Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najwięcej wypadków jest na boiskach i korytarzach szkolnych

Agnieszka Jasińska, Maciej Kałach
Tomasz Frączek
Połamane ręce i nogi, potłuczone kolana, skaleczenia, złamane nosy... To wypadki, do których najczęściej dochodzi na szkolnych korytarzach. Raport na temat bezpieczeństwa uczniów i studentów przygotowali eksperci Ergo Hestia. Wynika z niego, że to w szkole, a nie w domu, dochodzi do największej liczby wypadków.

Według raportu, aż 30 proc. zgłaszanych urazów to złamania kończyn.

- Dzieci mają jeszcze niezwapnione kości, więc czasem na przykład podczas aktywności na przyszkolnym placu zabaw dochodzi do złamań - mówi Aleksandra Podlasin-Kubus, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 203 w Łodzi. - Są uczniowie szczególnie wrażliwi, którzy doznają urazów i dwa razy w ciągu roku szkolnego i wtedy drżę o takie dziecko, czy nie powtórzy się to znowu.

Według szefowej Szkoły Podstawowej nr 203, problemy wynikają m.in. z niewystarczającej ilości pitego mleka - dlatego dyrektorka wciąż przekonuje swoich podopiecznych i ich rodziców do zwiększenia udziału nabiału w diecie.

Z kolei Mirosław Drabent, dyrektor SP nr 189 w Łodzi, twierdzi, że dane o złamaniach są w raporcie zawyżone.

- Najwięcej jest otarć i stłuczeń, poważnych zdarzeń, jak złamanie, notuję zwykle jedno w roku szkolnym - mówi Drabent.

Według nauczycieli, najtrudniej zadbać o bezpieczeństwo dzieci na dużej przerwie, kiedy po połowie dnia spędzonej nad książkami znudzonych uczniów roznosi energia.

- Wtedy, mimo pełnionych przez wychowawców dyżurów, zawsze może stać się coś niespodziewanego - opowiada przyrodniczka z bałuckiej podstawówki. - Gdy pod koniec minionego roku szkolnego byłam w innej części pilnowanego piętra, chłopcy akurat zgnietli papiery, swoją "gałę" zlepili taśmą klejącą i zaczęła się gra. Jeden z uczniów próbował dojść do piłki, ale inny wszedł w niego barkiem. Popchnięty z impetem wpadł na kaloryfer. To był przypadek, a nie żadna przemoc, ale skończyło się złamaniem ręki z przemieszczeniem kości.

Eksperci Ergo Hestia zauważają, że w ostatnich kilkunastu latach nastąpił wyraźny wzrost liczby zgłaszanych wypadków, do których dochodzi latem.

- O ile 14 lat temu, czyli w 1998 roku, na 1 tys. 700 szkód zgłoszonych do Ergo Hestii z ubezpieczeń od następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW) dzieci i młodzieży tylko 4 proc. przypadało na okres urlopowy, to w 2011 roku ze zgłoszonych blisko 13,5 tys. szkód już aż 16 proc. zgłoszono w czasie wakacji. Oczywiście, podczas urlopów jesteśmy częściej aktywni, co skutkuje większym ryzykiem powstania urazów. Ale widać również, że wzrosła świadomość, że ubezpieczenie NNW ucznia działa także wtedy, gdy szkoła jest zamknięta - opowiada o wynikach raportu Piotr Dyszlewicz, ekspert w zakresie likwidacji szkód w Ergo Hestii.

Do największej liczby wypadków dochodzi w miejscach, w których dzieci nie są objęte bezpośrednią opieką rodziców. Są to przede wszystkim boiska, sale gimnastyczne, korytarze szkolne oraz place zabaw. To tutaj najwięcej uczniów łamie nogi i zdziera kolana.

Szczególnie niebezpiecznym okresem jest wiosna, kiedy dzieci chcą się wyszaleć na świeżym powietrzu, na boisku. Chcą pojeździć na rowerze czy rolkach. Ten wiosenny zapał przekłada się niestety na zdecydowanie większą liczbę wypadków.

Z raportu Ergo Hestia wynika, że do największej liczby wypadków wcale nie dochodzi zimą, ale w kwietniu i maju. Wtedy to liczba zdarzeń wzrasta nawet o 30 proc. Najmniej wypadków natomiast ma miejsce wtedy, kiedy za oknem jest zimno, czyli w listopadzie i lutym.

Jak wynika z raportu, znacznie rzadziej zgłaszane są nieszczęśliwe zdarzenia, do których dochodzi w mieszkaniach - stanowią one tylko 4 proc. wszystkich zgłaszanych wypadków w ramach ubezpieczeń NNW młodzieży szkolnej i akademickiej. Z raportu wynika również, że rodzice są coraz bardziej świadomi zagrożeń i coraz częściej ubezpieczają swoje pociechy. Liczba nieszczęśliwych zdarzeń, w których biorą udział co roku uczniowie, nie zmienia się radykalnie, rośnie zaś liczba zgłaszanych do ubezpieczycieli szkód.

Według danych Ministerstwa Edukacji Narodowej, w polskich szkołach dochodzi do ponad 70 tysięcy wypadków w ciągu roku szkolnego. Ubiegłego MEN jeszcze nie podsumował, natomiast z danych za rok 2010/2011 wynika, że do urazów najczęściej dochodzi w szkołach podstawowych, gdzie było 30 tys. zdarzeń. Drugie miejsce zajmują gimnazja z 26 tys. wypadków.
Polscy uczniowie najczęściej robią sobie krzywdę na sali gimnastycznej, gdzie uraz odnosi co drugi z poszkodowanych. W roku szkolnym 2010/2011 aż 23 z nich okazały się zdarzeniami śmiertelnymi.

Nie zaskakuje, że w czołówce wykazu znajduje się też pozycja "korytarz, schody" - z 13 tys. wypadków. Na boiskach, placach zabaw dochodzi rocznie do ponad 12 tys. takich zdarzeń. Trzy razy bezpieczniej jest w salach lekcyjnych, a "tylko" kilkuset zranionych uczniów wychodzi z zajęć praktycznych w warsztatach.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki