Po raz pierwszy boleśnie nasza Czytelniczka zetknęła się z władzą w lipcu. Trzeba przyznać, że na własne życzenie. - Trochę już niedowidzę i na przejściu myślałem, że czerwone światło dla pieszych zamieniło się już w żółte, więc zaraz będzie zielone - opowiada emerytka. Niestety, światło czerwone wciąż takie pozostało, a kobieta wpadła pod motocykl. Z pękniętą kością piszczelową trafiła do szpitala.
- Tam znaleźli mnie policjanci. Wręczyli mandat, gdy miałam jeszcze torsje i zawroty głowy. Inni pacjenci patrzyli na mnie jak na kryminalistkę. Czy naprawdę musiałam przyjmować karę w szpitalu? - pyta Czytelniczka.
Kiedy policjanci odchodzili, poinformowali emerytkę, że może ubiegać się o zmniejszenie mandatu lub nawet o jego umorzenie. Helena Durys skorzystała z tej możliwości i, zamiast zapłacić karę, wysłała pismo do Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego. Wspominała, że znaczna część jej emerytury, wynoszącej 1396 zł netto, idzie na leki. Pani Helena leczy się m.in. u neurologa, oprócz problemów ze wzrokiem także niedosłyszy.
Urzędnikom ułożenie odpowiedzi zajęło ponad dwa miesiące. 24 października Marianna Pawłowska, dyrektor wydziału finansów i budżetu ŁUW, odmówiła jakiegokolwiek umorzenia. W uzasadnieniu decyzji dyrektor wskazała, że emerytka mogła odmówić przyjęcia mandatu, a wtedy zbadaniem zdolności do zapłacenia kary zająłby się sąd. Co do stanu zdrowia pani Heleny i wykupywania przez nią leków, w piśmie urzędniczki można przeczytać, że te "bieżące wydatki związane z funkcjonowaniem zobowiązanej, nie mają cech wyjątkowych. Ich ponoszenie, pomimo że stanowią istotne obciążenie domowego budżetu, nie zwalnia zobowiązanej z obowiązku uiszczenia należności".
W zeszłym tygodniu emerytka znalazła w skrzynce jeszcze jedno powiadomienie. - Urząd skarbowy poinformował, że mandat zostanie wyegzekwowany z mojej najbliższej emerytury. I znowu poczułam się jak przestępca. Ten miesiąc będzie dla mnie naprawdę ciężki - kończy opowieść.
Sprawę tłumaczy Małgorzata Sakson, zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego Łódź-Polesie, który wysłał pismo o zajęciu emerytury pani Heleny.
- Fakt ubiegania się o umorzenie grzywny nie zatrzymuje postępowania zmierzającego do jej wyegzekwowania. Takie są przepisy - tłumaczy Sakson.
Joanna Kącka, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, tak wyjaśniła wizytę mundurowych w szpitalu: "Gdyby nie doręczono tej Pani mandatu, który jako sprawczyni wykroczenia przyjęła, sprawę musielibyśmy skierować do sądu, co zapewne byłoby bardziej uciążliwe dla tej Pani. (...) Na wystawienie mandatu policjanci mają maksymalnie 7 dni, jeśli nie zrobiliby tego niezwłocznie, ta starsza Pani musiałaby pofatygować się do siedziby wydziału ruchu drogowego, więc policjanci uznali wręczenie mandatu przy wizycie w szpitalu za rozwiązanie najbardziej słuszne" - czytamy w e-mailu rzeczniczki.
Kącka dodaje, że przyjęcie mandatu było oczywiste. Dzięki temu nasza Czytelniczka nie musiała uczestniczyć w uciążliwych czynnościach sądowych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?