Prawdziwie długi w tym roku weekend to okazja do odkrywania natury w mieście. Cieszy, że chcą to też w końcu robić włodarze, zapowiadając "naprawę" parków i łódzkich stawów. Przez lata w wielu z tych pięknych miejsc łatwiej było znaleźć butelkę niż kwiat, a po zmroku "nocni Markowie" proponowali kosztującą zwykle ledwie tyle co zawartość portfela usługę: "stań tyłem a zaraz zobaczysz gwiazdy". Kierunek myślenia "ku parkom" jest zatem słuszny, oby tylko nie skończyło się na akcji malowania płotów i ustawiania koszy na odpadki z logiem "Łódź parkuje", a później "słuszne" myślenie rzuci się na inny medialny odcinek miejskiego frontu.
Z zielonym jest jak z całym zresztą miastem: jeśli nie dba się codzienną pracą, to szybko żółknie, więdnie i zarasta chwastami. Doskonale to widać w ogrodzie botanicznym, który dla wielu łodzian stał się ulubionym miejscem spędzania weekendu i który pod dobrą opieką rozkwita. Na brak gości nie powinno narzekać także zoo, bo i tam co chwila wprowadza się nowe niespodzianki.
Gdybyż tak jeszcze zadbać bardziej o to, co poza murami obu instytucji, a mieni się Zdrowiem, gdyby ktoś kiedyś miał naprawdę dobry pomysł na zmyślne połączenie całego tego terenu (dodając Falę) i umożliwienie uczestniczenia w jego atrakcjach z jednym biletem, mielibyśmy lepszy od nowojorskiego (lubimy w Łodzi tak się porównywać - vide nowa kampania promocyjna) Central Park na skalę europejską. Jak sami dla siebie wysforujemy naszą zieleń przed brud i szarość, może i przez innych zaczniemy być postrzegani jako zieloni nie tylko ze złości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?