Premiera odcinka programu Polsatu "Nasz nowy dom" nakręconego w Tomaszowie Mazowieckim miała premierę w środę, 9 września. Zobaczyliśmy w nim wzruszającą historię pani Zofii i jej córki Natalii, które żyły w fatalnych warunkach, bez wody, ogrzewania, w zagrzybionym i wilgotnym domku. W ciągu pięciu dni ekipa programu zmieniła dom nie do poznania. Po emisji odcinka odwiedziliśmy panią Zofię, ciekawi, jak jej się mieszka.
Pani Zofia ugościła nas kawą i pierwsze zdanie, jakie powiedziała, że telewizja nie kłamie, jak pokazali, tak rzeczywiście jest w jej domu. - W zasadzie, jak wszystko poustawiali i udekorowali, tak to wygląda do tej pory, a minęły już trzy miesiące od ich wizyty - opowiada i oprowadza nas po niewielkim, ale schludnym domu.
CZYTAJ DALEJ >>>>
- Za całym zamieszaniem stoi moja córka. Pewnego dnia po prostu powiedziała mi, że wysłała zgłoszenie do programu i mogę się spodziewać telefonu, żebym nie była zaskoczona. I rzeczywiście po jakimś czasie zadzwonili do mnie przedstawiciele programu i umówili się na pierwszą wizytę. Po raz pierwszy przyjechali w połowie maja, w moje imieniny - wspomina pani Zosia i dodaje, że szczegółowo wypytywali o jej historię, warunki życia, dochody. Rozmawiali też z sąsiadami. Przypomina, że córka bardzo dokładnie opisała ich trudną sytuację oraz dołączyła samodzielnie zrobione zdjęcia domu. - Nie chcieli zdradzić, czy zostałyśmy zakwalifikowane do programu, po prostu mówili, że robią rozeznanie. Nawet gdy brali już wymiary pomieszczeń i dopytywali, jakbyśmy chciały mieć urządzony dom, jakie mamy potrzeby i marzenia. Decyzję do końca trzymali w tajemnicy i dopiero pani Kasia nam ją oznajmiła przed kamerami. Emocje były wtedy ogromne, zresztą widać w programie, że nie panowałam nad łzami.
CZYTAJ DALEJ >>>>
Pani Zofia wspomina, że cała ekipa budowlana z panią Kasią, Wiesławem i Martyną pojawili się w połowie czerwca i rzeczywiście cały remont trwał pięć dni. - Najpierw, ponieważ córka miała jeszcze ostatni dzień egzaminu ósmoklasisty, nocowałyśmy w hotelu nad zalewem, potem zabrano nas do hotelu pod Warszawą, gdzie zostałyśmy bardzo miło przyjęte, nawet z naszym psem. Nikt z ekipy nie chciał nam zdradzić, jak będzie wyglądał nasz nowy dom, dlatego niespodzianka była ogromna. Mam teraz wszystko, o czym z córką marzyłyśmy...
CZYTAJ DALEJ >>>>
Pani Zofia potwierdza, że remont nie kosztował jej ani złotówki, ekipa zapłaciła nawet rachunek za prąd, który zużyto podczas prac. Oprócz materiałów budowlanych i wykończeniowych, mebli, sprzętu, dostała też nowe pościele, kołdry, koce, poduszki, ręczniki, mnóstwo kwiatów i wiele więcej. Telewizja działa, telefon i tablet również. Zmywarka bardzo się przydaje, a kominek ogrzewa dom, choć na razie nie jest używany. - Ekipa programu była bardzo sympatyczna, bardzo o nas dbali, kazali sobie mówić na ty. Pani Kasia Dowbor, choć z powodu pandemii wolała unikać przytulania, to i tak się wzruszała i z czasem zmniejszała dystans - mówi pani Zofia i dodaje, że dziś, po kilku miesiącach mieszkania w nowych warunkach, już tak łatwo się nie wzrusza i potrafi opowiadać ze spokojem o tym, co się jej przydarzyło, ale przez pierwsze dni cały czas płakała ze szczęścia.
CZYTAJ DALEJ >>>>