Seta Meta Galareta pojawiła się w Łodzi we wrześniu ubiegłego roku, a nazwa weszła już na dobre do języka miłośników zakąsek w starym stylu. Niestety, od tygodnia nad wejściem świeci się tylko "Meta". - Szyldu nie zaakceptował konserwator zabytków. Musieliśmy go zmienić - mówi Beata Człapińska, menedżerka lokalu.
Dlaczego urzędnikowi przeszkadza "seta", czyli setka wódki oraz galareta, czyli zimne nóżki w galarecie? Zdaniem konserwatora, nazwa "ma charakter kolokwializmu zaczerpniętego z języka niespełniającego standardów poprawnej polszczyzny" i po dodaniu "banalnej czcionki" nie pasuje do głównej ulicy. - Taka nazwa mogłaby funkcjonować na bocznej ulicy. Na Włókienniczej lub Abramowskiego taka nazwa by nie raziła, ale Piotrkowska jest salonem Łodzi - uważa Szygendowski.
Współwłaścicielem Sety Mety Galarety jest znany restaurator Robert Sowa. To on skomponował zimnonóżkowe menu. W całej Polsce działa pięć lokali pod tym szyldem. - Problemów z nazwą nigdzie nie ma - zapewnia Człapińska. Meta na warszawskiej ulicy Foksal również leży w strefie ochrony konserwatorskiej.
- Nie było żadnych kontrowersji, w Warszawie mamy już drugi taki lokal - mówi Dagmara Strzelczyk z biura prasowego stołecznego magistratu.
Zastrzeżeniami jest zdziwiony Leszek Mazan, krakowski dziennikarz. - Seta i galareta - nie uważam tych słów za obraźliwe ani niestosowne. W Krakowie do tej pory tak się zamawia. Za to słowo "meta" źle mi się kojarzy. Nie z knajpą, ale meliną, gdzie się sprzedaje kradziony towar.
CZYTAJ TEŻ: Manufaktura faworyzuje restaurację Magdy Gessler?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?