Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nastolatki z Łodzi porzucone w Stambule

Maciej Kałach
Trzy gimnazjalistki 6 godzin błądziły po Stambule
Trzy gimnazjalistki 6 godzin błądziły po Stambule Dziennik Łódzki / archiwum
Rodzice 13-letniej Igi twierdzą, że z winy łódzkiego biura podróży Harctur trzy młodziutkie dziewczyny, w tym ich córka, same błądziły przez pół dnia po Stambule, 11-milionowej metropolii. Na biuro wpłynęły już skargi do Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi.

Iga spędzała tegoroczne wakacje w Bułgarii. Program obozu w Złotych Piaskach na 13 lipca przewidywał wycieczkę do Stambułu. Zgłosiła się Iga, jeszcze jedna 13-latka oraz o rok starsza dziewczyna z Częstochowy.

- Okazało się, że żaden z wychowawców do Stambułu się nie wybiera, bo jedzie zbyt mała grupa - opowiada pani Dorota, mama Igi. - Córka i jej koleżanki miały być pod opieką Bułgara, pilota wycieczki.

Autokar dojechał do Turcji, rano dziewczyny zaczęły zwiedzanie. Okazało się, że grupa ma w Stambule uczestniczyć w rejsie po Bosforze - dodatkowo płatnym. Polki nie wiedziały o konieczności zabrania dodatkowych 20 euro, bo kadra obozu o tym nie poinformowała.

- Po obiedzie pilot dał córce i jej koleżankom adres hotelu, mówiąc "Pozwiedzajcie Stambuł". Dziewczyny zostały same na ulicy, reszta grupy z Bułgarem udała się w rejs - opowiada mama Igi.
Nastolatki zapamiętywały kolejne charakterystyczne budynki, do których wracały, gdy czuły, że gubią się w labiryncie ogromnego miasta. Po kilku godzinach błądzenia trafiły do hotelu.

- W piątek skargi od zdenerwowanych rodziców zostały przesłane do kuratorium oświaty w Łodzi, które sprawuje nadzór nad formami wypoczynku dzieci i młodzieży - mówi Marek Niedźwiecki z wydziału prasowego Urzędu Marszałkowskiego.

Według przepisów ministerstwa edukacji, gdy kurator stwierdzi, że doszło do zagrożenia bezpieczeństwa młodzieży, może nawet zlikwidować placówkę, w której odbywa się wypoczynek.

W ocenie Urzędu Marszałkowskiego, jeśli rodzice Igi sądzą, że organizatorzy obozu powinni być sądzeni z kodeksu karnego, sprawę powinni zgłosić prokuraturze lub dochodzić na drodze cywilnej swoich praw w sądzie.

Biuro podróży Harctur spycha winę na Gamę, współpracujące z nim biuro ze Skierniewic. Damian Gienerowicz, szef Harctura do odpowiedzialności za turecką przygodę nastolatek się nie poczuwa. - Pobyt de facto organizowało skierniewickie biuro Gama, my tylko pośredniczyliśmy w sprzedaży tej imprezy - mówi Gienerowicz.

Szef Harctura radzi współpracownikom ze Skierniewic, aby zwrócili pieniądze za wycieczkę i dorzucili rekompensatę.

Szefem biura Gama jest Jacek Studniarek.

- Wyjaśniamy skargę rodziców. Wpłynęła w końcu lipca, mamy miesiąc na kontakt z kadrą tego obozu i ustalenie, co tam zaszło. Pochopne wypowiedzi mogą urazić rodziców - mówi Studniarek.

Szef Harcturu jest przekonany, że jeśli kuratorium zdecyduje się na sankcje, kara spadnie na Gamę. Szef Gamy twierdzi dokładnie odwrotnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki