych i myślałem o tym, że chciałbym kiedyś zająć się tym na poważnie.

Okazało się, że są ludzie, którzy widzą moją aktywność i myślą tak samo. Dostałem propozycję, pomyślałem, porozmawiałem z rodziną i przyjaciółmi i zdecydowałem: chcę.

Dziś już widzę, dlaczego niektórzy pytali "po co mi to". Powodem tego są tzw. hejterzy, którzy, gdy informacja o moim kandydowaniu wypłynęła do mediów, postanowili wyładować swoją frustrację, chociaż przecież nie wiedzą, czym chcę się zajmować i jak jestem do tego przygotowani. W dużej mierze z anonimowych kont zamieszczają np. wpisy na
moim oficjalnym koncie na Facebooku.

Trudno, dam sobie z tym radę, chociaż jest mi przykro, że ktoś mnie ocenia nie mając ku temu podstaw.

Ostatnie dni były dla mnie wyjątkowe w życiu. Najpierw zdecydowałem o zawieszeniu mojej kariery sportowej. Od razu chcę wyjaśnić - te dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego, bo przecież wybory są w maju, więc mogłem spokojnie dokończyć sezon. Na przeszkodzie stanęła mi jednak poważna kontuzja, która w ostatnim czasie znacząco utrudniała mi grę. Opuściłem wiele meczów, stan zdrowia się nie poprawiał i uznałem, że będzie uczciwie, jeśli zaproponuję zawieszenie kontraktu. Zrzekłem się zarobków, które otrzymywałbym jeszcze przez półtora roku.

Nie chcę powiedzieć, że kończę z grą w siatkówkę na sto procent, bo przecież to moja pasja od dziecka, ale na razie po prostu nie jestem w stanie dać z siebie tyle, ile wymagam. Kto wie, może jeszcze wrócę na boisko...

Tak, to był najbardziej zwariowany tydzień w moim życiu. Ale sądzę, że wszystkie decyzje były słuszne. I uczciwe, a to przecież jest w życiu najważniejsze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki