Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Neurochirurdzy ze szpitala Matki Polki w Łodzi leczą dzieci inaczej, niż lekarze w Europie

Agnieszka Jedrzejczak
Agnieszka Jedrzejczak
Łukasz Kasprzak
Neurochirurdzy ze szpitala im. Matki Polki w Łodzi są pionierami w Europie w leczeniu złamań trzonu kręgosłupa u dzieci. Opracowali nawet własną metodę.

Nie chcą się chwalić, bo oddział, na którym leczą, pęka w szwach i niemal każdego dnia przychodzą nowi pacjenci, którzy chcą być wyleczeni. Nie da się jednak pominąć faktu, że jako jedyni lekarze w Europie doprowadzają dziecko po złamaniu trzonu kręgosłupa do sprawności i, co najważniejsze, życia bez bólu. Nowatorską metodą leczą też dorosłych, jednak to właśnie w przypadku małych pacjentów są pionierami.

Ale po kolei. Kręgosłup zdrowego człowieka składa się z trzonów przypominających kwadraty. W wyniku kompresyjnego złamania dochodzi do odkształcenia się trzonu, który wtedy przybiera kształt trapezu. Lekarze zwykle „wkładają” wtedy chorego w gorset ortopedyczny. Po pół roku noszenia go okazuje się, że trzony pod i nad tym złamanym odkształciły się w wyniku jego załamania. Podobnie jak cały kręgosłup. Stąd paraliżujący ból. Do tej pory, jedyną metodą leczenia takiego pacjenta było wkręcenie śrub w trzony kręgosłupa i usztywnienie ich prętami.

Po takiej operacji główny cel zostaje osiągnięty - kręgosłup jest wyprostowany, a bóle ustępują. Ale chory po zabiegu, co oczywiste, ma ograniczone ruchy. W przypadku dorosłych pacjentów kończy się to głównie na około dwuletniej rekonwalescencji, zaś u dzieci oznacza kolejne operacje wydłużania prętów z powodu wzrostu i znów kolejny ból. Dlatego neurochirurdzy ze szpitala im. Matki Polki w Łodzi postanowili w zupełnie inny sposób leczyć kompresyjne złamanie trzonu kręgosłupa u maluchów.

– Gdy mamy świeże złamanie, a trzony nad tym uszkodzonym jeszcze się nie odkształciły, wprowadzamy przezskórnie implant wewnątrztrzonowy, by rozprężyć złamany odcinek i nadać mu pierwotny kształt. Utwardzamy cementem medycznym i pacjent po trzech dniach wychodzi ze szpitala – mówi dr Bartosz Polis, neurochirurg ze szpitala im. Matki Polki w Łodzi. – Nasi dorośli pacjenci w ciągu miesiąca wrócili do pracy, a dzieci zostały sprawne i uwolnione od bólu.

Dorosłych pacjentów wyleczonych dzięki tej metodzie jest wielu, wśród dzieci takich operacji w Europie wykonano... trzy i wszystkie w Centrum Zdrowia Matki Polki. W czym problem?

– Nie jest trudno wprowadzić implant u dorosłego człowieka, kręgosłup jest duży i nasada trzonu (miejsce, którym wprowadzany jest implant wewnątrztrzonowy) też jest większa – przyznaje prof. Lech Polis, kierownik kliniki neurochirurgii w szpitalu. – Nasz najmniejszy impant ma średnicę 4,2 mm, czyli tyle ile nasada trzonu u dziecka.

Dlatego również jako pierwsi wprowadzili implant ekstrapedikularnie, czyli nie przez nasadę, a z drugiej strony trzonu. Trudność jest większa, bo to miejsce otoczone jest m.in. przez płuco dziecka. Osiągnięcie łódzkich lekarzy jest niezwykle znaczące, bo coraz częściej na stole operacyjnym z powodu złamania trzonu kładą się właśnie dzieci. Częściej też mają choroby kręgosłupa.

– Dzieci teraz nie grają w piłkę na boisku tylko przed komputerem. Siedzą w szkole i siedzą w domu. Choroby kręgosłupa tak u dzieci jak i dorosłych powoduje głównie właśnie taki tryb życia. Bądźmy bardziej aktywni – przekonuje kierownik neurochirurgii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki