Nie daj się zabić, zamontuj czujkę. Te urządzenia uchronią przed zabójczym ogniem i czadem

- Gdyby w mieszkaniach, w których pojawił się ogień, zamontowane był detektory dymu i czadu, nie doszłoby do tragedii - mówi z przekonaniem Łukasz Górczyński z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi. - Wystarczyło zainwestować kilkanaście złotych.

W okresie grzewczym, gdy temperatura spada i w ruch idą piece węglowe, gazowe, "kozy", farelki i inne urządzenia grzewczy, czujki czadu i dymu powinny być towarem deficytowym. Tymczasem w łódzkich marketach budowlanych przy regałach z tymi produktami panuje niewielki ruch.

- Jest małe zainteresowanie. Czasem ktoś zapyta o parametry danego urządzenia - mówi nieoficjalnie jeden z pracowników marketu budowlanego na Widzewie. - Myślę, że większość klientów takie produkty kupuje w internecie.

Miejmy nadzieję, że tak jest. Oferta internetowa detektorów czadu i dymu jest bardzo szeroka. Najprostsze urządzenia kosztują niespełna 50 zł wykrywające czad lub dym, średniej klasy czujki dwa razy tyle, a porządne czujniki w dodatku dualne ("wyczuwające" dym i tlenek węgla) od 150 do 200 zł.

- W ostatnich latach wzrosła świadomość społeczna na temat wagi czujki, ale wciąż w łódzkich domach brakuje tych urządzeń - mówi Jędrzej Pawlak, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi. - Przykładowo w Anglii nie ma akcji nawołujących do kupna detektorów czadu i dymu, tylko do ich cotygodniowego testowania.

Przypominamy, że w ciągu pierwszych 11 dniu stycznia tego roku na terenie Łodzi doszło do 6 śmiertelnych pożarów. W miniony poniedziałek ogień zabił lokatora kamienicy przy ul. Jaracza. Wszystko wskazuje na to, że pożar wywołała kuchenka elektryczna, która stała obok łóżka gospodarza. Czarna seria pożarów w Łodzi rozpoczęła się w sylwestrową noc. W kamienicy przy ul. Słowackiego zginęła 72-latka. Następnego dnia w kamienicy przy ul. Zgierskiej zginęła 55-letnia kobieta, a dwa dni później kobieta z ul. Pocztowej na Bałutach. Kolejnego dnia podczas akcji gaśniczej budynku przy ul. Bruskiej odkryto zwłoki gospodarza.

Piątą ofiarą pożaru był w tym roku 69-latek, który zginął w piątek w pożarze przy ul. Listopadowej na Stokach.

- W sypialni lub przedpokoju - mówi Jędrzej Pawlak. - W łazience i w kuchni jest zbyt duża wilgotność. Poza tym czujka może być wrażliwa na dym, gdy przykładowo obiad nam się przypali oraz dym papierosowy. Urządzenie najlepiej zamontować na suficie lub wysoko na ścianie. Gdy postawimy ją gdzieś - na półce lub parapecie, to szybko się zakurzy i w efekcie może nieprawidłowo działać.

Czujki wykrywające tlenek węgla warto montować w pomieszczeniu, gdzie jest prawdopodobieństwo pojawienia się czadu - w łazience z termą gazową lub w salonie z kominkiem.
Urządzenia, o których piszemy, regularnie sprawdzane są przez UOKIK. Kontrolerzy sprawdzają, czy przy konkretnym stężeniu CO (30 ppm, 50 ppm, 100 ppm, 300 ppm) alarm uruchamia się w odpowiednim czasie. Przykładowo przy stężeniu 300 ppm powinien się włączyć, zanim miną trzy minuty, a przy stężeniu 100 ppm – między 10. a 40. minutą.