Netflix jest największą na świecie platformą streamingową. Ze względu na możliwość łączenia konta z kilkoma użytkownikami, wielu subskrybentów decyduje się na najdroższe pakiety, które mogą współdzielić z czterema innymi osobami. Jak się okazuje, już niedługo, ponieważ od przyszłego roku Netflix chce, żeby osoby współdzielące konta, założyły swoje własne. I dodatkowo za nie zapłaciły.
W ubiegłym tygodniu subskrybenci otrzymali maile informujące o możliwości przeniesienia danych konta na nowy profil - m.in. historię oglądania, osobiste rekomendacje czy ustawienia.
Od lipca w Ameryce Łacińskiej i Południowej testowane są funkcjonalności, które mają zmusić abonentów do dopłacania za dodatkowe urządzenia podpięte do profilu. Za dodanie urządzenia poza gospodarstwem domowym dopłacić trzeba będzie 2,99 dol. Zapłacą za to abonenci, którzy używają swojego konta na telewizorze czy urządzeniu do telewizora podłączonym poza gospodarstwem domowym przez ponad dwa tygodnie.
W 2023 roku Netflix zaplanował szersze wdrożenie zmian. Użytkownicy oburzeni
Na planowane działania giganta ze strony użytkowników spadła fala krytyki. Subskrybenci zauważają, że w czasach, kiedy
wiele osób prowadzi życie pomiędzy dwoma lub więcej krajami, czy w przypadkach długich delegacji czy podróży zagranicznych, takie rozwiązanie jedynie zniechęci obecnych i potencjalnych subskrybentów.
Dodatkowe emocje wzbudza fakt, że Netflix planuje śledzenie użytkowników, by sprawdzać, gdzie konto jest używane. Jeśli okaże się, że poza gospodarstwem domowym, konto zostanie ograniczone.
Usługodawca próbuje dokręcić śrubę
O komentarz w sprawie poprosiliśmy medioznawcę, prof. Mirosława Filiciaka z SWPS.
- Netflix szuka pieniędzy, konkurencja rośnie, wyniki trochę słabną, a wiemy, że w krajach takich jak Polska dzielenie kont odbywa się na dużą skalę. To jest duży problem, więc usługodawca próbuje dokręcić śrubę - ocenia prof. Filiciak w rozmowie z portalem i.pl.
Jak dodaje, rynek się zmienił. - Netflix płaci za to, że jako wczesny lider rynku miał permisywną politykę, dlatego podejmuje działania w poszukiwaniu dodatkowych wpływów - mówi prof. Filiciak. - A to niemiłe z punktu widzenia użytkowników, bo nikt nie lubi, kiedy mu się coś odbiera albo określa jako osobę, która łamie regulacje - ocenia.
dś
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
